Ze względu na ocieplenie i II lawinową (dziś już III) zrezygnowaliśmy z planowanego wejścia przez Smutną Przełęcz. Ania dzwoniła do jednego z ekspertów -Tomek Nodzyński zdecydowanie odradzał. Pozostała b. długa, ale względnie bezpieczna trasa przez długi grzbiet od Rakonia przez Wołowiec. Akurat na tej trasie były w sobotę zawody Memoriału Strzeleckiego, więc trochę mogliśmy pokibicować kolegom z sekcji skiturowej KWK. Trudności z rezerwacją noclegu sprawiły, że wyruszyliśmy rano autem z Zuberca, parkując przed pensjonatem Sindlovec. Podejście przez Dolinę Łataną utrudniały wiatrołomy, jakieś 200m obchodziło się górą po stoku.
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/6e94013d85e2eb29med.jpg)
Po chwili zaczął padać słaby, ale mokry śnieg, mgła nie zachęcała do dalekich wędrówek
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/1015/1c56b5c184904c8fmed.jpg)
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/1014/9b840058974b5c93med.jpg)
Podchodzimy po śladach skiturowców, nie przechodząc śladem letnirgo szlaku, tylko trzymamy się pierwszego żlebu, w przedłużeniu linii doliny, dopiero pod granią trawersujemy w stronę przełęczy, na koniec obniżając się sporo na siodło Zabratu.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/1014/838b9153f88e83c9med.jpg)
Od jakiegoś czasu zaczynamy przedzierać się ponad mgły, optymistyczna wersja prognoz bierze górę!
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/6a63b1f2d0fbd42amed.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/01db513e24715263med.jpg)
Dopiero na przełęczy ubieramy raki, korzystając z ławeczki i po małym co-nieco ruszamy dalej- będzie jeszcze ze 300 m podejścia na Rakoń plus prawie 200 na Wołowiec.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/1014/ce898e31f863f692med.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/bd5101d7e000b6f8med.jpg)
Ania robi trochę zdjęć zawodnikom z Memoriału, ja odpuszczam, zresztą co chwila nadciągają mgły - widać jedynie chorągiewki powtykane na podejściu na Wołowiec. (Organizatorzy zawodów zarządzili przepinkę na Rakoniu i dojście dalej z buta, choć sędziowie potem zjechali na nartach, zbierając ostatnie chorągiewki akurat jak my docieraliśmy pod wierzchołek.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/1014/1804a1961e2abda3med.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/1015/49992e54c38ba36cmed.jpg)
Przez mgłę wyłania się Rohacz Ostry, za chwilę znów zamglenie, schodząc już bez śladów w kerunku Przeł. Jamnickiej musimy sobie pomagać GPS-em (program KaMap pokazuje, że za bardzo skręcamu w stronę stawów Jamnickich, w końcu przed 14 docieramy na przełęcz. Dalsze podejście wymaga pokonania bardzo stromego pola śnieżnego z warstwą lodu tuż pod paroma cm świeżego śniegu. trzeba rąbać, bo w wielu przypadkach lód nie poddaje się kopnięciom rakiem, a trzeba jeszcze potem jakoś bezpiecznie zejść. Z Anią musielibyśmy się asekurować, powrót po ciemku -gwarantowany, więc rozsądek (w 50%) bierze górę. Wyciągnąłem już co prawda linę, ale nie biorę śrub ani szpejów, zostawiając to w plecaku i na lekko ruszam- oficjalnie- na rekonesans. Ania będzie pomału schodzić naszą trasą podejścia i albo ją dogonię, albo będzie czekała w Sindlowcu. Okazało się, że chciała spróbować wariantu schodzenia z Zabratu do Łatanej nie stricte żlebem ,a po porośniętym z rzadka kosówką zboczem. I tam przepadający śnieg tak ją spowolnił, że przed wiatą w Łatanej już wyciągnęła podobno czołówkę. Pod wiatą spotkała już po ciemku jakąś parę z ... niemowlakiem -pytali ją tylko, w którą stronę idzie!. A ja -trochę mając wyrzuty sumienia - rąbałem, ile wlezie. Starałem się podchodzić bliżej prawej krawędzi śnieżnego zbocza, tam niestety było więcej lodu - szlak latem chyba idzie bardziej środkiem, ale ryzyko lawiny jest wtedy niemałe. Gdy dotarłem pod skalistą część grani, poczułem pewną ulgę, wyciągnąłem kamerkę do filmowania, a już pod szczytem -wyjąłem komórkę, którą pstryknąłem parę ujęć. Pierwsze łańcuchy były nad śniegiem, z chęcią skorzystałem. Ale na koniu już trzeba było iść ściśle ostrzem grani. Mam już pewną wprawę w śnieżnych koniach (Lodowy, 2.04. 2016), tym razem wykorzystałem długi czekano-kijek Black Diamonda, którego talerzyk ułatwiał obczajanie stopni i utrzymanie równowagi. Na szczęście nie wiało!
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/1016/1cc9114c731f8d4amed.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/7d250d1dde9a0787med.jpg)
Stojąc na wąskiej śnieżnej grani nie miałem ochoty zbytnio się wiercić, wygodny w użyciu aparat niestety zepsuł mi się podczas ostatnich ferii, te parę zdjęć z komórki plus filmiki -całość przejścia odcinka skalno- śnieżnego w obydwie strony - czeka na obróbkę w 3-minutowych kawałkach. Powrót był łatwiejszy dzięki wyrąbanym stopniom, na przełęczy wreszcie dorwałem się do termosa z herbatą, potem jeszcze podejście na Wołowiec i w miarę szybko po super- udeptanej grani przez Rakoń na Zabrat. Tam włączam czołówkę.
Z Anią nawiązałem łączność telefoniczną gdy byłem za Rakoniem, a Ania schodziła do Łatanej. Z Zabratu postanowiłem jednak krótszym wariantem -do Bufetu (czyli Tatliakovej Chaty). Żadnej bufetowej, ciemno wszędzie, więc podwieczorek zjadłem na skraju lasu, a raki dopiero ściągnąłem na Adamculi. Ania czekała na mnie od półtorej godziny, gdy przybyłem do Sindlovca.
![Obrazek](https://images83.fotosik.pl/1014/0b2c5a0782129b6fmed.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/1016/a7876def311b3846med.jpg)
![Obrazek](https://images82.fotosik.pl/1016/f1030b97f81f0277med.jpg)
![Obrazek](https://images84.fotosik.pl/1015/c68574df41090c1dmed.jpg)
![Obrazek](https://images81.fotosik.pl/1015/726712ca70b551b7med.jpg)
W niedzielę zrobiła się lampa, dodatnie temperatury, nad górami zawisł wał chmur, przelewając się przez przełęcze, Rohacz Ostry na ogół też był zakryty - (w odróżnieniu od Płaczliwego). W ramach dnia kondycynego zrobiliśmy spacer na mocno odosobnioną górę z super widokami. Myślałem, że to będzie pozaszlakowo- ale wciąż widać tam znaki żółte i zielone. Fotki pożyczę od Ani, bo moja kamerka ma efekt rybiego oka, boję się dotykać ustawień. Na starość człowiek małych literek i mnogości opcji nie dowidzi.