Może część z Was słyszała o szlaku na górę Huashan w Chinach, który często nazywany jest przez portale wspinaczkowe typu onet.pl "najniebezpieczniejszym na świecie". My znaleźliśmy się w okolicy jakiś czas temu i postanowiliśmy sprawdzić jak tam faktycznie jest.
Na miejsce dostać się dosyć łatwo, jednak my wybieramy jak zazwyczaj autostop, co w Chinach często powoduje duże zamieszanie

a pomocne w porozumieniu z kierowcami stają się tłumaczenia:

oraz chińska mapa drogowa

Jakieś 100km od Huashan, znajduje się miasto Xi`an, jedno z większych w Chinach można tam zaopatrzyć się w białko

oraz węglowodany (świetna chałwa):

Xi`an jest fajne, ładne

no, ale do rzeczy: Dojeżdżamy na miejsce, czekamy na poprawe pogody. Ceny aby wejśc na teren są chore: 90zł dorosly, 45zł student, masakra. Oczywiście jako Polacy rozważamy czy nie da się obejść którejś z 2 bramek wejściowych - da się ale bramki są położone w kanionach więc w grę pewnie musiałaby wejść wspinaczka

Decydujemy się na wejście na teren w nocy, niestety nawet w środku nocy na bramce stoją ludzie, wszystko jest całkowicie ogrodzone, płoty, kamery jak w więzieniu. Płacimy po jakimś czasie rozbijamy namiot, rano ruszamy w górę.
Pierwszym minusem jest to, że na całej trasie nasze stopy praktycznie nie dotykają ziemii lub po prostu naturalnej ścieżki. Wszystko pokryte jest schodami, lub niżej - chodnikiem.
Schodów jest niesamowicie dużo:

Po jakimś czasie, droga, która idzie w górę łączy się z drogą prowadzącą z kolejki. Robi się wtedy trochę tłoczno:

Droga staje się bezpieczna dzięki wartościowym radom:

Na drodze widzimy wpływy słowackie:

Huashan nazywana jest świętą górą taoizmu, jednak ludzie odwiedzający szlak nie okazują za bardzo szacunku do świętego miejsca, nie czują też klimatu gór. Praktycznie nikt nie podziwia widoków, robią sobie zdjęcia z jakimiś tablicami pamiątkowymi, wszędzie stoiska z pamiątkami tandetnymi, tłok, drożyzna. Widoki trochę ratują sytuację:

i

szlak słynie jednak głównie z niewielkiego odcinka, który zawsze pokazywany jest na zdjęciach gdy mowa jest o tym miejscu. Żeby wejść na ten odcinek, należy wynająć uprząż, co kosztuje chyba 15zł. Przypinamy się i lecimy w dół:

Słynny odcinek, gdzie idzie się po wątłych deskach:


Niektórzy z turystów nie byli przygotowani do warunków panujących na szlaku...

Trzeba było mijać się z ludźmi idącymi z przeciwka (były 2 poręczówki także luz), ponieważ odcinek prowadzi do miejsca, z którego można jedynie zawrócić tą samą drogą. w jednym miejscu w wykutej w skale wnęce siedział gościu i robił kamerą zdjęcia, które mozna było kupić na dole....
czuliśmy się bardzo bezpiecznie:

Mimo, że pod nogami było 1000 metrów przepaści:

Na drodze zejściowej każdy chcial sobie z nami robić zdjęcia lub po prostu nas obejrzeć, dotknąć białych

dziewczęta naturalnie cieszyły się największą popularnością

Jeszcze gorzej miał murzyn, którego tam spotkaliśmy, musiał dosłownie uciekać na dół

Podsumowując: raczej NIE POLECAM miejsca. Drogo, tłoczno, wcale nie jest niebezpiecznie, ten odcinek z deseczkami ma kilkadziesiąt metrow, reszta nie jest zbyt ciekawa także nie warto odwiedzać, chyba, że z ciekawości jeśli jest się w okolicy.