Jesteśmy - jako społeczeństwo - przyzwyczajeni, że skoro "płacimy" (w sensie składki) - to się nam należy. Generalnie tak jest na całym świecie - pomijając różnice w sposobie owego "płacenia".
Problem zaczyna się zupełnie gdzie indziej.
Jeżeli zgubimy się w obcym mieście - to nie wzywamy Pogotowia Ratunkowego.
Jeżeli zgubimy się w górach - wzywamy GOPR.
Niezwykle rzadko zdarza nam się w zimie wyjść do pracy w klapkach, t-shircie i krótkich spodenkach - ale jeśli już tak zrobimy i będzie nam zimno - to nie wzywamy Pogotowia Ratunkowego.
Jeśli w górach wybierzemy się na wycieczkę wyekwipowani nieprawidłowo na tyle, że nie będziemy w stanie jej kontynuować - wzywamy GOPR.
Jeśli potrąci nas na pasach pirat drogowy - wzywamy Pogotowie Ratunkowe.
Jeśli potkniemy się i puścimy łańcuch - wzywamy GOPR.
Jeśli nie mamy kondycji (albo siły) - to zamawiamy cięższe towary z dostawą do domu, a na zakupy do marketu na sąsiedniej ulicy jedziemy samochodem, gdy na zakupach zgłodniejemy - kupujemy pizzę, ciastko, loda w tymże markecie.
Jeśli nie mamy kondycji (albo siły) - to wyruszamy na kilkugodzinne spacery, planujemy pokonanie - na własnych nogach - odległości wielokrotnie przekraczającej odległość do najbliższego przystanku, a gdy tym wszystkim poczujemy się zmęczeni, gdy zgłodniejemy - nie wzywamy Pogotowia Ratunkowego - tylko wzywamy GOPR.
Jeśli PLANUJEMY - coś nielegalnego (albo "nielegalnego") - choćby typu imprezka piwna i powrót własnym samochodem/motocyklem/rowerem (po spożyciu) - to w sytuacji skrajnej - wypadek - pozwalamy, by ktoś (bo sami być może nie jesteśmy w stanie

) wezwał Pogotowie Ratunkowe bez zastanawiania się kto pokryje koszty owej pomocy.
Jeśli PLANUJEMY jakąś "lewiznę" górską (na terenie chronionym, parku, rezerwatu, etc.) - to chcemy mieć pewność, że koszt - ewentualnej - akcji ratowniczej GOPR - nie będzie ściągany od nas, tylko z jakiegoś ekstra ubezpieczenia...
Żadne dodatkowe ubezpieczenie tego nie załatwi, zwłaszcza, że zasada działania Pogotowia - czy też GOPR-u - obowiązek reakcji, niesienia pomocy stawia na pierwszym planie. Bez waloryzacji i zastanawiania się czy wezwanie jest zasadne i "kto za akcję zapłaci".
Kwestia finansowania (a właściwie dochodzenia przez GOPR zwrotu kosztów) związanych z wypadkiem (dowolnego charakteru - a przypominam, że dla GOPR-u, zwykłe zgubienie drogi we mgle też jest wypadkiem, przy którym musi interweniować), który miał miejsce "poza szlakiem" nie powinna być uzależniona od dodatkowej/lub nawet obowiązkowej dla wszystkich - opłaty/ubezpieczenia.
To jakaś aberracja.
pozdrawiam
gb
