BTTOS napisał(a):
Czy na tej trasie w godzinach porannych można natrafić na jakieś dzikie zwierzęta? Kozice itp. Jak zachować się w razie takich spotkań?
Kozice są bezczelne i nachalne. Nie daj się wykorzystać.
BTTOS napisał(a):
Po zejściu do Zakopanego łapię autobus powrotny i wracam do siebie a mam przed sobą 6 h jazdy. W związku z tym czy jest możliwość gdzieś umycia się, ew. szybkiej kąpieli aby nie utrudniać życia pasażerom?
Serce rośnie, że takie miłe chłopaki jeżdżą w góry. Możesz wziąć ze sobą jakiegoś pachniucha. Niestety, nie podpowiem Ci, co teraz śliczne chłopaki używają.
Można też inaczej:
Cytuj:
Wysiadł z autobusu i zaczerpnął powietrza, o którym tyle słyszał. Lekko się zdziwił, że nikt nie zwraca na niego uwagi, więc poszedł do sklepu kupić coś na drogę. Miejscowy przed nim kupił koktail 0,9l za 4zł. i wyszedł. Sprzedawczyni o przebiegłym spojrzeniu podała mu kiełbasę. Przed sklepem miejscowy kończył koktail i nie zwlekając zlał się po siebie zachłanną plamą. To i on nie czekał, ruszył pod górę przegryzając kiełbasę. W górę. Żuł z wysiłkiem, daremnie odgadując skład. W górę. Szedł dalej i dalej, aż został sam. W górę.
Od rana co raz znikał to za skałami, to za krzakami. W górę w dół, w górę w dół. Słońce odpychająco świeciło a zieleń ponuro go otaczała. W górę w dół, w górę w dół. Hemoroidy mu towarzyszem, rolka papieru powiernikiem. Jedna zaledwie. W górę w dół, w górę w dół. Popadł w rutynę i z obojętnością nie wyszukiwał odosobnienia. W górę w dół, w górę w dół. W takiej nieoczekiwanej sytuacji zobaczył dwóch panów na zielono.
- Filance. Pomyślał zjerzony.
- Zjerzony. Pomyśleli filance.
I rozeszli się, wszyscy zdegustowani. W górę w dół, w górę w dół. Az nadszedł ten dzień, gdy deszcz radośnie go przemoczył, błoto pieszczotliwie przelewało się w butach, a stolec był zwarty, prawidło uformowany. W górę w dół, w górę w dół. Widocznie coś sobie przypomniał, bo wykrzyczał na cały głos: Tańcz głupia tańcz, swoim życiem sie baaaaw, wprost na spotkanie ognia lee... zamilkł pod zdumionymi spojrzeniami i zniknął wstydliwie wśród pierwszych domów. W dół. Zmęczony doszedł do dworca i zniechęcony tłumem przed autobusem przystanął. Lecz na chytrą myśl, o pustej przestrzeni wokół siebie, gdy wszyscy poczują bieliznę i zdjęte buty, ruszył dalej. W szczwanym uśmiechu odsłonił niewycmokane resztki kiełbasy, i pewnie wszedł do środka.
_________________
Te linki okazują mowę nienawiści lub dyskryminację wobec chronionej grupy osób z powodu rasy, wieku lub innych naturalnych cech.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_(organizacja)https://pl.wikipedia.org/wiki/A_quo_primum