Po tym co niedawno zapodał raffi może to będzie lekki obciach, ale trudno. Fakt, że temat trochę się przeleżał. Najpierw trochę czasu zajęło zmontowanie filmów i w końcu dojrzałem do fotorelacji.
Pomysł zrodził się zimą 2011/2012. Ażeby połączyć przyjemne z pożytecznym na tapetę poszła Chorwacja. Po zainstalowaniu naszych pań wraz z dzieciakami na plaży można było spokojnie zrobić skok w bok. Tak więc 18.07.2012 o 5 rano na parkingu w Vodicach - Sławek (mój brat), Wojtek i ja instalujemy dupska w samochodzie i pakujemy do Mojstrany, a ściślej na parking niedaleko Aljażev dom. Kilosów mamy około 500. Plan jest taki: dojazd na wspomniany parking, dojście do Stanicev dom, piwko, lulu. Rano nagrać wschód, potem Triglavski dom, atak na Triglav i zejście przez Prag do auta, no i na wieczór relaks za kółkiem w drodze na Chorwację. Kuźwa plan napięty, ale może się uda. Rzeczywistość nas zweryfikuje. Pogoda zamówiona więc musi się udać. Żona mówi: jak wam się chce? Odpowiedź jest jedna : CHCE!
A więc do rzeczy. Te 500 kilosów - nuda (jak to na autostradzie). W końcu skręcamy w Mojstranie, z braku czasu nie zatrzymujemy się. Zostało jakieś 10 km wąską drogą w kierunku parkingu - miejscami niezłe nachylenia. Parking niezbyt zapełniony więc trochę był dylemat, które miejsce parkingowe wybrać.

Szybkie odwiedziny TOY-TOYA (czystsze jak u nas), przebieranko, plecaki na ramiona (kvrwa co one takie ciężkie) i ogień.

Oczom naszym pokazał się w całej okazałości. Pomyślałem sobie: "głąbie trzeba było wiosną trochę bardziej przypakować". Na zdjęciach wydaje się jednak niższy.
Na wprost Aljażev dom. Wchodzimy w dolinę Vrata.

Obowiązkowa fotka przy pomniku. Napatoczył się jakiś Węgier, więc go "wykorzystaliśmy".
Patrząc od prawej: Sławek, Wojtek i ja.

Rzut okiem na północną ścianę i dajemy w lewo na Tominskovą.

Na początek zgubiliśmy szlak w chaszczach, ale po pewnym czasie ścieżka zrobiła się bardziej widoczna.


Pierwszy PIĆ-STOP. Na horyzoncie przełęcz Luknja (o ile dobrze pamiętam tamtędy pakował Uysy z Team Groszek – czytałem przed podróżą jego relację)

Po przeciwnej stronie doliny Vrata Stenar i w chmurach Skrlatica

Zaczęło się już dosyć dobrze iść

Aż któryś zgłodniał. A że żurek był produkcji Sławka, nie zapanowaliśmy nad spożyciem i zrobiło się błogo... zbyt błogo.

Ciężko się było pozbierać.


Podbudował nas dopiero widok kończącego się lasu i zapowiedź czegoś tam więcej po drugiej stronie

Zgodnie z oczekiwaniami wreszcie jest czym oddychać


Pojawiły się wreszcie też jakieś urozmaicenia

Zrobiło się całkiem fajnie, aczkolwiek trochę gorąco. Jednak nie jest z nami tak źle - nie jesteśmy ostatni

W dole ścieżka prowadząca do Luknji i podnóża północnej ściany

Idzie się dosyć przyjemnie, ale coraz gorsza patelnia



Ostatni dzisiaj rzut oka na dolinę Vrata...

...i wchodzimy powoli na płaskowyż

Pierwszy tubylec

Cel na jutro.
Dzisiaj może się jeszcze chmurzyć, na jutro zamówiona lampa

Godz. 19. Wreszcie osiągnęliśmy cel na dzisiaj. Trochę późno, ale trzeba było trochę pofilmować, przyda się, nie wiadomo kiedy nas Alzcheimer dopadnie


