Najważniejsze, że w 2012 r. niebo nie spadło na głowę.
Poza tym było dobrze, choć kontuzja mięśnia gruszkowatego (?) popsuła mi plany. Ale głównie biegowe. Więc biegowo - nędza. Ale w górach wciąż moc dopisuje. Choć nie zawsze pogoda.
Bo zimą - raz była pogoda i klata

,
raz nie
Po Tatrach przyszła kolej na majówkę pod Rombonem.
Było wesoło, oj było

No i działo się! Dziewczęta w końcu pokazały klatę! Co każdy może zobaczyć w
relacji
Podczas tego krótkiego wyjazdu zwiedziłem
Svinjak,
Krn, no i prawie, prawie -
Rombon.
Później - lipiec w nieco kapryśnych Alpach Julijskich.
Był
dostojny
Mangrt,
groźny
Prisojnik,
tajemnicze
Site,
piękny
Jalovec,
uroczy
Cmir,
dwa razy niepozorny
Begunjski,
ostre
Visoka i Spodnja Vrbanova Spica,
dzika
Rjavina,
królowa
Skrlatica
i król
Triglav.
Wszystko w bardzo dobrym tempie, choć nie zawsze pogoda rozpieszczała! Niestety, niekiedy było ponuro i groźnie.
Relacja, na TG oczywiście
Sierpień i znowu jazda na słoneczną stronę Alp, ponownie Julijskie. Tym razem - pogoda, Słońce, dziewczyny, woda, plaża i w ogóle luuuz

Co nie znaczy, że nie było dynamicznie i szybko! No i nieodmiennie - klata
A ze szczytów - raz jeszcze
dostojny
Mangrt,
niepozorne, ale cudne
Sleme,
spalony słońcem i odległy
Kanin,
kruchy
Bavski Grintavec
Motylek na mnie, a ja na Mangrcie
A tu
relacja
We wrześniu pojechałem w góry, ale już nasze Beskidy. Dokładnie gdzie, to nie pamiętam

Ale na
Babią Górę udało mi się "wbiec" w moim pierwszym biegu alpejskim. Zważywszy na brak przygotowania, z wyniku byłem bardzo zadowolony, co chyba widać było na mecie
Mała
relacja
Później przyszła złota polska jesień
W 2012 r. udało się również trochę powspinać.
Naprawdę zadowolony, a może wręcz dumny, jestem z wymagającego klasyka Alp Julijskich, drogi Belac-Zupan na 520-metrowej
północnej ścianie Site.
Relacja i jeszcze dwa zdjęcia
i

.
Dodatkowo - odkryłem dla siebie
Stokówkę. Na jednej z dróg (VI.1 OS)
Były i inne skały, na Jurze, np. to moja pierwsza droga w sezonie (VI+ OS)
Ogólnie padło całkiem sporo dróg. To fajnie. Niefajnie, że mało pobiegałem. Mniej niż 1000 km

Niemniej pod górę podszedłem ponad 34 000 m. To bardzo dużo i bardzo się z tego cieszę!
Towarzyszkom i towarzyszom dziękuję za wspólne wycieczki, przygody, rozmowy przy stole

,
podróże samochodem
podróże pociągiem w pierwszej klasie
osobno, dziękuję również PKP IC
