Olga napisał(a):
Wykorzystałaś go przynajmniej?
no co Ty!? Niby do czego potrzebny gigantyczny półmisek porcelitowy w Tatrach?
chociaż ...w zasadzie można powiedzieć ,że do czegoś służył.Do rozbawiania obserwujących jak się z nim gimnastykuję sięgając po coś do plecaka. I do rypania mnie w plecy jeszcze służył ( nawet zawinięty w ciuchy rypał swoją pozłacaną falbanką). No i raz ostentacyjnie zjadłam na nim kanapki - chleb ze smalcem . W jadalni na Kondratowej. Ciekawe swoją drogą czy jest tu ktoś kto wtedy też tam był i widział to dziwowicho.
na swoje usprawiedliwienie wyjaśniam- półmisek trafił do mojego plecaka przez okno pociągu na stacji po drodze. Troskliwy tatuś zrobił mi niespodziankę w postaci wałówki podróżnej. 16 porcji świeżo usmażonego karpia.Na półmisku. Z hasłem - tylko nie obtłucz!
