Wybrałem się z Żoną i 3 nowo poznanymi kumplami z Jasła na przedłużony weekendowy wypad w Tatry. Plan zakładał wyjście na Kozi Wierch, bo już raz się nie udało i chcieliśmy zaatakować ta górkę raz jeszcze
Trafiliśmy w super okienko pogodowe, na prawdę było ładnie, ciepło i przyjemnie - jak nie w Marcu.
Do Doliny 5 doszliśmy przed 10 rano, w schronisku dość pusto, jak nigdy. Krótki odpoczynek, coś na ząb i ruszamy.
W górę szło się dobrze, choć śnieg był mokry. Tempo średnie jak to po zimowym odpoczynku ale daliśmy radę. Szlak poprowadzony był drogą letnią aż po sam szczyt. Przed wierzchołkiem napodkaliśmy jakieś tam trudności, wystraszoną turystkę i kozice górskie
Niestety ale dzień się źle skończył dla moich pięt, ze względu na złe skarpety. Otarłem skórę na piętach dość mocno i został nam spacerowanie po dolinach.
Reszta ekipy wdrapała się jeszcze tu i tam...
A i oto skutki chodzenia w nie-górskich skarpetach :/ :
(podaję link, bo nie każdy może chcieć to oglądać
)
http://fotowrzut.pl/tmp/upload/OR6TE0UK85/1.jpg