W sobotę wróciłem z gór. Orlą robiłem w czwartek. Szedłem od Kuźnic, przez Kasprowy, Świnicę, Zawrat do Krzyżnego i do Pięciu Stawów. Wyszedłem o 6.00. W Schronisku meldowałem się o 23.00

Plecak 15kg, karimata.
Do południa mleko. Wejście na Kasprowy pod kolejką makabra. Najdłuższe 2 godziny w moim życiu

Potem pielgrzymka na szczycie. Akurat przyjechał wagonik.
Na Świnicy i Zawracie miejscami woda zamarzała. Na roślinach budowały się lodowe szczotki.
Na Zawracie byłem równo w południe. Parunastu ludzi i pogoda się poprawiała. Potem już do końca dnia piękna pogoda.
Sam szlak do Koziego Wierchu BAJKA. Sucho, szło się jak po sznurku. Łańcuchy często tylko przeszkadzały. Pod Chłopkiem TOPRowcy ćwiczyli z noszami. Ciekawe przeżycie i widok

Od strony północnej jeszcze kilka łat śniegu. Grząski, i cukrowaty. Przy drabince korek przez 3 panie w uprzężach via ferrata, kaskach, linach

. Lekka przesada. Na Kozim 3 osoby.
Za to część od Koziego do Krzyżnego to już inna bajka. Oznakowanie szlaku tragiczne. W wielu miejscach zatarte lub nieczytelne znaki. Łańcuchów albo nie ma, albo są w miejscach gdzie są czasem zbędne. Wielokrotnie pomaga obserwacja skał i szukanie "zardzewiałych" występów skalnych, gdzie od rękawiczek widać, gdzie najłatwiej się złapać. Sam stan szlaku też marny. Skały się sypią na potęgę. Kilka razy spod butów leciały mi wielkie kamulce jak tylko na nie stanąłem i kończyło się zawisem na rękach. W paru miejscach za drugim granatem szlak oberwany. Nie ma zbytnio gdzie nogi postawić. Trzeba kombinować jak podejść. TPN nie robi tam nic, a szkoda. Bliżej Krzyżnego szlak sypie się już strasznie.
Na Krzyżnym byłem o 20:30. Zejście do Pięciu Stawów, jakieś 2.5h po tragicznym zejściu żółtym czymś, co ciężko nazwać szlakiem. Dobrze, że niżej jest źródełko to idzie uzupełnić wodę. Jakościowo super woda.
Sama Orla zajęła mi 8.5h. Nie ciurkiem, z przerwami, nie spieszyłem się. Podziwiałem panoramę
Twarde, wysokogórskie buty za kostkę, na Vibramie, to podstawa. Mam jesienno/zimowe i żeby były za gorące nie mogę narzekać. Kleją się do skały. Obiwiązkowo za kostkę. Nie tyle, że trudniej skręcić taką nogę, ale też taki but chroni lepiej przed uderzeniami kamieni i jest sztywniejszy, co bardzo pomaga. Drapciarki są dobre, ale na ścianki.
Z lękami w górach problemów nie mam, także przejście było czystą przyjemnością. Wyczerpującą, ale wartą swojej ceny

Do Koziego Wierchu szlak to zabawa. Prawdziwa walka zaczyna się za Kozim

Co warto dodać, to jak idzie się całą Orlą, a nie jest wytrawnym taternikiem, to warto zabrać więcej wody. Tak minimum te 5 litrów, żeby nie brakło i nie odwodnić mięśni, co może skończyć się nieciekawie. Jedzenie jakieś delikatne. A i zaczynać w miarę wcześnie, żeby nie utknąć na grani w nocy.