Drukarkę nabyłem i odkryłem, że ma skaner
Bieszczady rok 1987. Najpierw jak zaczynały się wakacje to łapaliśmy pracę, najczęściej na budowie przy betoniarce. Tak zarabialiśmy na wyjazd. Żeby tam się dostać to była dla nas co najmniej doba podróży. Potem w Zagórzu przesiadaliśmy się na inny pociąg. Wysiadaliśmy "GDZIEŚ". Dalej po łąkach, lasach w stronę Soliny. Tam wzdłuż brzegów byle dalej od cywilizacji. A to krowa do namiotu wlazła, a to burza dupy zmoczyła i suszyliśmy się w jakiejś stodole, fajnie było. Po dwóch, trzech tygodniach wracaliśmy do domu brudni, głodni i biedni. I zaraz zaczynaliśmy planować następny raz.
Teraz te dzieciaki mają dzieci, ale dalej tam jeżdżą. Tak mnie naszła nostalgia. Przepraszam za jakość, ale to stare zdjęcia, a ja techniczny niemota.
