Ale narobiło mi się zaległości. Pora to zacząć ogarniać...
Großer Watzmann 2713 m n. p. m.
Alpy Berchtesgadeńskie, czerwiec 2015Watzmann to "tylko" drugi najwyższy szczyt Niemiec (po Zugspitze)
Watzmann to "tylko" drugi najwyższy szczyt Alp Berchtesgadeńskich (po Hochkoenigu)
Ale jednak to Watzmann jest po prostu legendą w tej części Europy...

(widok z północy, zdjęcie z lutego 2014 r.)
W skład masywu wchodzą od lewej tzw. Frau Watzmann, Watzmanns Kinder i sam Herr Watzmann, którego to grań jest naszym celem.
W miesięczniku "Bergsteiger" górujący 2 km ponad miastem Berchtesgaden Watzmann został kiedyś uznany przez czytelników za najpiękniejszą górę świata, wyprzedzając Ama Dablam i Cerro Torre. Fakt, tutaj wychodzi snobizm Germańców. Jednak ta góra ma jednak coś w sobie, coś, co przyciąga wzrok każdego, kto się tutaj znajdzie, bo tutaj Watzmanna widać zewsząd.
I ma tę wschodnią ścianę...

(zdjęcie od wschodu, zdjęcie z października 2013 r.)
Mierząca 1700 metrów wschodnia ściana jest trzecią największą w Europie (po północnej Eigeru i południowej Monte Rossa). Watzmann-Ostwand może nie jest najtrudniejsza technicznie, ale jest wielkim wyzwaniem wytrzymałościowym, z którym rocznie mierzy się wielu alpinistów. I przy okazji mało która ściana ma na swoim koncie tyle ofiar śmiertelnych...
Ja oczywiście wybrałem się normalną drogą. Choć to również wielka wyrypa. Przejście całej grani, całego Watzmann-Ueberschreitung wg znaków to 16 godzin (2300 m wysokości do zrobienia). Szlak zaczyna się nieco ponad 600 m n. p. m. i do samego schroniska Watzmannhaus (1930 m n. p. m.) - gdzie nocujemy - trzeba na rozgrzewkę zrobić 1300 metrów przewyższenia.
Wybrałem się ze swoim dobrym kolegą Karolem, który odwiedził mnie na Bawarii.
Już ze schroniska czuć, że jest się wysoko, choć wysokość n. p. m. nie powala specjalnie. Widok o poranku:


My wybraliśmy się tuż po świeżych opadach śniegu. A śniegu nam jeszcze dosypywało. Jeszcze się nie doszło do grani szczytowej, ale czuć było wysokość.


Niestety wraz z wysokością pogrążamy się w chmurach i widoki nam się kończą...
Dochodzimy do pierwszego wierzchołka grani Watzmanna - Hocheck (2651 m n. p. m.).
Tutaj znajduje się biwak, w którym pora przyodziać się w uprząż.
Przejście całej grani Watzmanna (przez 3 główne wierzchołki) to aż 3,5 h drogi. Przez cały czas potężna 2-kilometrowa lufa (której niestety nie pokażę) i ferraty. Nam trudności dodają świeży śnieg i oblodzenia.


Tylko czasem Watzmann wychylił swe oko spoza chmur - ale ani razu od tej potężniejszej, wschodniej strony. Widok na główny wierzchołek (Mittelspitze):

Po nieco ponad godzinie od wejścia na grań zdobywam główny, najwyższy wierzchołek Watzmanna. Z uwagi na brak widoków rezygnuję jednak z przejścia całej grani i decyduję się wrócić tą samą drogą. Było naprawdę ślisko i jak dla mnie zbyt ryzykownie. Karol jednak decyduje się dogonić idących przodem Niemców i przejść przez południowy wierzchołek całą grań. 2 ostatnie to już jego zdjęcia:
Między środkowym i południowym szczytem trzeba zejść stromo 200 metrów w dół i ponownie się wspiąć na tę wysokość. Widok na glówny szpic:

Zejście do potężnej doliny Wimbachtal, którą trzeba na koniec (9 km) wrócić:

Karolowi udało się zrobić cały "ueberschreitung". A ja mam powód, by tam wrócić

Ta góra jest tego warta