Udajemy się na zasłużone piwko

Przy okazji tak wyglądał kiedyś Stanicev dom

Nasz apartament

Tu dzisiaj urywa mi się film.
4.00 rano budzę się, żeby złapać świt, ale kvrwa ciemno jakoś. Cóż trza pilnować, okazało się, że świta około 5.00. Chłopaki nie wykazują inicjatywy, więc kamera w łapy i zapitalam na dół. Ja pier.olę ale piździ, że kamery nie idzie utrzymać. Cholera nie wziąłem aparatu. Nie chce mi się wracać. ., świt będzie tylko na filmie.
Szybkie śniadanko w pokoju i pakujemy się w kamasze. Kierunek Triglavski dom

Coś tu jednak jeszcze zaświtało, chmury na horyzoncie trochę opóźniły start lampy




Wyłonił się Triglavski dom


Kapliczka, która jest notorycznie zasypywana zimą aż po czubek dachu


Ciepła herbata w Triglavskim, trochę nas z rana wypiździło

Ruszamy dalej, najpierw Mały Triglav

Reżyser kina akcji nie odpuszcza.

Droga robi się fajna widokowo




Na razie czas pod kontrolą, więc są momenty, żeby się trochę porozglądać


W dole Dom Planika

Właśnie minęliśmy Mały Triglav

Pozostała już tylko grań i mamy GO

Trzeba się trzymać bo piździ jak cholera

Najwęższy odcinek grani


Widok na Cmir i Tominskovą na jego zboczu

W oddali ludzie, którzy podchodzą szlakiem od strony Triglavskiej Skrbiny – szlak rozdziela się do Planiki i na Plemenice (Luknja)

Już powoli łapiemy zasięg


A oto i ON



Widoki ze szczytu zajebiste i o dziwo tak bardzo nie wieje, więc można tutaj trochę zmarudzić




Zarąbiste jest to, że praktycznie widać całą trasę, jaką przeszliśmy od wczoraj

Ale przychodzi taka pora, że z bólem serca, ale niestety trzeba ruszyć dupę w kierunku odwrotnym.

Wracamy do Triglavskiego domu, czego później żałowaliśmy, bo Prag zupełnie nie przypadł nam do gustu. Strasznie dużo kruszyny i małe emocje. No może jedyne to były takie , co by na tej kruszynie orła nie strzelić. Można było zejść na Plemenice i przełęcz Luknja. Ale to dotarło do nas później a dokładniej – na Pragu.



Zawsze podczas schodzenia dopada mnie nostalgia, że coś ważnego przeminęło.

Aczkolwiek do domu jeszcze daleko



Nieźle zachowany opad atmosferyczny

W porę zdążyliśmy zejść…

…bo właśnie zaczęły się pielgrzymki

Odpoczynek w Triglavskim

Jeszcze fotka pamiątkowa

I pakujemy przez płaskowyż w kierunku rozwidlenia szlaków na Prag i Tominskovą. W oddali Stanicev dom


Jeszcze spotkanie na szlaku

I kierujemy się na Prag




Po ilości fotek można stwierdzić, że nie był to zbyt emocjonujący odcinek, za to dla mnie dość męczący z powodu wszechobecnej kruszyny, biorąc jeszcze pod uwagę, że na płaskowyżu skręciłem sobie nogę i musiałem uważać, żeby nie poprawić.
W ten sposób doszliśmy na drugi koniec doliny Vrata

Z racji tego, że na Pragu taka sama patelnia jak wczoraj na Tominskovej miło jest zasiąść koło strumyka, który w tej części nie jest zbyt obszerny. Jednak sądząc po rozmiarach koryta w trakcie wiosennych roztopów jest tu chyba nieco więcej wody.
Komu skończyło się picie może skorzystać, co niniejszym czyni Wojtek

Pozostał marsz doliną Vrata do samochodu. Teraz możemy śmiało powiedzieć, że ta góra należy do nas.

Godzinny odpoczynek i toaleta na parkingu.
Godz. 19.00 wyjazd w kierunku Chorwacji. Jestem w szoku, że wszystko wyszło zgodnie z planem.
W drodze Wojtek i Sławek odlecieli (nie dziwię im się – też tak mam jak nie prowadzę). Ja za to nawet odprężyłem się za kółkiem.
Jutro plaża – inne klimaty.
Pełne foto:
https://picasaweb.google.com/kszysian/TRIGLAV2012?noredirect=1Wersja skrócona filmu z muzą:
http://www.youtube.com/watch?v=o2uCD_ElVrwWersja filmu dla cierpliwych (42 min):
http://www.youtube.com/watch?v=iU11Z6numewNa tym koniec.