Zboczyłam na chwilę z trasy (Tatry Zachodnie, Słowacja, jesień), bo się nie dało przejść, i szłam przez ten niewinnie wyglądający poniżej podmokły teren. No i wpadłam (trochę powyżej połowy łydki) w gęste błoto, które mi "zacementowało" nogę. Próbuję ją wyciągnąć, ale skubana ani drgnie. Wydostałam się w końcu z pułapki chyba tylko dlatego, że drugą nogą stałam na tym konarze – i to dopiero, jak ładnie klęknęłam i pociągnęłam uwięzioną nogę pod innym kątem.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/MSMnya--x4SR5xhbbhEGq3DdFyveYGUsbMmha7WBzEEqytvjBfX9kMUlHAL8WngS141plXxgBmUN73gEZhP6N1m7WpoT-DCmuPVYz3DA-CQZyLHoxrkUs30dMZSyGTr7tCmi7XCdUg=w800-h600-no)
(na środku zdjęcia ciemny ślad po mojej „wpadce”)
Czy wyszłabym z tego błota, gdybym wpadła obiema nogami? Pewnie tak, ale może nie... A jakby na dodatek nie było tam zasięgu / komórka się rozładowała? Tak sobie piszę, żeby się postraszyć i uważać w przyszłości na takie mało górskie niespodzianki w górach (i nie tylko w górach: we wrześniu policja wyciągała kobietę z podwarszawskiego bagna).
Szłam, na koniec 4-dniowego pobytu, ze schroniska na Polanie Chochołowskiej do Zakopanego - ale naokoło, przez Orawicę na Słowacji. Do schroniska też szłam inaczej niż zwykle – z Doliny Kościeliskiej na prawo czarnym szlakiem, czyli Ścieżką nad Reglami.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/64ilBI8-ijQyM_vGqvYS8Q0_nG1V5XziTQvoF5rc8v21bgcwTHnQpJqHreHUFpwPN9OlfBJ-QXaTvG1DslKSzLnPCUz2pU0q75B7VqqPHA9a-BZtBbxgO2K0PxGHCmnEaQaaTg0zkg=w900-h422-no)
(Polana Jamy, tuż przed Chochołowską)
To miał być krótki post o błocie, ale temat górski wciąga, a skoro przeszłam właśnie w Zachodnich 64 km, to może jeszcze coś napiszę, z tym że o rzadziej wspominanym rejonie.15 października napisałam post poniżej:
anke napisał(a):
Jarząbczy, Baraniec, Starorobociański, Bystra... tu i w wielu innych miejscach Tatr Zachodnich mnie jeszcze nie było, w sumie to cieszę się, że tyle nowego przede mną
i już kilka dni później pocałowałam czubek trzem z wyżej wymienionych. I mimo że lampa była okrutna, góry przepiękne, to tym razem serce mi skradła całkiem inna trasa, od Orawicy do Witowa: przez las, niska górka po drodze - zawsze o takich myślałam: co gorszego jeszcze może spotkać górskiego turystę? A jednak.
Gdy pogoda już siadła, szłam ze schroniska w Chochołowskiej do Zakopanego przez Słowację, tak jak pisałam wyżej. Idąc na Grzesia, odbijamy na prawo na Przełęcz Bobrowiecką. Za nią – las jak z bajki z wąskimi ścieżynkami. Potem miła dla oka, spokojna Dolina Bobrowiecka. Potem Orawica i przejście przez Magurę do Witowa. Razem 18,5 km, prawie 7 h.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/yK07o5zK6dzSPx9GDvBruOg-QQCQovA9_9bZJ_pfvZSjgw0acOod80328vIGWuV-cOej5_5Kvty1xDy4iIjH7Yb2SQv8bPakEODy1EyxdQitxvlvc6JO8lWtK9QTRGSLmQ6w3VgbQA=w800-h517-no)
Pada deszcz, kawałek przed Orawicą sympatyczny Słowak proponuje mi podwiezienie do miasteczka, a potem pyta, czy może chcę dalej, do Cichej Doliny? jest tam przejście do Chochołowskiej i Zakopanego. Co mam nie chcieć – chcę, myślałam, że to gdzieś koło mojej planowanej trasy. Okazało się jednak, że chodzi mu o takie krótkie przejście nieoznakowaną trasą - na początku wzdłuż leśnej drogi, potem potoku?... objaśniał mi coś szczegółowo, ale po słowacku.
Wysiadłam i nawet zaczęłam iść we wskazanym kierunku, ale droga była zryta na maksa, może w woderach by ktoś przeszedł. Spróbowałam inaczej: zeszłam z drogi w las, mokry, zarośnięty... ale w końcu zawróciłam - już dwa razy w tym roku kiblowałam awaryjnie w nocy w górach, z czego raz, bo zabłądziłam, i postanowiłam, że na ten rok może wystarczy.
