Przejście tej grani kusiło nas od ostatniej zimy kiedy to weszliśmy tylko na Zawratową Turnię, a widoki z niej po prostu były niesamowite...
Plan pierwotny przedwyjazdowy zakładał wejście całą ekipą na Przełęcz Świnicką, następnie podział na dwie ekipy, przelotne spotkanie na Świnicy i połączenie sił na Zawracie, aby wspólnie przejść Orlą na Granaty. Niestety jak to w życiu bywa pogoda wrześniowa i duże opady śniegu zweryfikowały plany. Wchodzimy razem na Przełęcz czarnym szlakiem, który jest bardzo zalodzony i śliski (raki spokojnie leżą w plecakach). Podchodzimy w stronę Świnicy i zgodnie z planem dzielimy się na dwie grupy. Dziewczyny z moim bratem (pierwszy raz w Tatrach) idą szlakiem, my wchodzimy w warunkach prawie zimowych na wierzchołek taternicki. Przechodzimy grańkę między dwoma wierzchołkami i czekamy na resztę ekipy. Jakieś wspólne jedzonko i znowu podział, my górą, oni dołem na Zawrat. Czekają na nas na przełęczy, lecz my trochę marudzimy i w związku z tym decydują schodzić do Murowańca (zresztą wcześniej ustaliliśmy, że w tych warunkach Orla będzie dla nich zbyt trudna). My na Świnicy wiążemy się i przechodzimy grań na lotnej (szczegółów nie będę opisywał, dużo dobrych opisów jest w necie). Piękne widoki, miejscami dużo powietrza pod nogami, zjazd z Niebieskiej Turni zapewniają dużo niezapomnianych wrażeń
Trochę zdjęć z mojego lustra (nie za dużo gdyż za bardzo nie chciało mi się je wyciągać z plecaka), jednak kompakty na takich trasach mają przewagę...
z wierzchołka taternickiego na zachodnie...
...w stronę głównego wierzchołka...
reszta ekipy dzielnie wspina się szlakiem
widok z Gąsienicowej Turni w jedną stronę...
...i w drugą
widok z Niebieskiej Turni w jedną stronę...
..i w drugą
widok z Zawratowej Turni w jedną stronę...
...na lewo...
...i na prawo
Schodzimy na Zawrat, gdzie o dziwo nie ma nikogo (i tak już będzie do zejścia nad Zmarzły), rozwiązujemy się, gotujemy zupkę.
Patrzymy na siebie i wymieniamy się identycznymi wrażeniami:
"q...a, wiesz co, ale ta grań zrobiła na mnie większe wrażenie od tegorocznego Studlgratu..."
Pogoda jest piękna, godzina przed 16-tą, zbyt wcześnie żeby wracać do Murowańca. Decydujemy się na przejście do Koziej Przełęczy i zejście w dół. Dla urozmaicenia na początku robimy założenie, że przejście będzie bez dotykania żelaza. Udaje się do do Małego Koziego, dalej wypolerowana skała i oblodzenie nie pozwalają na realizację planu... W Murowańcu jesteśmy przed 20-tą...
