Witajcie
Plan wejścia na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich zrodził się podczas marcowego spaceru na Hale Ornak niespełna trzy miesiące wcześniej.

Jako że dopiero odkrywam Tatry Zachodnie (jak i całe Tatry), postanowiłem zacząć z wysokiego C i od razu wbić na najwyższą w okolicy Bystrą 2248 m.n.p.m.
Prognozy pogody na ten sobotni dzień nie napawały optymizmem, rano słońce/chmury/przelotny deszcz , po południu przelotne burze. Kilka razy burza już mnie w Tatrach złapała i jakoś za tym zjawiskiem nie tęsknie. Generalnie zastanawiałem się czy w ogóle jest sens porywania się na Bystrą mając świadomość że to długa wycieczka a bilet do TPN kupie najprędzej około 9. Rozważałem powrót w moje krajeńskie strony. Jednak postanowiłem zaryzykować konfrontacje z pogodą i wystartowałem z pod Babiej Góry w kierunku Zakopanego. Podczas dojazdu zacząłem myśleć nad innymi trasami jak Świnica czy Rysy. Kiedy dowiedziałem się o gigantycznej kolejce w Kuźnicach, stwierdziłem że na asfalcie również będzie tłok. Wróciłem więc do pierwotnego planu czyli do wejścia na Bystrą.
Z Siwej Polany postanowiłem przejechać ciuchcią do Polany Huciskiej aby zaoszczędzić trochę sił i czasu. Wyskakując z ostatnich miejsc kolorowego wagoniku szybko zostawiam za sobą resztę turystów. Pogoda wcale nie jest taka zła.


Około 10 zaczynam podejście żółtym szlakiem w kierunku Iwaniackiej Przełęczy. Podejście to jest dość męczące tym bardziej że dzień wcześniej zrobiłem trasę Kuźnice-Kościelec-Kuźniece. Z czasem ukazuje się Bobrowiec i Wielkie Turnie.

Od momentu wejścia na żółty szlak napotkałem zaledwie kilku turystów. Na Iwaniackiej Przełęczy zrobiłem minutową przerwę na kilka zdjęć i łyka wody. Widoków z samej przełęczy nie dostrzegłem zbyt wielu wiec ruszyłem w stronę Ornaku.

Po wyjściu z lasu zaczyna się robić widokowo. Podejście zboczem Ornaku daje moim nogom popalić. Jednak widoki coraz lepsze więc nie zmęczenie gra teraz pierwsze skrzypce a widoki.

Po drugiej stronie Rakoń i Wołowiec.

Kominiarski Wierch przybiera coraz to konkretniejszy kształt.

Podchodząc grzbietem Ornaku rozglądam się w poszukiwaniu burzowych chmur, których na szczęście nie jestem w stanie dostrzec. Dostrzegam jedynie soczystą zieleń Starorobaciańskich stoków opadających wraz z zaśnieżonymi żlebami Wielkich Jam.

Robiąc dłuższą przerwę na Siwych Skałach udaje się na chwile zapomnieć o muchach, dzięki którym dotarłem do tego miejsca tuż przed południem.
Kilka zoomów
Świnica.

Rohacze.

Krywań.

Kiepskie te zoomy:) pora chyba zmienić sprzęt
Z tego miejsca doskonale widać to, co mnie jeszcze dziś czeka, czyli wędrówka granią aż do Siwego Zwornika gdzie odbijając w lewo Liliowymi Turniami podejdę pod Błyszcz. A może to już Bystra?

Generalnie od tego miejsca jestem już turystycznie spełniony. No ale pora postawić kropkę nad i. Ruszam więc w kierunku Siwej Przełęczy. Pogoda na razie dopisuje i nic nie wskazuje aby miało się to zmienić. Pod nosem podśpiewuję sobie piosenkę Upside Down - Zielonym do góry. Jakoś dobrze pasuje do takich okoliczności przyrody




Podchodząc do Bystrego Karbu chmury po stronie polskiej kumulują się na lini Kominiarski-Czerwone Wierchy co wzbudza we mnie pewne obawy. No ale trzeba iść dalej, na razie nic się nie dzieje.

Podczas podchodzenia niebieskim szlakiem na Bystrą słyszę pierwszy grzmot. Tylko nie teraz. Rozglądając się, dochodzę do wniosku że grzmot dochodzi od wschodniej strony Bystrej czyli tej której nie widzę. Może to pojedynczy grzmot, może przejdzie bokiem albo coś. Poczekałem chwile i postanowiłem iść dalej. Tak samo zrobił turysta który wchodził jakieś 150 przede mną. Po chwili ponownie słyszę tym razem jakieś poburkiwania z niebios. Czyżby burza zirytowała się moją ignorancją pierwszego grzmotu?

Stawiając kolejne kroki, które swoją drogą kosztują mnie już sporo energii, rozważam odpuszczenie dalszego podejścia. Do szczytu pozostało z 20 minut drogi. Zrobiło się ciemno, zimno i zbliża się burza, a ja wchodzę na najwyższą górę w okolicy. Może powinienem już wcześniej zawrócić? Jak już wspomniałem miałem już do czynienia z burzami w Tatrach będąc w dolinach i przypuszczam, że na górze wcale nie jest lepiej. Nim się obejrzałem tak przywaliło że obróciłem się na pięcie i mówiąc sam do siebie ,,pier...e nie idę, góra poczeka" zacząłem schodzić niebieskim szlakiem. Spoglądając za siebie dostrzegłem turystę który podchodził przede mną. Też zawrócił.

Na Bystrym Karbie przyglądam się jeszcze raz Bystrej. Widzę sylwetki ludzi schodzących ze szczytu. Od strony słowackiej zbliża się ponura ściana wody, a za nią widać w promieniach słońca Liptowski Mikulasz lub jego okolice(?). Zaczyna kropić. Grzmi również po stronie Zakopanego, gdzieś z okolic Czerwonych Wierchów. Nie ma na co czekać. Byle do Siwej Przełęczy.

Pod Siwą Przełęczą zaczyna przez chwile mocniej padać. Robi się cicho. Przysłowiowa cisza przed burzą. Seria grzmotów od wschodu. Kilka mocnych od strony Starorobociańskiego. Krótka ulewa i po wszystkim. Wychodzi słońce i słychać jedynie oddalające się grzmoty.

Schodząc w dół Starorobociańskiej Doliny zastanawiam się, czy warto było może gdzieś tam przeczekać? Jak widać burza przeszła ,,bokiem". A może lepiej byłoby wejść na Staregorobota niż pchać się na Bystrą? Pewnie bym zdążył itp.
Przypomniałem sobie wtedy o tym że rano nie przypuszczałem nawet o tym że uda mi się wejść na Ornak, a doszedłem niemal że na Bystrą. To była udana widokowa wyprawa. Pomimo braku szczytowania

. Do parkingu ponownie dowozi mnie ciuchcia i po 7 godzinach ponownie jestem przy aucie. Bystra się nie dała. Może uda się jesienią.