gb napisał(a):
Nie znasz się nie tylko na zawartości merytorycznej - ale także na formie. Dokument (not bene - tworzony o wiele dłużej niż cztery lata, z różnych skądinąd powodów) ma mieć ściśle określoną formę. To nie esej czy wypracowanie.
Wybacz, ale nie zrozumieliśmy się. Mam na myśli typowo językowe błędy i formę nie merytoryczną, a redakcyjną, pokaż mi wymaganie definiujące formę z którego wynikałoby pisanie niepoprawną polszczyzną. Formę, czy raczej zawartość merytoryczną narzuca przede wszystkim ustawa. Czy potrzebne jest na kilkudziesięciu stronach wymienianie współrzędnych granic parku? Ja tego w ustawie nie odnalazłem, ale być może inne dokumenty takie pomysły narzuciły.
Przecież ten dokument ma określać zasady ochrony Parku który od kilkudziesięciu lat istnieje (no chyba że istniał czysto teoretycznie, jak państwo używając słów ministra), więc granice ma (a przynajmniej pownien mieć) od dawna określone. A tak ze 178 stron, od str. 18 do 60, czyli blisko 25% mamy wymienione współrzędne granic parku.
Wymiana na kilka stron gatunków - być może ma to jakiś sens.
Dokument powstaje (o ile minister to zatwierdzi) na 20 lat. Zatem wymienianie liczebności gatunków której chwili dotyczy? teraz? za 20 lat? a może to stan sprzed 4 lat (czy nawet więcej z tego co piszesz).
Przykładowo ilość kozic podano jako 350-400, a gdy podano wynik liczenia w połowie 2015 to po polskiej stronie było tych kozic ... 284.
Do 31 marca przybyło około setki? A może 100 więcej było 4 lata temu? A czy to ważne? Ważne, że ktoś zgarną państwową kasę, a ktoś to zaakceptowal, a potem zrobił copy&paste, wkleił liczby, zapominająć doprecyzować dla której chwili czasowej były one prawdziwe (bo chyba były?)
Nie kwestionuje wartości liczbowych, tylko pokazuje absurdy podawania konkretnych liczb w dokumencie który ma być na 20 lata który powstawa lat kilka, bez odniesienia się co te wartości tak naprawdę oznaczają.
Już jednak dla miąższości drzewa podano, że to jest stan na konkretny dzień (sić!). Można? Można.
Dla mnie to lanie wody. A całośc sprawia wrażenie copy&past z kilku słono płatnych grantów. Całość nie jest spójna.
Dobrze wiesz, jak to działa na uczelniach

.
Wracając do języka - wstępne wertowanie dokumentu:
- w wielu miejscach jest odwołanie się do "Wspólnoty". W pewnej częsci mowa o Wspólnoście (też z wielkiej litery) wsi uprawnionych. Konia z rzętem temu, czy autor(zy) pisząć Wspólnota mieli na myśli uprawnione wsie, czy Wspólnotę w rozumieniu ustawy. Doświadczenie mówi, że przy tak dużych dokumentach definicje/słowniczek to rzecz niezbędna. A tu mamy takie niedbalstwo redakcyjne.
- mój ulubiojony fragment: "Park w około 44,9% graniczy ze Słowacją. [...]"
Czy autor tego zdania zaliczył matematykę i język polski na poziomie szkoły podstawej (czy jak to się nazywa)?
Toż już nastolatek wie, że mieszanie i porónwywanie (nawet w %) powierzchni (czyli Parku) z linią (czyli granicą Parku) jest bzdurą, która oznacza niezrozumienie podstawowych pojęć matematycznych (i językowych).
Być może autorowi chodziło o to, że 44,9% granicy parku to jednocześnie granica państwowa ze Słowacją. Czyżby fragmenty pisali w pracach semestralnych /zaliczeniowych wieczorowi studenci, a potem ich profesor wykorzystał to w grancie?

. Samo życie ...
O podawaniu błędów pomiarowych i liczbie miejsc po przecinku nawet nie wspomnę, bo widać, że to pisał humanista-wodolejca.
Ustawa mówi o "społecznych uwarunkowaniach realizacji celów ochrony przyrody.". Oczywiście taki punkt w planie się znalazł. Liczy mniej niż 1 strone. Ale mamy 42 strony koordynat gps

. Wniosek (na podstawie tych treści i relacji ich objętości): społęczne uwarunkowania dla ochrony przyrody TPN są niemal nieistotne (poza kilkoma wymienionymi ogólnikami/banałami): ani turystyka i sport, ani wycinka drewna, ani kłusownictwo, ani to co Wspólnota Uprawionych wyczynia....
Powtórzę: do zawartości merytorycznej i formy narzuconej przez ustawę nic nie mam, bo się na tym nie znam, ale forma redakcyjna nie najlepiej świadczy o jakości "dzieła".
Tak szczerze - gdyby z dokumentu odcisnąć wodolejstwo i wstawianie dziesiątek stron liczb, to:
- ile by zostało treści merytorycznych?
- na ile te treści spełniają wymagania ustawy?
Panowie i Panie z Wawelskiej będą musieli odpowiedzieć na te (wredne) pytania.