Byłem w Fogaraszach.
Najlepszym rozwiązaniem (i jedynym słusznym) jest zabranie ze sobą namiotu. Istnieją co prawda "schroniska", ale"
1) trzeba schodzić z grani (parę godzin), później na nią wracać - bez sensu
2) pod schroniskiem i tak będziesz spać w namiocie, bo będzie czyściej
Co jakiś czasą występują schrony - takie kuliste beczki z pryczami - oczywiście bezpłatne. ja jednak i tu wolę namiot
Jest znakowany szlak przez całą grań, na wschodzie praktycznie pusto (niżesz góry, bardziej beskodwe), na zachodzie trochę więcej.
Z młodymi dogadasz się po angielski i niemiecku - bez problemu. mam wrażenie, że więcej Rumunów zna te języki niż Polaków.
Ja jechałem autobusem z przemyśla do Suczawy (gdzieś opisywałem drogę) i dalej pociągami. Wracałem przez Węgry. Moze Cyganie na dworcach w nocy nie wygladają zachęcająco i trzeba pilnowac bagaży, ale w wielumiejscach w Polsce jest bardziej niebezpiecznie (np. dworzec wschodni w Warszawie).
Ceny? pociągi były trochę tańsze niż u nas przy fatalnej ich jakości - ale dla nas to nic nowego

Jedzenie tańsze, ale my wszystko zabraliśmy ze sobą. Polecams ierpień, gdy jest sezon na owoce!
Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś trzeba było mieć określoną kwotę na dzień pobytu - z tego poodu nie chcieli nas przepuścić przez granicę. Byłem cztery lata temu i jak sądzę wiele się zmieniło. W każdym razie nie jest to tak dziki kraj, jak się opowiada.
Musisz pamiętać, że zwyczajowo płaci się za stopa, pasterzy w górach częstuje się papierosami (najlepiej czerwone marlboro). Mieszkańcy jakich spotkaliśmy byli bardzo pozytywnie nastawieni do tursytów i bardzo mili. Jedyne, na co trzeba było uważać, to psy pasterskie, żebracy i złodzieje na dworcach.
Sam chętnie bym pojechał jeszcze do rumunii. Napradę warto!