Zbychu napisał(a):
zy tak mówi partner, który w moralnych rozterkach podejmuje decyzję o pozostawieniu partnera?
Zbychu, to ja Ci odpowiem - jak najbardziej.
Zobacz "moją" chronologię (i wybaczcie za luźne pisanie na kolanie, w dodatku z pamięci)
(oczywiście to moja luźna fabularyzacja, wiele podanych czasów to moja interpretacja, jak to widzę z informarmacji źródłowych)ok. 18 - szczyt, odkryta ślepota Tomka, początek schodzenia "pod pachę" (Bulwa - uwierzysz? Zimą na 8K w nocy Revol idzie ze ślepym Mackiewiczem pod pachę!!).
ok. 19 - Revol dzwoni do Giambassiego informuje o kłopotach Tomka. Po co? Chyba widzi, że jest poważny problem. Pewnie pyta "jest jakaś szansa na akcję?". W teorii wie, że nie ma żadnej.
ok 20-21? Gimbasii kontaktuje się z Żoną Tomka i ktoś kontaktuje się z Majerem. Majer się zgadza! Zaczynają się jakies działania na poziomie rządu i ze "stroną pakistańską" o których nie wiemy, generalnie potrzebny jest helikopter, choćby by przewieźć ratowników.
ok. 3,4 w nocy Revol z Mackiewiczem dochodzą do szczeliny na 7250. Schodzili tak około 7 godzin, łącznie mają za zobą ok 24h w ruchu. Nie doszli do namiotu ale muszą odpocząć, kłada się soute w szczelinie.
o. 7 rano - wstają, ale tylko Ela. Tomek nie może już iść, odmroził nogi.
ok 8 Ela schodzi do namiotu ok 150 brakujacyh metrów I WRACA ze śpiworem i gazem. Tomek jeszcze żyje ale nie może juz chodzić na nogach. Jakiś czas Ela jest z nim.
ok 7-9 Plus minus udaje się przekonac Pakistański rząd, że Polska zapłaci za helikoptery.
Ok 9-11 stan Tomka jest coraz gorszy, obrzęk płuc, pdmrożone nogi, ręce twarz, ślepota śnieżna.
ok 12 - 13, Ela dostaje od Giambassiego info o planach akcji - Ty schodzisz, a helikopter podejmie Tomka.
Może było inaczej ale tak to mi się ułożyło.
Co byś zrobił? Ja bym Z OGROMNĄ RADOŚCIĄ I NADZIEJĄ schodził!
Zaś co do tego pierwotnego planu akcji - taki był absolutnie logiczny. Wiadomo było że żaden helikopter nie doleci na 7200. Desant musiałby być wysadzony niżej i równicześnie mógłby podjąć Eli. Nie ma "błędu". Po prostu nie udało się zrealizować, helikoptery przeleciały pod K2 zbyt późno - ok. 24h od poinformowania Eli. że przylecą pod Nangę. Niczyja wina, tak się stało. Niesamowity splot wielu róznyc okoliczności, pełny spontan, najlepsi ludzie. Może da się w z tego spontanu zrobić jakiś "system", "coś poprawić" na przyszłość, ale szukanie winnych to idiotyzm do sześcianu.