gb napisał(a):
Bez żadnych problemów każdy kto chce może - choćby przez niego - dotrzeć do informacji o moim imieniu i nazwisku.
Na wiele sposobów można. Kiedyś zresztą stobpień trudnośi ustalenia osoby na podstawie "danych" wpływał na to czy są to dane osobowe czy też nie. Ja nie twierdziłem, a ty owszem, że publiczne zapisywanie swoich danych personalnych to żadne dane osobowe i nie nie naśmiewałem się z konieczności ich ochrony. Pryncypialnei pouczasz, wieć pokaż, że to co mówisz ma pokrycie w faktach. Opublikuj i publikuj stale swoje imię, nazwisko i numer komórki. W czym problem? Prosze tylko byś potwierdził czynem to co przez kilka postów sugerowałeś innym.
Cytuj:
Gdyby jednak czegoś takiego wymagała, a ja zdecydowałbym się na bycie użytkownikiem - to nie oskarżałbym tej Administracji, że "udostępnia moje tajne dane osobowe" albo że je chroni niewłaściwie.
a jeżeli administrato ten pozwalałby dowolnej osobie te dane odczytać, bo:
- miał słabe hasło
- nie wgrywał poprawek oprogramowania
- nie włączył zabezpieczeń
A w dodatku nie poczuwał się do ochrony twoich danych i pozwalał dowolnej osobie zalogować się do panelu administracyjnego? Bo właśnie tak obecnie działa TPN/TOPR....
Cytuj:
Natomiast to o co Ty prosisz - to faktycznie podpadałoby pod tę ustawę. Gdybyś poprosił Adeem Portalu by Tobie udostępnił te dane - bez mojej zgody w dodatku.
Nie, ja nie prosze administratora o Twoje dane. Ja proszę Ciebie o upublicznienie sowich danych. Dobrowolne. Masz do tego prawo i niepowtarazlną okazję by udowodnić, ze to co twierdziłeś z takim zapałem ma pokrycie w faktach i czynach.
Cytuj:
Z tego co piszesz - wynika, że należysz do osób, które wielokrotnie przewertowały np. tzw. listę Wildsztajna.

poszukując "znajomych" i rodziny...
Mylisz zagadnienia. Dane historyczne powinny być dostępne. Te od Kiszczaka z domu, którymi szantażowano "eLyty III RP" też.
Cytuj:
W jaki sposób przeczytanie przez osobę trzecią zapisu z książki wyjść może mieć wpływ na sprawę rozwodową, czy sprawę w związku z umową o pracę?
- wyobraz sobie, że niektórzy mają zakazy uprawnia sportów ryzykownych i złąmanei tego grozi rozwiązniem uwmoy, karami.
- taki dziennik w sensie prawnym jest "dokumentem". Świetny dowód, by wykazać, że ktoś był w miejscu i z osobą, z która twierdzi, że nie był.
Piszesz:
Wolf_II napisał(a):
Byla mowa o skrzynce do której się wrzuca kartki z trasą, a na koniec dnia zawartość skrzynki jest weryfikowana i o ile niepotrzebna - niszczona.
Innym rozwiązaniem byłby (przyznam, krytykowany przeze mnie) elektroniczny rejestr. Najprościej - SMS-em.
Albo chociażby deponownie zeszytu u kogoś (recepcja schroniska, obsługa kolejki).
Cytuj:
jeśli skrzynka (tak rozumiem) byłaby otwierana wyłącznie pod koniec dnia - to praktycznie weryfikacja bieżąca wpisów i informacji o wpisie (udzielanych w terenie podczas rozmowy ze Strażą) byłaby niemożliwa.
stam przyznałeś, że nie ku temu ten dziennik/rejestr został stworzony. Prawnie też ci wykazałem, że nie ma podstw by tam strażnicy zaglądali. Gdyby były podstawy ku temu - można by to było zrealizować. Może być skrzynka i sprawdzać pod koniec dnia (dlaczego mandat musisz dostawać on-line)? Skoro może być w recepcji to może być poza nią i ktoś z recepcji sprawdaz gdy potrzeba. Chodziło o pokazeni, że można chronić, tylko administrator musi chcieć.
Cytuj:
Czym się różni wysłanie sms-em informacji o planowanej wycieczce na jakiś adres (np. Straży
Parku) od wpisania tej samej informacji w zeszyt leżący na parapecie w jadalni schroniska? Przypuszczam, że więcej ludzi będzie miało dostęp do informacji elektronicznej - niż zechce zajrzeć do rzeczonego zeszytu...
Przy ochronie nie mówimy czy się komuś chce czy nie, tylko o możliwościach (ewentualnie prawdopodobieństwie ich wykorzystania). Oczywiście system elektroniczny może być równie dziurawy jak obecne rozwiązanie TPN/TOPR. Mówie o czymś co jest zrobione zgodnie z regułami sztuki: do smsów nikt poza nadawcą nie zagląda (chyba ze masz dziurawy telefon

