WILCZYCA napisał(a):
Człowieku z takimi mozliwościami planowane przez Ciebie szlaki 1 i 3 dnia to strata czasu. Pomysl o dłuższych trasach. Grań Tatr Zachodnich. Szpiglasowa Przełęcz przełęcz od Doliny Pieciu Stawów. Chociaż Świnica z zejściem do Pieciu Stawów. Jak tam u Ciebie z lekiem wysokosci w ogóle?
(Oczywiście zakładając że zmieni sie pogoda co obiecał nam Jakub)
Tak, wiem, że strata czasu, ale zauważ, że będę większość szlaków pokonywać w biegu/marszobiegu, a wieczorami jeszcze pewnie coś się będzie biegać na stadionie, tak więc co drugi dzień powinien być na luzie, żeby się dobrze zregenerować, a do tego pierwszy dzień to taka aklimatyzacja, a ten kilkunastominutowy podbieg na Gubałówkę na maxa odczuwa się pierwszego dnia dość mocno. Jest to też niezły wyznacznik formy, można porównywać wyniki z poprzednimi wyjazdami.
Dzięki za podpowiedź ze Szpiglasową Przełęczą. Albo wrócę tamtędy z Morskiego Oka, albo to właśnie będzie mój dzień szósty. Lęk wysokości był za dzieciaka, potem zmienił się w lekką brawurę, a teraz jest już spokój i opanowanie. Prognoza długoterminowa jest naprawdę optymistyczna. Oby tylko się nie zmieniła, a będzie pięknie.
keff79 napisał(a):
Primo: nie biegaj, rozejrzyj się czasem, tam są całkiem przyjemne krajobrazy.
Wycieczki z dnia pierwszego bym odpuścił (Gubałówka to teraz jedno wielkie, hałaśliwe targowisko) i np. zastąpił je tymi z dnia trzeciego, masz rozgrzewkę i zyskujesz dzień, np na Czerwone Wierchy - Kiry - Przysłop Miętusi - Kobylarzowy Żleb - Małołączniak - Krzesanica - Ciemniak, polecam ten wariant i ten kierunek. Wtedy oczywiście pkt 2 kontynuujesz w kierunku Kasprowego, a może i dalej.
W biegu krajobrazy są równie przyjemne. I to nie jest tak, że biegnie się cały czas, w górę częściej zmienia się to w podejścia. Do tego często robi się przystanki w co ciekawszych punktach. No i można zobaczyć o wiele więcej w tym samym czasie. Do tego teraz jadę z niebiegającymi kolegami, więc oni idą, ja biegnę i co jakiś czas na nich czekam i w tym czasie podziwiam otoczenie.
O Gubałówce napisałem wyżej. Natomiast te Czerwone Wierchy wyglądają całkiem zachęcająco. Bardzo chętnie w ten sposób zmodyfikuję punkt drugi, tylko może jeszcze odbiję na chwilę na Giewont, bardzo chętnie bym go zaliczył, zachęcająco się prezentował z Kasprowego (za pierwszym razem, bo za drugim miałem widoczność na 5 metrów).