Wielicka Baszta, droga Cez Vylom (V) 11.08.2013W niedzielę przed 5 rano w składzie: ja, Łukasz, Michał ruszamy z Krakowa. Jestem półprzytomny, nie wyspałem się - gdzieś tam czaił się lekki stres, w końcu to będzie moje pierwsze wspinanie w Tatrach. Punktualnie o 7 rano dojeżdżamy do Tatrzańskiej Polanki.
Zapowiada się piękny dzień, nad całymi Tatrami czysto, tylko w "naszej" Dolinie Wielickiej jak na złość kłębi się wredne chmurzysko. Na szczęście tuż przed schroniskiem przejaśnia się

Po niespełna 1h15' jesteśmy przy Śląskim Domu, będziemy dziś mieli okazję podziwiać jego kanciastość przez cały dzień z różnych stron. Rzut oka na dzisiejszy cel - z wrażenia zdjęcie wyszło nieostre

Widać, że ktoś już wspina się na naszej drodze - to ten pomarańczowy punkcik.

Pod schroniskiem drugie śniadanie i ruszamy dalej. Opuszczamy szlak i wchodzimy w żleb prowadzący pod ścianę

Wg schematu podejście jest za II. Początkowo żlebem podchodzi się bez problemów prosto do góry, potem kierujemy się w stronę "siodełka", z którego startuje droga

Już mam pytać Łukasza, gdzie jest niby to II, ale zaraz potem dostaję za swoje - robi się "ciekawie". Nagle trzeba trochę pokombinować idąc po płytach po trawkach w ekspozycji, trawers pod "odpychającym" głazem trochę daje popalić. Ostatni przechodzi go Michał i dość dobitnie mówi, co o nim myśli

.

(fot. Łukasz)
Po przygodach dochodzimy do stanowiskowego ringa. Droga startuje z fantastycznej wąskiej, eksponowanej na obie strony grańki, która jest tak widokowa, że robię zdjęcia niczym japoński turysta


Nasza droga w prawie całej okazałości:

Wiążemy się, Łukasz prowadzi pierwszy, trójkowy wyciąg (i jakoś tak wyszło, że nie oddał prowadzenia już do końca ... jednak dzięki temu jako trójkowy zespół idziemy całkiem sprawnie). Od razu łączy go z drugim. Ja ruszam jako następny. Pierwsze kroki w granicie są bardzo przyjemne, skała jest (i będzie do końca drogi) lita, no i to tarcie - na początku aż nie chce się w nie wierzyć

. Czwórkowe miejsce - trzeba przejść przez "odstrzeloną" płytę po odciągach, nie sprawia problemów. Kilka metrów za mną rusza Michał

Na kolejnym wyciągu (za IV) na początku trochę się motam, o mało nie wchodzę w jakiegoś rozpaczliwego dilfera

na szczęście Michał podpowiada, że wystarczy przejść na lewo i jest o wiele łatwiej. Potem jeszcze parę czujnych ruchów na tym wyciągu, nieodłącznie w towarzystwie ekspozycji, która jednak robi na mnie trochę wrażenia

Kolejny, też czwórkowy wyciąg nie za bardzo zapadł mi w pamięć, nie wiem, czy z powodu braku ciekawszych momentów, czy też może wspomniana ekspozycja zrobiła mi dziurę w mózgu

. Przed następnym mamy do wyboru wariant za V- albo czwórkowe obejście, wybieramy trudniejszy - przez mini-zacięcie

potem jeszcze kluczowe miejsce - piątkowy czujny trawers po płycie (tam, gdzie znika lina - fot. Michał)

potem wyjście z przewieszki i kończymy ostatni wyciąg. Do szczytu zostało kilkadziesiąt metrów łatwego terenu, które przechodzimy na lotnej. Drogę kończymy po 2 godzinach, zamiast 3 przewidzianych w schemacie. Wychodzą nam też 4 wyciągi zamiast 6.
Sam szczyt Wielickiej Baszty to bardzo fajne miejsce, ciekawa sceneria Granatów Wielickich z jednej strony z niesamowitą Dwoistą Turnią na czele:

i z Gerlachem z drugiej strony

.. oraz Staroleśnym Szczytem i przyległościami z trzeciej


Na szczycie dłuższy piknik, niestety chmura z dołu nas dogania i trzeba schodzić. Ścieżka zejściowa przez Granacką Ławkę jest wydeptana prawie jak szlak i można przejść ją idąc cały czas z kijkami, najszybciej zbiega Łukasz

należy jednak uważać, gdyż, cytując klasyka, "Gdy długo spoglądamy na Śląski Dom, Śląski Dom spogląda również na nas".

Poniżej schroniska dochodzimy do szlaku, przy aucie jesteśmy o 15 po równych 8 godzinach akcji. Dawno nie robiłem tak krótkiej trasy w górach i nie wracałem z nich tak wcześnie - a tu udało się jeszcze powspinać przy pięknej słonecznej pogodzie

. To był dobry dzień.
Schemat drogi można znaleźć tu:
https://picasaweb.google.com/1083048008 ... 3599673330, na stanowiskach są nowe ringi.