, chroni je tajemnica telekomunikacyjna. Do tego poprawnie skonfigurowana aplikacja, i instrumentarium wymagane przez ustawę. Elektronicznie jesteś w stanie zrobić coś czego z papierem nie zrobisz: wprowadzić rozliczalność - logowanie kto do danych zaglądał (i kiedy).
Cytuj:
Mylisz pojęcia
1. nie ma "przymusu" chodzenia poza szlak i to w dodatku nie w celu dotarcia do jakiejś taternickiej drogi
2. nie ma "przymusu" sprawdzania każdego - zwłaszcza na trasach/drogach/ścieżkach prowadzących w rejony udostępnione do wspinaczki, nawet jeśli jest to droga 0+

3. nie ma "przymusu" wpisywania się
"Szanowny panie - jeżeli pan skorzysta z usług banku albo telefonu to nie będzimy chronili pana danych, lecz opublikujemy je dla każdego w internecie". I tak dostajesz od każdego banku/telekomu i jeszcze zakładu energetycznego. Tez twierdziłbyś, że nie ma przymusu? W ogólności to się nazywa wykorzystanie pozycji monopolisty (ablo zmowa rynkowa gdy podmiotów jest więcej). I to z radością TOPR/TPN czynią. Gdby była konkurencja, to by juz ich dawno do GIODO podp...
Cytuj:
Po raz kolejny wracam do przykładu z biletem/miejscówką.
Własnie w tym rzecz,że PKP wdrożyły wymagania ustawy. m.in. nie ma możliwości sprawdzenia przez postronne osoby gdzei i na co i na kiedy kupiłes bilet. Dostęp do danych ma tylko administrator tych danych, zbiór jest zarejestrowany w giodo, i poczyniono wiele wiele innych działań by te dane chronić. Laik nawet nine ma pojęcia ile to pracy, tylko po to by o tożsamosci z biletu wiedział tylko klient i minimum osób. Chcesz przykładu, to porównaj "ksiązki wyjść" z głośnymi przypadkami firm do których wszedł giodo i prokurator bo danych nie chroniły, np spisy klientów znalazły się na wysupisku śmieci. W sumie na kaspro to ten zeszyt leży ledwo pojedyncze metry od kosza i kiedyś przez przypadek tam się może zawieruszyć, chyba nawet mam pomysł na pismo do giodo z fotką tego dziennika w tym koszu

.
Cytuj:
Przykład beznadziejny.
Bo - praktycznie zawsze - zanim ktoś skorzysta z usług takich firm (które gromadzą i przetwarzają owe dane osobowe - dane, nie jedną daną) wyraża na to zgodę - albo nie korzysta z danej firmy.
bo ma taką mozliwość, bo firmy starają się spełniać te wymagania i pakują w to grube pieniądze. TOPR/TPN to zlewają.
Cytuj:
w czasach gdy się wpisywałem - nie było ustawy o ochronie danych osobowych, a wystarczyło podać imię i nazwisko "prowadzącego": "Kowalski plus trzy osoby") poza nazwiskiem w książkę wyjść obowiązkowo należało wpisać np. PESEL, nr. dowodu, cokolwiek więcej - choćby adres, czy nawet telefon - to wtedy rzeczywiście ktoś "obcy" mógłby jakieś - ewentualne - korzyści z tego próbować uzyskać...
podajesz dowód na zatrzymanie /cofnięcie w czasie? To se ne vraty panie Havranek
Żyjemy w epoce w której generuje/przetwarza się w ciągu kilku lat wiecej danych, niż wczesniej przetwarzano przez ... stulecia. Bez silnej ochrony doprowadzimy do sytuacji w której "System" wie więcej o człowieku niż on sam o sobie. Chcesz żyć w matrixie?
Czy wiesz, że już teraz, z dośc dużym prawdopodobieństwem (bodaj ponad 90 %) jest możliwe ustalenie co będziesz robił w ciagu najbliższych dni (bodajże tydzień)? Bez ochorny tych danych, które tak lekceważysz wiedzieć o tym mógłby każdy.