To była od taka wycieczka , któregoś dnia pomyślałem ,że może by warto na łikend odwiedzić Rumunię . Sprawa trafiła na podatny grunt . Mój przyjaciel ,a zarazem szef stwierdził iż na trzy dni się nie opłaca więc zamknął interes na tydzień. Mając 200 RON-ów przy dupie wsiada do 16-letniej renówki i wyruszamy w podróż.
Zostawiamy nasz doczesny świat w granicach RP,nie ma żadnych blogów,żadnych głupawych wpisów na Facebooku,lokalizatorów ,od czasem sms do rodziny ,że żyję i tyle.
Dziś kiedy w modzie staje się autopromocja ( dawniej zwana parciem na szkło

) ) , góry idealnie pasują do kreowania naszej osoby, stają się narzędziem do odskoczni,udawanym stylem życia by podnosić nasze ego w otoczeniu i jakąś sztuczną pozą...no cóż prawdziwych górołazów poznaje się w górach

. No ale nie przesadzajmy ,to tylko wyjątki bo moda przemija ,a góry zostają.
Spontan ?? Spontanicznie to się oddycha i mruga powiekami.
Zwariowanie i szalenie ? Nie ,zwyczajnie.
Trip ? Nie, wycieczka z przyjaciółmi.
No i jak by się tak zastanowić to nie ma o czym pisać. No bo....
Taak.
Czy napisać o podróży ? O mało uczęszczanej ,dziurawej drodze ,przemykającej pośród gór Bihor , szaleńczych momentami drogach głównych przypominających jazdę po Słowacji czy starej zakopiańce jakieś 20 lat temu,a jeden z Tirów dzięki chyba tylko opatrzności i łasce Bożej nie rozgniótł nas na miazgę, deszczowej drogi przez góry Bucegi gdzie wieczorne mgły przelewały się przez dzikie wzgórza pełne niedźwiedzi , dzików ,wilków ,wilkołaków i wampirów ,a człowiek zapomniał choćby ząbka czosnku czy kropelki wody święconej o kołkach osikowych i srebrnych kulach już nie wspominając . Trasie transfogarskiej z wysokimi na trzy metry bandami śnieżnymi i osypującymi się kamieniami.Trasie przez zgubione wioski,postkomunistyczne miasta, stare miasta...droga,droga ,droga.
Czy może napisać o miejscach napotkanych? O eksplodujących zielenią górach Bihor , niezwykłych jaskiniach w pobliżu płaskowyżu Padis pełnych śniegu czy lodu gdzie wprost z kwitnących lasów schodzi się w zimną czeluść , okolicznych malowniczo położonych wioskach ,stadach koni wałęsających się po ulicy , potokach ,przełomach rzek,miastach jak: Shigisoara -miasto zabytek z niezwykle malowniczą starówką po który wałęsamy się pół dnia , Brasov , Sibia z patrzącymi domami, Sinaia z przepięknym monastyrem do którego trafiamy na poranne nabożeństwo czy pałac Peles siedziba królów Rumunii położony pośród wzgórz . Górach Fogaraskich ,które przemierzamy nie spotykając przez dwa dni żywego ducha ,gradzie na szczycie Moldoveanu , stromych płatach śniegu ,kierdlach owiec na wzgórzach ,słońcu ,mgłach,deszczach, burzach od pogoda górska w pełnym przeglądzie. Górskich rzekach w których polujemy ( niestety z marnym skutkiem ) na pstrągi ,rzece w której zażywamy oczyszczającej po trudach wędrówki kąpieli, budkach z serami ,kiełbasą ,boczkiem czy palinką,bazarach z owocami i warzywami... hmm ?
Noclegach czy ludziach ?
O noclegu w aucie gdzieś pośród wzgórz kiedy rano unosił się puch z dziurawego śpiwora, barwnych strojach tutejszych cyganek , ludziach pracujących w polu, pasących kozy,owce czy krowy od takie wiejskie życie bez pośpiechu ,życie na wsi,które nie wzbudza żadnej sensacji ... nie robimy zdjęć krowom,koniom,kozom czy ludziom przecież tak jest i u nas

. Kolegach z Rumuńskiego pogotowia z pogotowia dzięki którym znajdujemy zaciszny motelik w Sinai , uroczy camping w Sovacie prowadzony przez małżeństwo Holendersko-Węgierskie , namiot rozbity gdzieś wysoko w górach , opuszczonych i zrujnowanych budynkach gospodarczych ,które po pobieżnym sprzątaniu służą nam za pokój , a przerdzewiałe prycze i stare drzwi robią nam za posłanie , ognisko rozpalone z resztek desek znalezionych przy nieczynnym schronisku ,które grzeje nas do późnego wieczora gasnąc dopiero nad ranem , ratownikach górskich do których zachodzę na rozmowę dowiadując się o stanie szlaków i prognozie pogody.Krzyżu na Moldoveanu przy którym ludzie zostawiają najróżniejsze wota.
Czy coś pominąłem ? Pewnie tak. No cóż ciekawe to półrocze patrząc od strony górskiej jak i nie tylko . Od zagubionych bezludnych zimowych dni w Bieszczadach przez turowe granie Małej Fatry wiele narciarskich wycieczek dziennych czy nocnych , wycieczki po słowackich górach i dolinach ,wspinaniu z przyjaciółmi na Szarpanych Turniach po zielono-śnieżne góry Rumunii... co dalej ? Hmm... pewnie Alpy

Czas pokaże .
Przyjaciołom moim : Markowi i Łukaszowi ślicznie dziękuję za podróż i towarzystwo.
Ps : zamiast zdjęć tym razem mała prezentacja. Gwoli wyjaśnienia utwory w niej zawarte nie są pochodzenia Rumuńskiego ale moim zdaniem nieźle się komponują z całością

Pozdrawiam i do zobaczenia gdzieś w górach
Smolik
Miłego oglądania
http://www.youtube.com/watch?v=DmmCGIkbi84