Wolf_II napisał(a):
Po prostu twierdzę, że gdyby hipotetycznie cena biletów spadła o 50 %, to chętnych i skutecznie wjeżdzających na Kasprowy byłoby jednak więcej.
Twierdzić - zwłaszcza hipotetycznie - można właściwie wszystko. Dyskutować na temat takich hipotetycznych stwierdzeń można również do tak zwanej usr.... śmierci.
Jeśli nie dysponuje się jakimiś wynikami badań - choćby ankiety prowadzonej wśród chętnych - czekających w kolejce - to jest to dyskusja dla samej dyskusji.
Nie wiem jak długo i jakie obserwacje prowadziłeś w tym zakresie - ale stawianie tezy mówiącej, że - przy złej pogodzie - jeśli istnieje możliwość kupienia "z marszu" biletu wjazdowego - to główną przyczyną - ewentualnej - rezygnacji z zakupu biletu jest jego cena, jest ryzykowne.
pozdrawiam
gb
ps
w ramach wrześniowej konferencji (a także wcześniej na osobnej sesji - otwartej dla publiczności) prezentowane były wyniki kilku-sezonowych badań ruchu turystycznego w rejonie kopuły szczytowej Kasprowego. Chyba nawet na ten temat jakieś rozmowy i tu się pojawiały. Spróbuj dotrzeć do materiałów.
pps
znakomita większość z odwiedzających Kasprowy - w sezonie letnim zwłaszcza - to osoby, które korzystają z kolejki. To są setki tysięcy ludzi w skali roku czy nawet sezonu. W okresach "szczególnej troski" - długi weekend, szczyt letniego sezonu, wiosenne ferie wielkanocne, okres początku wakacji, okolice Bożego Ciała, 15 sierpnia... - pogoda (w sensie jej "dobroci" lub "zła") tylko w nieznacznym stopniu zmniejsza zainteresowanie (czynne). W tych okresach PKL występuje o okresowe zwiększenie przepustowości, - do maksymalnych wartości przewozowych, takich jakie dopuszczone są w okresie zimowym.
ppps
zestawianie ceny biletu z zarobkami jest szalonym uproszczeniem problemu. W większości przypadków wjazd na Kasprowy - to konkretna atrakcja związana z wakacjami. Nawet jeśli jest "droga", to mieści się w "planowanych" wydatkach - podobnie jak rozmaite gofry, duperele, oscypki, kierpce, pamiątki, etc. Podczas wakacji - zwłaszcza w "kurorcie" zupełnie inaczej planuje się - a jeszcze inaczej realizuje wydatki, przeznaczone nie na "życie" - ale właśnie na korzystanie z regionalnych, lokalnych atrakcji.