Pogoda ostatnio niezmiennie rozpieszcza. Znowu zatęskniłem za górami, ale Ukochana stwierdziła, że ma już przesyt i mogę sobie jechać sam. Stwierdziłem, że skoro tak, to wyskoczę w Tatry przypomnieć sobie jak wygląda Orla Perć. Kiedyś był to mój ulubiony szlak, niestety w ostatnich latach jakoś tak wypada, że rzadko się tam pojawiam. Postanowiłem poważnie podejść do problemu i nastawiłem budzik na 2:00, co poskutkowało tym, że fotkę rozpoczynającą pod autem w Zakopcu zrobiłem o 4:39, a następnie ruszyłem z buta do Kuźnic.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/eUSxGUYq8y9TSc17bkroHBC7qiKGIwpb1GLqCHM_fluJtd6CAih2J1NlnMA4jQAWF8TQ-XhHGciG5Q=w1152-h768-no)
Na dzień dobry wybrałem szlak niebieski przez Skupniów Upłaz, kiedy wyszedłem ponad las zaczynało szarzeć i można było schować czołówkę. Wschód słońca oglądałem jedząc drugie śniadanie na ławeczkach powyżej schroniska. Tam też spotkałem pierwszych turystów, którzy mieli w planie Orlą + Świnicę na początek. Mój plan był zacząć od Przełęczy Krzyżne, iść sobie niespiesznie robiąc dużo zdjęć i skończyć tam gdzie akurat wypadnie - sielanka. Ruszyłem więc całkowicie zacienioną Doliną Pańszczycy, podziwiając pięknie oświetlone szczyty. Dopiero na przełęczy znowu zobaczyłem słońce.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/AY_4zB2OzO6Qa7MIx1SODIb2a0K9M4NVXXBR30XCQh5PZkTah6__LwwN-Hw6oCFEJzqon14Htgxp4Q=w1152-h768-no)
W całkowitej samotności rozpocząłem wędrówkę. Początkowo Orlą idzie się jak zwykłym szlakiem. Było cieplutko, bezwietrznie, niskie słońce przepięknie oświetlało góry.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/87wO5t6XZeT3iCAe7MPmo3-ONWk29VzHMJ_H6kVDqVGVpEpyrBppa6ooNwR09VShszhMFs5Y3sKqMA=w1152-h768-no)
Wkrótce pojawiły się łańcuchy. Naprzemiennie, dół i w górę, strome żleby, przepaście. Fajnie się szło, bo zupełnie pusto.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/Ac8eALjh5tvK4yVIR9TyDLamddmuB3gm_kUxb_Y7MIMPCo6arRJJgsy7_gbHd87nW5DgGuVEj39lyg=w1152-h768-no)
Ruch zaczął się dopiero przy Granatach, ale nie jakiś masakryczny. Spotkałem troje turystów, z których spotkałem rano o wschodzie. Szybko im poszło z tą Świnicą. Zażartowałem, że ja też muszę zaliczyć Świnicę, skoro oni dali radę.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/ue8OaZ_Ca0xRVc3bZE0HP2b_a-aOzCgsCP7yi4oUggLPynfO64eAaRdmV_tiBZpniPhe2pf6vus2eg=w1152-h768-no)
Całą drogę starałem się dokładnie analizować trudności, żeby wyczaić jakieś odcinki, na które mógłbym zabrać Ukochaną. Niewiele by się tego znalazło, np. od Skrajnego Granatu do Zadniego - co miałem już na oku wcześniej, ale teraz wyczaiłem jeszcze jeden prosty odcinek: wyjść Żlebem Kulczyńskiego na Kozi Wierch i zejść do Piątki. Pozostałe odcinki, niestety nie dla Ukochanej.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/uw2fOwDvxthI37LFsnnQZk83Cz3DtZRfZ8S_oUgH5VmbAbxuFMtNvcjOoDjO5erm2bYWbEER--J7Dw=w1152-h768-no)
Na Kozim Wierchu zastanawiałem się co dalej. Teoretycznie szlak robi się jednokierunkowy i nie można zejść na Kozią Przełęcz. Wracać się do Koziej Dolinki trochę mi się nie chciało. Czasowo wyglądało, że mógłbym spokojnie dość nawet do Zawratu i w ten sposób zaliczyć całość Orlej, co było kuszące. Posiedziałem, pojadłem, popiłem, pogadałem z ludźmi, porobiłem zdjęcia. Przekonałem nawet dwóch chłopaków, którzy szli od Kasprowego, żeby się nie napinali, na przejście Orlej do końca. Jeden czuł się mocny i kozaczył przed drugim, że do 19:00 dojdą na Krzyżne, najtrudniejszy odcinek za nimi, za za granatami nie ma już łańcuchów. Uświadomiłem, że są... dużo łańcuchów.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/b3vFVYWwmhi9ARCHzV2dsVYx_cTTcy8aLwtfcsqyLmEIHq5PkF33_8vmsA-YkRfVCO6ferKx6Xw36w=w1152-h768-no)
W końcu zdecydowałem się pójść pod prąd. Wiem nieładnie, ale przepuszczałem wszystkich, co jeszcze bardziej spowolniło moje i tak wolne tempo. Faktycznie odcinek Kozi - Kozia można uznać za najtrudniejszy kawałek Orlej Perci, ale widoki w stronę Świnicy wynagradzają wszystko.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/tb_1yK-wpk_HLn2I8mOCOrHeTx2b8w7-G_rmsFRe-7OxFnNPMW3QhHabnu7I2dVfi51FJqm05kD2Fg=w1152-h768-no)
