golanmac napisał(a):
Wystarczy ścisła definicja szczytu, jako najwyższego punktu góry
Nie podałeś mi, skąd zaczerpnąłeś tą definicję i dlaczego uważasz, ze pozostała cześć turystów, tak jeno kole miliona, może, więcej, powinna do niej sie dostosować.
Dobrze wiesz, że jednoznacznej definicji uznawanej przez międzynarodowe środowiska turystyczne, raczej nie ma, a przynajmniej ja o niej nie słyszałem.
To, co powiedziałeś, tez jest tendencyjne, gdyż:
Cytuj:
"szczyt" - wybitna, samodzielna góra. Nazwy tej używa sie również, na oznaczenie samego wierzchołka góry, ale w praktyce turystycznej i taternickiej lepiej tego unikać, gdyż jest dwuznaczne (...)
Cytuj:
"wierzchołek" - W literaturze tatrzańskiej słowo to jest używane w dwóch znaczeniach.
1.góra, szczyt, wierch
2.najwyższa część (sam czubek) góry, szczytu, wierchu czy turni. W fachowej literaturze taternickiej raczej w tym drugim znaczeniu
źródło: WET - WHP
Jak sam widzisz, nieco na siłę i wg własnej interpretacji posługujesz się terminem "szczyt". Jak już, to powinieneś używać słowo "wierzchołek".
„zdobyłem wierzchołek Kończystej”, „zdobyłem wierzchołek Wysokiej”, itp… jest to jasne i jednoznaczne niż inszym, którzy nie byli na wierzchołku, udowadniać, ze nie byli na szczycie?
golanmac napisał(a):
musisz nawiązać fizyczny kontakt z tym punktem, stanąć na nim lub jeśli jest to niemożliwe, albo wymaga ekwilibrystyczno-gimnastycznych umiejętności jak np szczyt Żabiej Lalki po prostu go dotknąć.
Kolejne części definicji, tez są bardzo niejasne i wątpię, aby zaczerpnięte z wiarygodnego i respektowanego źródła, bardziej wymyślone przez Ciebie lub Twych kolegów z kółka różańcowego.
Jako przykład niejasności Twej definicji, to dzisiejsza fota z Kończystej Belumpa. Jeśli ów zdobywca, nie wszedł na wierzchołek Kowadła (a zdecydowanie nie zalicza się on do „niemożliwych do stanięcia” lub „z ekwilibrystyczno-gimnastycznymi umiejętnościami”), tylko maksymalnie doszedł do owego miejsca na zdjęciu, a wierzchołek dotknął, to czy wg Ciebie zdobył wierzchołek, czy nie?, jak nie, to ma tam jechać trzeci raz?
golanmac napisał(a):
dodam że chodzi wyłącznie o punkty ewidentne, wybitne i przedstawiające relatywne trudności, tak jak choćby kowadło na Kończystej, czy końcowy fragment Grani Ganku
Do tego fragmentu, zapewne tez nie podasz mi źródła… więc dalej zakładam, ze jest utworzone przez Ciebie lub różańcowców. Jednak mam pytanie. Jeśli oczekujesz, ze masz prawo oceniać czyjąś działalność przez pryzmat tej swej definicji, to dlaczego odbierasz inszym, np. mnie, możliwość ułożenia odmiennej i oceniania wg niej, m.in. Ciebie?... czujesz się kimś lepszym, bardziej wyjątkowym?
A teraz meritum
Czyż nie lepiej, abym ja oceniał SWOJĄ definicją „zdobywania”, tylko i wyłącznie siebie, zaś Ty i Twoi koledzy z Kółka Różańcowego WASZĄ definicję stosowali do owego Koła?, zaś pozostałych turystów… zostawić w spokoju, gdyż oni maja prawo kierować się jeszcze insza definicją
Czy to takie trudne?