Dla mnie ta konkretna sprawa jest akurat jasna - osoba która zeszła ze szlaku w Tatrach Polskich i strąciła kamień który uderzył kogoś idącego poszlaku - odpowiada co najmniej cywilnie, być może i karnie w przypadku poważnego wypadku (kiedyś były to najmniej "trwałe obrażenia ciała").
Z tego co kojarzę takie wypadki się na świecie zdarzały, gazety najczęściej nie piszą jak one się kończą, bo od tragedii do finału sprawy w sądzie mija kilka lat.
Teoretycznie osobną sprawą jest sytuacja, gdy strącający kamień był na szlaku, to się przecież też zdarza, na moje oko w rzeczywistości to się może różnić jedynie w kwestii odpowiedzialności karnej, tak jak sprawca wypadku na drodze który na przykład wpadł w poślizg z powodu dajmy na to nagłego pęknięcia opony od gwoździa na drodze, nie odpowiada karnie, ale oczywiście odpowiada cywilnie, wyrządził krzywdę, nawet jeśli "niechcący", musi ją naprawić.
Jeszcze osobna sprawa to wypadki taternickie, czy w ogóle powstałe wskutek świadomego uprawiania "sportów wysokiego ryzyka" Tu jest IMO trochę inaczej i zależy od przypadku. Jeżeli zespół znajdujący się nad innym zespołem zrzuci niechcący kamień IMO nie ma mowy o odpowiedzialności (jak to w prawie - są niuanse - można by się zastnawaiać nad sytuacją, gdy ten nad wyprzedził ten pod w trakcie wspinaczki), ryzyko spadających kamieni to ryzyko górskie i każdy wchodzący w niebezpieczny teren podlega niebezpieczeństwu wpisanemu w specyfikę. Dla analogii - pieszy potrącony na pasach nie otrzyma odszkodowania, jeżeli wszedł na te pasy przy czerwonym świetle, zaryzykował, "nie udało się".
Ale znowu, co jeżeli strącający kamień zrobił to wskutek tak zwanego "rażącego niedbalstwa"? Kojarzycie dyskusję na "wspinanie.pl" o braku węzła na końcu liny i wypadku na Fiali? Zresztą takich przykładów bywało więcej, także nie tylko teoretycznych.
Kask na szlaku - tam gdzie mogą spadać kamienie - oczywiście. Tam gdzie nie mogą? Też

Mi też zdarzało sie omijac korki na szlakach, to brzydkie zachowanie, ale czasem się człowiekowi spieszy. Natomiast usprawiedliwiać się jak się komuś krzywdę zrobi "to się w górach zdarza", no to... nieładnie.
A! No i oczywiście - jak nam leci spod nogi kamień, wrzeszczymy "kaaamieeń!!". Zombi kojarzy przypadek gdy "strąciłem" kamień stojąc pod skałka (poleciał po zboczu dwa metry). Jakoś taki mam odruch - jak najbardziej wrzasnęło mi się "kaaamieeń!!".

A gościom co sobie dla zabawy zrzucają kamyczki w przepaść najpierw delikatnie tłumaczymy, a jak nie słuchają - obijamy ryja i to solidnie.*
---------------
* To taka przenośnia jest...