Gdyby nie Ania, chyba bym się tam nie wybrał drogą z Podspadów. Ania parę lat temu zaliczyła tę drogę w przeciwnym kierunku z mężem i z jakimś fotografem (mającym pozwolenie dla os. towarzyszących). Ścieżka myśliwska wzdłuż Czarnego Potoku, pod Białą ścianą na Starą Polanę ma nawet czerwone kropki i strzałki. Przejście dalej przez siodełko pod Czarnym Wierchem jest tak zatarasowane powalonymi drzewami, że w pewnym momencie odpuściliśmy, wybierając wydeptane ślady do góry w stronę grani Małego Hawrania. Po drodze był otwór jaskini o pionowym rozminięciu, ze sporym zapasem śniegu, ale wymęczeni przedzieraniem przez zieleń odpuściliśmy (Ania widziała jakieś pętle do zjazdu, ale wolałem oszpeić się nieco dalej). Bo dopiero zaczęło się przedzieranie przez kosówki. Potem między skałami i kosówką. W jednym miejscu Ania zgubiła w tych kosówkach aparat. Jestem uparty i po jakichś 20 minutach go znalazłem, odcinek do przeszukania był stosunkowo niedługi. Potem rozdzieliliśmy się na 2 grupy: Ania postanowiła obejść uskok częściowo wracając do trawiastego żlebu, ja -"priamo hore". Gdy zobaczyłem stały hak, jedyny na tej grani, zrobiło się trochę łyso, bo spora kruszyzna nie sprzyja żywcowaniu . Z Anią miałem tylko kontakt przez komórkę. Ale krótki odcinek II do III, dalej I jakoś dało się ogarnąć. Co drugi chwyt jednak był solidny, wystarczyło starannie sprawdzać i wybierać. Za to schodząc po koniu skalnym z wierzchołka tej czuby rozdarłem w niepolitycznym miejscu spodnie. Potem już razem, wreszcie z asekuracją. Przeloty na kosówkach nieźle trzymają, trudności lekko poniżej I, tylko krucho. Zamiast zjazdu z uskoku Mł. Hawrania, gdzie nie było solidnego punktu -zjechaliśmy z wcześniejszego siodełka (lina przez spory korzeń kosówek, przez kosówki i skały. Obchodzenie uskoku zaowocowało spotkaniem z sympatyczną rodzinką na popołudniowym spacerze:
https://youtu.be/54AUylgoX9Y . Gdy mama pierwsza pobiegła w dół, małe trochę się zastanawiały- zanim poszły w jej ślady:

Potem wróciliśmy na trawiasto- skalistą grań, już bez trudności,ale jeszcze ponad 300 m podejścia- na szczyt

Właściwie dopiero ostatni krótki odcinek między Wyżnim Hawranim Zwornikiem a szczytem jest fragmentem GGT. W jednym miejscu coś w rodzaju konia skalnego, z trudnościami rzędu 0+, ale widoki imponujące

I wreszcie wierzchołek. Chmury odcinały jedynie szczyty powyżej 2600:

Wracając najkrótszą drogą- żlebem w stronę Starej Polany ( tej z chatką) jeszcze natknęliśmy się na śliskie progi, dla bezpieczeństwa ze 2 razy zaczepiając linę. Można schodzić trzymając się kosówek, ale wiele z ich gałęzi chyba z tego powodu pousychała i zrobiła się krucha. Głupio by było tam polecieć, tuż przed równią zielonej polany.

Wpadliśmy na niezbyt szczęśliwy pomysł powrotu jeszcze inną ścieżką, przez siodełko, obchodząc wierzchołek Javorinki- na Zdziarską Przeł. Ale w lesie zawalona padniętymi drzewami ścieżka uczęszczana chyba głównie przez zwierzynę zniechęciła do tego stopnia, że zawróciliśmy (kolejne podejście), by przy świetle czołówek pokonać odcinek od chatki do auta w jakieś 50 minut. I jeszcze sprzątanie w Javorinie i przejazd 2h do Krakowa. Panoramki ze szczytu dam w innym wątku, o ile mnie nie zbannują.