W ramach przypominania sobie ze
zawsze trzeba miec aparat ze soba jak sie wychodzi w gorki, opowiedzcie o zdjeciach ktore przegapiliscie bo nie mieliscie aparatu ze soba. Moze to pomoze nas wszystkich zmobilizowac do tego zeby nigdy tego bledu nie popelnic ponownie.
Ja moge zaczac bo wlasnie popelnilem go dzisiaj. Wyszedlem na wieczorny spacer ta sama co zwykle trasa, ale po kilometrze postanowilem wziasc odrobinke inny skret i nadzialem sie na dwa przepiekne godujace grzechotniki, kompletenie zajete soba, unoszace sie na 2/3 metra do gory w splatanym tancu do swiatla zachodzacego slonca. A ja nie mialem ze soba aparatu.
Biegiem niemal zasuwalem na dol, do domu jak oblakany, zlapalem aparat i z powrotem w gorki. Dotarlem w to samo miejsce. Zapomnij. Juz chyba cygareta nawet wypalily.
Szukalem ich ze 20 minut, znalazlem wreszcie ich kryjowke, ale obojetnie jak sie staralem nie moglem ich namowic na jeszcze jedna runde. Tylko
to zdjecie zrobilem, ale to nawet nie nagroda pocieszenia. Tamtego pewnie nie zapomne przez lata.