Nie mam zamiaru ściemniać - celem była całość.
Chociaż już startując wiedziałem, że szans wielkich nie mam, głównie przez moją za słabą kondycję, której po prostu nie przygotowałem. Mimo wszystko, można widzieć pół szklanki pustej, albo pełnej. Ja widze jakoś tak obie, coś się nie udało, a coś się jednak udało.
Dla wyjaśnienia:
WKT - Wielka Korona Tatr

.
"w stylu alpejskim" - była już mała dyskusja na ten temat, nie tylko na FTG. Wychodzimy z punktu A niosąc wszystko na plecach, spanie, żarcie, omijamy schroniska, nie korzystymy z niczyjej pomocy ani broń Boże z "depozytów", śmieci zbieramy do worka, dochodzimy do punktu B, odcinek A-B zaliczony "w stylu alpejskim".
(BTW. Dzisiaj wróciłem i właśnie dowiedziałem się o przejściu Grzegorza Folty na Grani Głównej Tatr, pierwszym w tym właśnie stylu. Wielki Szacun).
"7" bo z wymyślonym limitem tygodnia na całość.
"1/2" bo tyle dokładnie mi sie udało, 7 szczytów w 3,5 dnia...
Niestety nie będę pisał tutaj całej relacji, prawda taka, że złamałem kilka przepisów TANAP*, bo też nie ma zwyczajnie jak urobić tego planu bez ich łamania, chyba żebym miał oficjalną zgodę o TANAP, a akurat nie miałem.
Dlatego przepraszam, bardziej piszę "notatkę prasową", chyba po to, by się pochwalić

.
Póki co - kalendarium:
3 VIII
3:50 Śtrbskie Pleso
5:19 Rozczestie pod Jamskim Plesom
9:29 Krywań
4 VIII
9:53 Wysoka SE
10:53 Wysoka NW
13:20 Rysy 2503
13:24 Rysy 2499
18:43 Ganek
5 VIII
10:13 Kończysta niższy wierzchołek
10:17 Kończysta Kowadło
19:00 Gerlach
6 VIII
14:53 Sławkowski
17:45 Razcestie pod Slavkowskim Stitom (około - akurat spojrzałem w telefon jakieś 10 min później)
18:12 St.Smokovec, parking przy dolnej stacji kolejki na Hrebieniok.
Wiem wiem, złośliwy człowiek policzy i zauważy, korony pół, a tygodnia nie, limit przekroczony o 53 minuty

.
Ja w tym roku tak umiałem, ktoś mnie na pewno poprawi, może sam się jeszcze poprawię! Przede wszystkim, na pewno ktoś w końcu zrobi całość w tym właśnie stylu, chociaż to ewidentne "zawody dla masochistów".
Tak jeszcze zanim się położę, no było parę takich naprawdę fajnych chwil, jak kąpiel w Batyżowieckim, czy herbata z cytryną i cukrem przed snem. A parę śmiesznych a może groźnych, jak rozpaczliwe poszukiwanie po nocy koliby w której zostawiłem rzeczy, bez czołówki po środku wielkiego piargowiska, czy konieczność, dla zachowania stylu, odmówienia napicia się Coca-Coli na szczycie Wysokiej.
Opisałbym i pewnie to zrobię, ale prawdopodobnie, wybaczcie, nie opublikuję.
Późno i czas się kłaść, poprawcie proszę zmęczonemu człowiekowi humor - czekam na gratulacje!

EDIT
*
Mała uwaga. Przepisów TANAP kilka złamałem, natomiast akurat tak się składa, że jestem bardzo wrażliwy na punkcie ochrony przyrody Tatr i ekologii. Po prostu, niestety, jest to trochę kwestia skali, takie rzeczy jak biwakowanie taterników w kolibach nie są groźne, dopóki po pierwsze owi taternicy są wrażliwymi ekologami i się ekolgicznie zachowują, po drugie nie ma tu przekroczonej pewnej skali wielkości.
Co do mnie:
a) Nie zostawiłem po sobie ani jednego śmiecia, miałem ze sobą wór, do którego wszystko zbierałem - wyrzuciłem go w St.Smokowcu.
b) Nie hałasowałem.
c) Udało mi się, bo uważam że tak się jednak powinno, załatwić się w kibelkach schroniskowych - Chata pod Rysami i Śląski. I wierzcie mi - tylko i wyłącznie to, nawet jeśli to zakrawa na paranoję, ale taki styl przejścia sobie założyłem jako cel. Natomiast, to że to jest ważne, naprawdę za dużo już w Tatrach tu i tam brązowych papierków (na samym środku półki na Pazdurach natknąłem się na kamień, wokół papierki, a pod kamieniem kupa!!), powinno się jednak promować "stawianie sobie wymagań" i dążenie do "defekacji schroniskowej". A jak już, to w miarę możliwości nie papierki.