Pancernik - ja byłam w sierpniu 2013 z dziećmi na Rysach, z 13-to i 10-cio latkiem. Od słowackiej strony. Uznaliśmy za łatwiejszą dla dzieci.
Moje dzieci w górach zaprawione, w niskich górkach, w Karkonoszach, Tatrach, na łańcuchach były już kilka razy, m.in. na Małym Rozsutcu (Mała Fatra na Słowacji), gdzie po łańcuchach darły prawie pionowo w górę. I na Rysach jednak lekko ich wgniotła ilość powietrza pod stopami:) Takiej ekspozycji jeszcze nie mieli. Nie panikowali, ani nic z tych rzeczy, ale musieli się kilka chwil z takim doświadczeniem oswoić. Świadomość, że powyżej ciebie to już niewiele w okolicy jest... no, niesamowita:)
Widoki od Słowackiej strony przepiękne. Machnęłam sobie fotki 1,80m x 1,50m na ściany w pracy. Oczy cieszą.
Druga rzecz: ludzie. Tłumy. Na jednym łańcuchu. Na łańcuchach akurat byli uprzejmi. Były głośne komentarze, że dzieci na łańcuchu to korek będzie, ale moje dzieci sprawnie łańcuchy obsługują. Za to na górze jakaś baba kopnęła mojego starszego syna w kostkę, by nogę przestawił, bo ona chciała przejść. Na Rysach, prawie na samej górze. Tam są takie półeczki jak schody. No nie miał się gdzie przesunąć, miejsca było dokładnie na jego nogę. Nie rób takiego błędu jak my i nie idź w okolicach 15 sierpnia!
Trzecia rzecz: odległości i przewyższenie. To 9-11 godzin chodzenia, do tego naprawdę duże przewyższenie. Moi odczuli. Poradzili sobie świetnie (jakby nie rokowali, to bym nie brała). Ale droga daje w nogi jednak. Do tego nasz 13-to latek urósł nam strasznie w tamtym okresie i mu się koordynacja znacząco pogorszyła - jakby mózg nie wiedział, gdzie mu się kończą ręce i nogi:) Obawialiśmy się z mężem trochę, jak on chodził będzie (potykał się i takie tam). Ale trwało to krótko i na nasz wyjazd już było ok.
To był ich 2-gi sezon w Tatrach Wysokich. Moje osobiste zdanie - idąc pierwszy raz w Tatry ja sama nie poszłabym od razu na Rysy. Tym bardziej z dziećmi. Nie chodzi o kondycję, tylko o wytrzymałość i przewidywanie. Najpierw zabrałabym się np. kolejką na Słowacji na Skalnate Pleso pod Łomnicą i zejście, albo do chaty Teryego do doliny 5 Stawów Spiskich - piękna okolica swoją drogą. Albo w Polskich Tatrach (tradycyjnie prawie) pierwsze łańcuchy to na Szpiglasowej Przełęczy (przejście z Morskiego Oka do Doliny 5 Stawów). Ja moich podczas pierwszego wyjścia w Tatrach - nie zabrałabym od razu na Rysy. Inaczej chodzi się po niższych górach, a inaczej po Tatrach.
Raz znajoma - chodząca bardzo dużo po Karkonoszach - pojechała w Tatry. Spoko, zaprawiona. Z Morskiego Oka trasa przez Szpiglasową Przełęcz do Doliny 5 Stawów. Nie doszła, bo za wysoko i niebezpiecznie. Zawróciła. W drodze powrotnej padła przy ławce - samochód było widać, a ona mówi, że nie ma siły iść dalej. I nie pójdzie. I tu zostanie. Dorosła była:) I niby zaprawiona w górach.
Babia Góra może być takim wstępem do chodzenia po Tatrach, ale tam jeszcze nie byliście. Dobrze, że planujecie Babią najpierw.
Młodszy mój syn siedzi obok i sugeruje, że jak na pierwszą wycieczkę w Tatry, to żebyście najpierw poszli na jakiś inny dwutysięcznik:) Się sprawdzić i rozchodzić.
Ale wiesz, to moje zdanie. Matka-kwoka jestem:) Dobrej pogody Wam życzę.
edit: doczytałam uważnie ostatniego Twojego posta - znaczy się planujecie w jeden dzień przejście z Doliny 5 Stawów do Morskiego Oka i potem od razu na drugi dzień na Rysy? Czy Młody da radę kondycyjnie? Tak dzień po dniu? I jeszcze z plecakami idziecie, tak? Wiesz, żeby potem stabilnie szedł. Ja bym zrobiła dzień lajciku pomiędzy - wycieczka dookoła Morskiego Oka, albo podejście na Czarny Staw pod Rysami. Kondycja Juniora - super, że ma. Ale to nie wszystko. Zakwasy tak czy siak będzie miał. Najgorsze w życiu. Rozchodźcie te zakwasy przynajmniej.
edit2: I ja i mój mąż wcześniej chodziliśmy po Tatrach i na Rysach wcześniej byliśmy. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Ostrożnie planuj. Jak tu wielu mówi na forum - góra poczeka.
_________________ pozdrawiam --------------------------- Lepsze od gór są tylko góry! - krasnoludzkie
|