Jenner 1874 m n. p. m.
Alpy Berchtesgadeńskie, maj 20131 maja nadarzyła się okazja, by zobaczyć z bliska Alpy Berchtesgadeńskie.
Wybrałem się tam z kolegą, który właściwie nigdy po górach nie chodził, dlatego trzeba było wymyślić jakąś średnio wymagającą, malowniczą trasę, która zachęciłaby go do dalszych wędrówek.
Za cel obraliśmy niejaki Jenner (1874 m n. p. m.), znajdujący się ponad niesamowitym jeziorem Königssee i pozwalający z bliska obejrzeć ogrom masywu Watzmanna, górującego nad wspomnianym jeziorem swą 2-kilometrową wschodnią ścianą.
Mniej więcej przed godziną 8.00 wyjechaliśmy 25%-podjazdem na parking Hinterbrand na wysokości 1150 m n. p. m., gdzie zastaliśmy tylko 1 zaparkowany samochód, co mnie bardzo zaskoczyło, gdyż wiedziałem, że jest to bardzo popularny turystycznie rejon. Widać, jak się ma wszędzie góry, to ruch turystyczny jest rozłożony na różne miejsca.
Na Jenner prowadzi także kolejka, która, gdy przyjechaliśmy, była jeszcze nieczynna.
Poranek był mglisty, ale mgły pomału się rozrzedzały i z czasem pojawiały się też chwilowe przejasnienia. Łąki, położone na piętrach reglowych, niemal biły po oczach przepychem porośniętych niewidzianą przeze mnie wcześniej ilością różnorodnych kwiatów. Po prawej stronie towarzyszył nam widok Watzmanna i dalszych, berchtesgadeńskich szczytów.
Szliśmy samotnie doliną okrążającą Jenner, a pierwszymi napotkanymi istotami były 3 świstaki, które miały swą norkę dosłownie kilka metrów od szlaku.

Na piętrze hal było już sporo zalegającego śniegu. Niemniej krajobraz i tak znacznie się zmienił w porównaniu do wypadu sprzed 2 tygodni, kiedy panowała jeszcze full zima. 2 tygodnie bardzo ciepłych dni zrobiły swoje.
Niemal w każdym prześwicie trawy wyrastały krokusy, które tutaj - w odróżnieniu od Tatr - są koloru białego.

Dopiero pod szczytem spotkaliśmy pierwszych turystów, którzy schodzili ze szczytu - to był znak, że kolejka na Jenner już ruszyła.
Pod szczytem znajduje górna stacja kolejki z samoobsługową jadalnią-restauracją. Tam był już prawdziwy tłum ludzi, coś jak na Kasprowym. Był to spory kontrast w porównaniu z odludnymi dolinami. Potem jeszcze 15 minut podejścia i szczyt.
Widok ze szczytu na Königssee, Watzmanna (po prawej stronie) i w oddali szczyty tzw. Steiernes Meer (po lewej):

Schodząc, spotykaliśmy już większą ilość turystów. Widać, Niemcy wolą się wyspać, zanim pójdą w góry. Ale też, trzeba przyznać, zaludnione góry tracą trochę ze swego uroku.
To był taki rekonesans w Alpach Berchtesgadeńskich. Następnym razem trzeba będzie uderzyć już nieco wyżej.
Do zaś ;]