(po powrocie znalazłam opis chyba tego właśnie skrótu zamieszczony przez Basię.Z:
viewtopic.php?f=11&t=16654Zaczęłam wracać w kierunku Orawicy, ale okrężną drogą, porządną, choć mocno zabłoconą (żółte kropki na końcowej mapce). Mimo że nie przebiega nią żadna oznakowana trasa, jest tam sporo turystycznych przystanków: ławeczki, zadaszenie, tablice informujące o przyrodzie i górach. Na jednej widzę obszerną informację na temat Giewontu. Zdziwiłam się, potem pomyślałam, ech, fajni ci Słowacy, ale jak się obejrzałam przypadkiem do tyłu, to zaskoczona zobaczyłam w prześwicie na horyzoncie właśnie Giewont.
Będę szła teraz z 10 razy dłużej niż tym skrótem, z którego zdezerterowałam, no i świetnie.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/D0x9-OSVC8cbG3KEbj4KLrLPDRjIhAKvWWKYq0gVWskF1G_-FBrHtipj4TAKYT_DMP0pYZ3XRB_0wlyp799n2tA_S8kIm0QrvJGg5BmCiC-eAHfsj-evbDq9ztDn7VEusfdYguQiZQ=w800-h520-no)
Ostatni odcinek, od Orawicy do Witowa: w większości lasem, najwyższy punkt - Magura (1232 m), zero ludzi, za to na ścieżce mnóstwo świeżych śladów zwierząt, na samym początku był według mnie i ślad niedźwiedzia – był, nie był, szłam w przekonaniu, że był, więc się trochę bałam, bo ścieżka na początku najgorsza na takie spotkanie: wąska.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/Q_TAQhh4Xqr6IiKN9HamhdK-wzCc91N0ruGAgSf0lfOKEVN7f_QmINMk2C9ZsZSRHP1To9azYsjmMhCDL5Lm_ev5N-8nqmKml3eHUCXaQopn0HHNK-PpZN-AiptR6YB8PklCiPd6hA=w800-h660-no)
A tu charakterystyczna dla tej trasy polana. Idąc od mojej strony można mieć trochę wątpliwości, jak ją przejść po wyjściu z lasu - ja żadnych znaków nie znalazłam. Trochę się pokręciłam w tę i z powrotem i w końcu poszłam na wprost. Zmierzyłam w Googlach, że ma 800 metrów, i tyle z grubsza trzeba przejść, żeby zobaczyć następny znak.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/15ZMuLKnNtr2_hvXKllS_HCz93efSotADNJnZfBTFV3d1ZhBkSzezDQqZfcXj5Nvg337FIgK7UvgQZdqlJ38AWYyOKAd9X-iFxt3F0PVLYG5msI55I79I8B1m5xuSL7HPC-Efn4YVg=w900-h327-no)
Trasa jest miejscami kompletnie zalana, w głębokich kałużach, błocie, w kilku miejscach zawalona drzewami, ale nic mi nie przeszkadza, idę bardzo szczęśliwa, z gwizdkiem w zębach, bo się boję niedźwiedzi.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/IdV6CU6VZScWsOZ1Mdn0zS1DjBMs6LvxAAeJYd48gFgkuVfTdD5AoVJ1UDG4lRmIF5tGDYHtsMWy3S7soDPZLglpXTOxx0Xc_-z5Apx5vZf6NHiqWw3qPLk7Py01Vdp4Ax-eDogaRg=w800-h600-no)
Podsumuję: otworzyły mi się oczy na trochę inne trasy. Nie musi już być wysoko, nie muszę włazić po skałach, ba, może być nawet las. Niezmienne jest to, że lubię chodzić sama.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/CD0U3kKzipjEZNWyMpAS8gkryk56mvV1kM89ZUrhunzPsuHwuUDoPwJRLf5Xj_KVGubu3NZuAjsJFwGf28oF8EO_XQzVbmw6xrqpBM4tWXz00x-Z8W9EhldllBM7OzZJX7EHYLgihA=w800-h435-no)
To mój 4-dniowy urobek w kropkach: turkusowe – jazda ze Słowakiem, żółte – ta opisana droga poza szlakiem, różowe – wiadomo. Mapka i wyliczenie długości tras:
https://mapa-turystyczna.pl/![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/KWcbXjj9VQRgThTpv_1B7iDpu_SJb0VY0_YxcE34jRn-Z1G5Ca0iJp53mo2fPdqd1T96OB33LDSexYIAafKu4HRj7VYMj8fLG_g0wPlvDPrxZymEcFx-xaT8dCQOimM6-gA6WN3cBQ=w401-h441-no)