W okolicach Koziej na szlaku było już bardzo mało ludzi. Na dodatek odniosłem wrażenie, że ci którzy tutaj jeszcze są, bardzo tego żałują. Chłopak z dziewczyną, on klnie na czym świat stoi, żali mi się: "rozjebałem zegarek, rozleciały mi się adidasy", co za . wymyślił te łańcuchy!", "pierwszy raz na orlej?" pytam... "tak, pierwszy i motyla noga ostatni". Kawałek dalej słyszę, że się pokłócili, tak na serio. Dziewczyna zaczęła śmigać po łańcuchach w górę, a on stał i rzucał za nią motyla noga.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/dE0L2hoTcEcV1JY334rt4KhbsQWg2Nx_0vje9AR6Pt4YR-JnoBxu69Qh_Dox595Y9e-e15xpOK9P2g=w1152-h768-no)
Od Koziej do Zawratu nie ma już nikogo na szlaku, więc poruszam się dość szybko. Jednak coraz częściej myślę o Świnicy - wszystko przez tych spotkanych po drodze i mój rzucony na granatach żart. Na Zawracie jestem 17:15, tabliczka pokazuje 2h do Murowańca, czyli zdążyłbym tam zejść przed zmrokiem, a potem z czołówką do Zakopca. Ostatnie spojrzenie na góry. Słońca pod wieczór coraz więcej. Piękny byłby zachód na Świnicy. No ale brakło czasu. No jak to, kurde... mnie brakło czasu? Sam idę i nie zdążyłem? Co jest ze mną nie tak - starość? Nie no, jakbym poszedł na dół, to niskie morale by mnie dobiło. Idę na Świnicę
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/uoSA9EWmPJkvid2UncdxxnzolbQdpn6r-h8QTY-Unxj0kbviPZLrkoE-9QDb2kIZ-PH_Lz2oM97ujw=w1152-h768-no)
Dosłownie moment i już jestem. Powietrze mocno nieprzejrzyste, ale jest dobrze
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Jem sobie kolację. Na kolację miałem dokładnie to samo co na obiad i śniadanie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Na szczycie jest jeszcze gościu z mamą, mają nocleg w Piątce. Zbierają się, zostaję sam.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-VvYPAAyuAXSFou2Bo7F32LTyZUvbULsQNC_QW9iR84usarF7GEiosj_Hp2zc9B80WcyqHIvAhDBvw=w1152-h768-no)
W końcu i ja się zbieram i nagle szok. Na szczyt wychodzą chłopaczek z dziewuszką. Bardzo młodzi, 15-16 lat na oko. Wychodząc na górę minąłem ich 5 minut przed szczytem. Wyglądało na to, że oni te 5 minut robili w pół godziny. Dziewuszka ma bardzo niewyraźną minę, jakby się miała rozpłakać. Chłopaczek rozgląda się dookoła i pyta "czy wie pan, którędy schodzi czerwony szlak na dół?". Odpowiadam, że dokładnie tak jak wyszli, rozwidlenie do przełęczy Liliowe jest trochę pod szczytem i pokazuję palcem. Dziewuszka patrzy przerażona, na łańcuchy, po których przed chwilą tu weszła i mówi, że tędy nie zejdzie. Stoimy tak we trójkę, chłopaczek mówi, żebym szedł przodem, a oni jakoś powoli dadzą radę. Idę, ale w głowie mam milion myśli... Przecież nie można ich tak zostawić? Czy mają chociaż czołówki? Jedzenie, picie, coś więcej do ubrania? Stanąłem na rozwidleniu, patrzę wstecz - oni ciągle na górze, zaplątani w łańcuchy, dziewuszka trzyma się kurczowo rękami i zębami, chłopaczek ciągnie ją za nogę w dół. Na szczęście objawił się jakiś koleś. Zamieniłem z nim parę słów, zamierza nocować na szczycie, ma porządny sprzęt foto, nastawia się na fotografowanie zachodu i wschodu. Pojawia się jeszcze para, przygotowana na biwak w namiocie. Idą na zachód na szczyt, a potem rozbiją się gdzieś niżej. Z ulgą pozostawiam młodych pod ich opieką i postanawiam ratować siebie. Dzień kończy się piękną grą światła.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/CtF3MSmL-Q3mVMSyXOqiIWublXsRdFd8eHusw3LaNOnw2T8fS-s8FsWJ-S6CyKPOWjZ6088VQxIggQ=w1152-h768-no)
Powrót idzie mi dobrze. Jestem już przy schronisku. Zmęczony ale zadowolony z siebie. Spotykam chłopaków, którym na Kozim uświadamiałem trudy parcia na Krzyżne. Okazało się, że dopiero po 18:00 byli na Skrajnym Granacie i mając w głowie moje ostrzeżenia zeszli w dół. Razem schodzimy do Zakopanego rozmawiając o górach. 21:30 jestem przy aucie. Przed północą w domu. Warto było
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/GqqS54xgk-sDoPvI-ZM_74yqiYQmXDuz9Q6qlTD7bRRB-Rz-34IUNjVFRbQeyx-p8GiyBJ0nuQh9gQ=w1152-h768-no)
Jeżeli komuś mało zdjęć to link do sporej galerii tutaj:
https://goo.gl/photos/ttJEBwnRDb7m9N2G8Ogólnie zrobiłem 364 zdjęcia (takie, które zostają), a migawka klapneła mi 1436 razy... to chyba mój jednodniowy rekord, ale wycieczka była długa - 17 godzin, to chyba też nowy rekord
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)