Wielkimi krokami zbliża się kres roku trzynastego XXI wieku. Czas więc podsumować swoją aktywność górską. Tak więc zacząłem od prezentu urodzinowego w postaci Zimowego Kursu Turystyki Wysokogórskiej. W tym czasie wlazłem na Świnicę, wpadałem do szczeliny lodowej, uskuteczniłem wspinaczkę lodowa - kurcze same nowości.





Następnie to marcowy spacerek bez widoków na Turbacz.

W kwietniu kisiłem dupsko w domu, ale po kwietniu jest maj i majówka spędzona na Wielkiej Fatrze i po kolei zdobywałem: Rakytov,




Borisov, Ploska,



Sidorovo,



Kriżna, Ostredok.



Wyjazd odbył się pod szyldem GS, na której poznało się kilka nowych osób - dodam że bardzo sympatycznych.
Maj się jeszcze nie skończył ja ruszyłem znowu z GSami. Tym razem wskakując w stare flanele i jeansy uczestniczyłem w II Oldskulowej Wyrypie w Beskidzie Niskim.



Czerwcowa kontuzja uziemiła mnie na jakiś czas ale w końcu przyszedł sierpień i czas urlopu. Spędzam go w kochanych Tatrach. Pierwszy dzień na rozgrzewkę fragment Magistrali od Popradzkiego Plesa do Śląskiego Domu.



Dzień drugi upalna Lodowa Przełęcz (upalna lodowa - hmmm dziwnie to brzmi).



Dzień trzeci to smażenie sie nad Zielonym Stawem Kieżmarskim.


Kolejnego dnia to Rohatka, Mała Wysoka.


Na do widzenia odwiedziliśmy odludną przełęcz Zawory.



Co się odwlecze to nie uciecze więc czerwcowe plany urobiłem z Barbórką w październiku wchodząc na Starorobociański Wierch



i Grzesia.



I na koniec roku "andrzejkowa" Babia Góra w pościeli z chmur



Przez ten rok w górach spędziłem 18 dni co i tak jest moim rekordem - mam nadzieję że następny rok będzie więcej choć moze okazac się problemowe. Po szlakach wędrowałem przez ponad 300 km oraz na dojazdy pod szlak i z powrotem wyszło ponad 4400 km.