Cześć,
13.11.2011 kupiłem kurtkę Hi-Mountain Belay 2 w sklepie Hi Mountain w Bonarce w Krakowie. Przez kilka dni wertowałem fora internetowe, aby nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Jako, że jestem strasznym zmarzluchem, potrzebowałem kurtki która sprosta wymaganiom mojego organizmu. Po zapewnieniach sprzedawcy, że jest to kurtka specjalistyczna, że sam ma taką kilka lat i wszystko jest OK, że jego koledzy używają produktów z wypełnieniem Primaloft (sztuczny puch) nie miałem żadnych wątpliwości - po kilku miesiącach odkładania pieniędzy na kurtkę - kupiłem Belay 2.
14.11-15.11 Po jednym dniu użytkowania zauważyłem, że z podszewki i szwów na rękawach wychodzi ocieplina(Primaloft) - Pierwsza myśl - Co jest grane?
16.11 Ponownie zawitałem do sklepu Hi Mountain celem złożenia reklamacji. Trafiłem akurat na Pana który mi tę kurtkę sprzedawał. Gdy przedstawiłem mu sytuację zrobił oczy jak 5 złotych i zgodnie ze swoim kolegą stwierdził, że Primaloft nie ma prawa wychodzić i że to jest na pewno wada fabryczna (Sprzedawca nigdy nie słyszał, żeby Primaloft wychodził, i to w takich ilościach na zewnątrz) Ze spokojem sporządzliśmy protokół reklamacyjny... Zadowolony wróciłem do domu i oczekiwałem na telefon ze sklepu.
18.11 Telefon ze sklepu - Sprzedawca informuje mnie, że reklamacja nie została uwzględniona i uspokajając mnie dodał, że producent wystosował do mnie pismo w którym wszystko tłumaczy. Wsiadam w autobus i po godzinie jestem w sklepie.
Owe pismo:
Kurtkę wydawał mi znów ten sam sprzedawca. W dalszym ciągu twierdzi on, że ta kurtka posiada wadę fabryczną i żeby zastosować się do zaleceń producenta. Wyprać nową kurtkę? Że co? Że jak? Że niby po zakupie produktu za bagatela 500zł mam go WYPRAĆ przed założeniem na siebie? Że niby wychodzenie primaloftu jest zjawiskiem NATURALNYM? HĘ? Ciśnienie mi podskoczyło, no ale co mogłem zrobić. Wróciłem do domu, wyprałem kurtkę w SILANIE, tak jak to zalecił "specjalista ds. reklamacji". Kurtka nie zdąrzyła jeszcze dobrze wyschnąć, a z podszewki ponownie zaczął wychodzić Primaloft. Pochodziłem w kurtce parę godzin żeby tym razem udowodnić w sklepie, że sobie ze mnie kpią.
19.11 Znowu zawitałem do sklepu. Tym razem nie ma już uprzejmego Pana sprzedawcy - na jego miejscu jest kobieta, jak się okazało później, kierowniczka sklepu. Mówię jej, że mam dość, że się poddaje i że nie chce widzieć tej kurtki na oczy i żądam zwrotu pieniedzy (wcześniej kontaktowałem się z prawnikiem i rzeczoznawcą) bo nie mam czasu jeździć co dwa dni do sklepu. Kupiłem kurtkę żeby w niej chodzić. Pani naskoczyła na mnie, że przyjechałem się na niej wyżyć, że ona nie jest rzeczoznawcą, że ona tylko sprzedaje itp... Tłumaczę jej spokojnie, że towar w momencie kupna go przeze mnie posiadał wadę fabryczną, więc to sprzedawca odpowiada za niego. Pani dalej, że się na niej wyżywam. Żądam zwrotu pieniędzy - nie może mi ich oddać. Tłumaczę jej, że producent kłamie w każdym niemalże zdaniu w piśmie adresowanym do mnie - ona nie jest rzeczoznawcą. Rozmowa jak ze ścianą. Zrezygnowany składam kolejną reklamację.
30.11 Po blisko 2 tygodniach oczekiwania otrzymałem telefon ze sklepu wraz z informacją, że producent rozpatrzył reklamacje i oddadzą mi pieniądze. Niesamowite – producent zastanawiał się prawie 2 tygodnie czy oddać mi pieniądze, czy wymienić kurtkę na nową… A ja przez cały okres zabawy w kotka i myszkę chodziłem w pożyczonej kurtce
Reasumując – był to mój pierwszy i ostatni zakup produktu marki HI MOUNTAIN. Nie chcę kwestionować tutaj jakości produktów tej firmy. Chcę natomiast przestrzec Was, drodzy forumowicze przed „profesjonalnym” podejściem do klienta, jakie oferuje ta „firma”.
Gurken
+zdjęcia wychodzącej ociepliny
