Przeważnie nie zdarza mi się opisywać jednodniowych wypadów w Tatry ale tym razem jakoś tak mnie wzięło, szczególnie gdy Jacek (
sch z forum) po zejściu zapytał „A będzie relacja na FTG?”
Jako iż (kalendarzowa) zima bliży się ku końcowi trzeba było pocisnąć coś ciekawego i wysokiego. Po krótkiej chwili zastanowienia pada na mój ulubiony szczyt z WKT, z którym zresztą tej zimy próbowałem się już rozprawić, co zakończyło się wycofem w ciemnościach i przesraniem jednej kości

Wiedząc jak wtedy (początkiem stycznia) wyglądało podejście od Teryho, grań i ławka (3 x beznadzieja) oraz będąc ciekawym innej drogi wymyślam opcję by wejść żlebem od Doliny Staroleśnej na Pośrednią Przełęcz, odwiedzić Żółty Szczyt i później granią przez Mały Pośredni dostać się do celu. Powrót do Ciemniastego Przechodu i Żlebem Stilla na dół. Tak to wygląda „w teorii”:

(droga nr 3)

(droga nr 5)

(droga nr 1)

(droga nr 3)
Z planowanych 2 zespołów dzień przed wyjazdem wypada jedna osoba. Na szybko wymyślam by napisać do Jacka z forum, z którym bardzo miło wspominam zeszłoroczny wypad na Staroleśny, na dodatek wiem, że należy do konkretnych ludzi

I faktycznie, 3 minuty bo moim smsie dostaję odpowiedź, że „wchodzi w to”

Szanse na powodzenie rosną bo wiadomo jak się działa w trójkę, mając dodatkowo 1 nieobytą z liną osobę (którą później oczywiście wciskam Jackowi

). Ale nie tylko dlatego, przecież kto jak kto ale Jacek zna Pośrednią na wylot (10 lub 11 raz na szczycie!).
Ruszamy z Bielska przed 3-cią, zbieram po drodze ekipę i w Smokovcu meldujemy się ok. 5:30. Szybko łykamy podejście na Hrebeniok i wkraczamy w Dolinę Staroleśną. Na dole oczywiście wiosna. Obczajamy lodospady po drodze i co poniektórzy już planują przyszły sezon


Po pewnym czasie skręcamy ze szlaku i kierujemy się w kierunku naszego żlebu (swoją drogą nie wiem dlaczego nie znalazłem jego nazwy?) i zaczynamy ochoczo pociskać do góry komentując okoliczne ściany. Zgodnie z przewidywaniami żleb o tej wystawie trzyma bardzo ładnie, przynajmniej wcześnie rano. Przed nami idzie 2 Słowaków, którzy jak się później okaże odbiją na inną opcję ale do szczytu nie dojdą (wycof, wejście na Przełęcz Pośrednią i zejście).


Na stokach Sławkowskiego zima w pełni:

Będąc na przełęczy patrzymy w kierunku naszego celu, a także Ławki Dubkego i podejścia od strony Terinki. Z niezadowoleniem stwierdzamy, że śnieg po tej stronie jest słabo związany i nie będzie lekko. Tym bardziej, że nie dostrzegamy jakichkolwiek śladów obecności kogokolwiek w ostatnim czasie. Na pocieszenie Jacek stwierdza, że dobrze wymyśliłem z tym podejściem od Staroleśnej bo razem dochodzimy do wniosku, że dojście do Przełęczy pod Żółtą Ścianą (w 3 d... śniegu!), przejście zasypanej grani i grubo zakrytej Ławki (raczej nikt nie szedł ostatnimi czasy) po prostu nie dałoby rady (szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia).


Po krótkiej przerwie zbroimy się, wiążemy i ruszamy. Jacek idzie przodem, zakłada taśmy i kości i asekuruje naszego mniej doświadczonego kolegę, ja natomiast prowadzę drugą parę. Śnieg faktycznie paskudny, nie trzyma zupełnie więc staramy się ładować tylko po skale.


Niestety czasami trafiają się ośnieżone kominy.

Ale są i suche

Docieramy na Małą Pośrednią i w końcu jest widok, na który tak czekaliśmy

Pierwszy zespół rusza bo już odpoczął, drugi obserwuje kluczową akcję zagryzając kabanosa

Na pierwszym zdjęciu w dolnym lewym roku widać asekurującego kolegę (żółta plamka to kask

), wyżej Jacka w akcji. Na drugim to już widok z miejsca ataku


Czas na mnie, wyciąg idzie ładnie a napięcie wzmaga cienka połówka prowadzona pojedynczo i rzadko założone przez Jacka kości

Po odcinku skalnym jest kawałek śniegu i dojście do naszego stanu. Można zerknąć na dół przed ściąganiem partnera.

I przed siebie (strasznie mi się ta fota podoba):

Stąd już bez asekuracji kilkanaście metrów podchodzimy na szczyt, gdzie chłopaki grzeją się w słońcu.
Tradycyjne widoki na Lodowy, Baranie, Durnego, Łomnicę i okolicę:



Po szybkim wpisie do książki (ostatni ze stycznia!), śmigamy w kierunku Ciemniastego Przechodu i wkraczamy do Żlebu Stilla. Kolejny raz cieszymy się, że wchodziliśmy jedyną słuszną opcją – z tej strony śniegu jest strasznie dużo i poza cienką górną warstwą nie jest w ogóle związany, więc co chwilę zapadamy się po wiadomo co

Po pewnym czasie uciekamy w skały na lewo bo nie wygląda to za stabilnie, mimo niskiego zagrożenia lawinowego i braku świeżych opadów. Jakby ktoś się wybierał to radzę uważać, bo w końcu to może ruszyć, jak pewne warunki zostaną spełnione.


Końcowy odcinek żlebu i próg pokonujemy jednym długim zjazdem, przedzieramy się przez śnieżne pola w łatwym terenie i docieramy do cywilizacji (czyt. szlaku) puszczając oko do „naszej” góry.


Pod samochodem meldujemy się o 17-ej.
Podsumowując, akcja bardzo udana i nie taka „turystycznie” łatwa, co daje jeszcze więcej satysfakcji. No i od wczoraj jeszcze bardziej lubię ten szczyt, jak każda kobieta ma swój charakterek i jak te porządne łatwo się nie daje
Jakby ktoś mnie zapytał o opinię to Pośrednia jest najtrudniejszym do „wejścia” i chyba najrzadziej odwiedzanym szczytem z WKT w zimie, więc trzeba dobrze dobierać trasę wejścia/zejścia oraz oczywiście trafić na dobrą pogodę by myśleć o powodzeniu.
PS. Ależ tego wyszło, zanudziłem ostro
