Bagheera napisał(a):
Dzięki
Wolf, zaproponowane kije wydają się bardzo ciekawą opcją (pomijając cenę, ale cóż).
Jak w praktyce sprawuje się taki system składania, ponieważ nigdy nawet na oczy nie widziałam systemu tego typu?
Napisałeś "długość po złożeniu coś poniżej 40 cm", a później "mierzenie linijką pokazało 49 cm" - to w końcu poniżej czy powyżej?

Pozdrawiam!
Przepraszam, za zmianę płci. Dzięki zjerzonemu za czujność, za chwilę poprawię.
Długość też poprwię:
39 cm. i to jest genialne: mieszczą się w moim najmniejszym, miejskim 20 litrowym plecaczku.
Dzisiaj w mieście był pierwszy test kijków w systemie Z. Generalnie są ok, rączki wygodne, czuje się, że są duzo lżejsze. Składanie jest genialne: szybko się składa i rozkłada, w rękawiczkach nie było żadnego problemu. To się składa/rozkłada łatwo i szybko, przy czym system nie jest taki nowy - funkcjonuje od co najmniej 4 lat.
Żeby nie było różowo zauważyłem jedną cechę, być może dla niektórych będzie ona kłopotliwa: kije posiadają minimalny, ale wyczuwalny luz w płaszczyźnie poziomej.
Luz ten jest na połączeniu górnego segmentu (nr 4 licząc od dołu - tego z rączką) z segmentem nr 3 (od dołu). System tak działa, że segment 1 z 2 połączony jest linką (stalową?) w plastykowej ochronie, podobnie jak segment 2 z 3. By kij usztywnić (a zarazem ustawić jego długość), wysuwa się segment nr 3 z segmentu nr 4, aż do momentu, gdy wyskoczy sprężynujący bolec, który zapobiega chowaniu się segmentu nr 3 w 4. I właśnie po wysunięciu, mamy minimalny luz 3 w 4 (mniejszej rurki w większej) - ponieważ, by rura w rurze mogła się chować nie może być idealnie dopasowana. W "normalnych" kijach (skręcanych rozporowo lub zaciskanych) nie czujemy luzu, bo mechanizm mocujący segmenty w odpowiedniej pozycji wysunięcia przed tym zabezpiecza (gdyby był luz kij by się chował). Tutaj mamy inny system.
Kto nie chodził z kijami pewnie tego nie zauważy. Ja zauważyłem, bo poprzednie były zaciskane. Luz wyczuwa się tylko w dłoniac w chili przesuwania kija do przodu.
Przy opieraniu się na kiju efekt znika. Nie zauważyłem efektu w sklepie, nie zauważyłem w mieszkaniu, dopiero chodząc w parku. Po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić/przestawić - ważne, że to nie są wibracje występujące w momencie stawiania i obciążania kija (tak miałem w Vikingach).
I jeszcze drobna rzecz: karbonowe kije poza standardowymi zaletami (waga, podobno większa odporność niż aluminium, nie przenoszenie drgań) ma jeszcze jedną zaletę w zimne dni: nie są tak zimne, nie namarzają.
Co do działania systemu - zdecydowanie warto w sklepie obejrzeć, poprosić sprzedawcę jak Z-poles działa, i samemu kilka razy sprobować. Mam nadzieje, że to będzie niezawodne, ale jak na razie ma dla mnie same zalety w stosunku do konwencjonalnych kijków:
- nie jest tak wrażliwy na brud (zaciskane kije: wystarczylo po deszczu/blocie nie wytrzeć kija i po jego złożeniu juz trudniej wychodził)
- tu nie ma co się rozregulować, nie ma potrzeby dokręcać wkrętu w zacisku
- klasycznie składane kije - za mocno obciążone, gdy się lekko skrzywiły były praktycznie nie do złożenia, a nawet jak się już z trudem złożyły to nie można ich było rozłożyć.
Co może się z systemem złego stać - nie wiem, ale jakbym miał teoretyzować:
- może się urwać linka łacząca segmenty: 1 z 2 oraz 2 z 3.
- przypuszczam, że przy zbyt mocnym obciązeniu kija (obciązeniu niszczącym) które spowoduje wygięcie kija w pierwszej kolejności zniszczone zostanie połączenie segmentów - to są relatywnie krótkie odcinki gdzie cieńsza rura wchodzi w grubszą. Przypuszczam, że wcześniej puści połączenie iż środek segmentu ulegnie skrzyweniu albo złamaniu.
- teoretycznie może nawalić bolec: nie wyskakiwać albo nie dość skutecznie blokować segment 3 przed wsunięciem się w 4. Bolec wygląda solidnie, ale to jest kilkumilimetrowy stalowy łepek, który obciążamy napierając na kij od góry.
I oczywista oczywistość: kije składane jak sonda (z-pole) co prawda są krótsze, ale objętościowo zajmują więcej miejsca (w plecaku). Po prostu po połamaniu na 3 - mamy krótką, ale grubą pałkę. Skręcane/zaciskane mimo, że nie całkiem, to jednk chowają się jeden w drugim - zatem przy składaniu ich objętość zmniejsza się.
Tutaj chowa się tylko segment 3 w 4.
Stare, zaciskowe kije co najmniej raz wykorzystywałem w specyficzny sposób: jako nędzną, ale wystarczającą namiastkę czekana (stromawe podejście, czerwcowy śnieg, zmrożony, brak raków). Po prostu zdemontowałem talerzyki, złożyłem kije (by były krótsze a zarazem mocniejsze), i wbijałem je w śnieg ile się dało - przytrzymując się takiej konstukcji (plan B był taki, by próbować nimi hamować gdybym wyjechał - było w miare bezpiecznie, krzywdy przy poślizgu poważnej bym sobie nie zrobił, ale trzeba by było znowu podchodzić). Z oczywistych względów z nowymi kijami tego nie da się zrobić. Wspomniana konstukcja mogłaby też posłużyć do zrobienia w zimie dwóch śledzi do namiotu.