Redemption MM napisał(a):
A potem patrzę w lustru i nadciąga refleksja.. fuc.k, poczekam jednak

Carcass napisał(a):
Tak, szkoda każdego dnia, nawet tego pozornie kiepskiego i paskudnego

.
Ano

Jesień i tak przyjdzie, tymczasem cieszmy się wiosną i słońcem ludziska.
Przełęcz Cigelka i góra Jawor 723 m npm
Przez zachodnią część Beskidu Niskiego przejeżdżałam podczas pierwszego pobytu w tych stronach, ale nie poznałam jej zbyt dobrze. Następne wyjazdy odbywały się z kolei wgłąb Beskidu, w okolice Jaślisk lub Krempnej, ponieważ w razie niepogody zawsze można było szukać słońca w Bieszczadach. Ponieważ tego dnia kończyłyśmy urlop i wracałyśmy do domu, postanowiłyśmy przejechać przez cały Beskid, ze wschodu na zachód, zahaczając o uprzednio upatrzony na mapie punkt – Przełęcz Cigelka niedaleko Wysowej Zdrój.
Po drodze zatrzymujemy się przy cerkwi pw. Opieki Matki Bożej w Hańczowej. W cerkwi trwa jakaś uroczystość więc nie wchodzimy do środka, a jedynie oglądamy budynek z zewnątrz.

Po krótkim czasie dojeżdżamy do Wysowej, gdzie zaglądamy na chwilę na lokalny targ, na którym można znaleźć przysłowiowe mydło i powidło. Od drewnianych zabawek i przyborów kuchennych własnego wyrobu, po miody i różnego rodzaju lecznicze specyfiki. Zostawiamy samochód na poboczu i zielonym szlakiem idziemy prosto na Przełęcz Cigelka, położoną na granicy ze Słowacją. Szlak jest banalny i bez historii, za to panorama z punktu widokowego, który znajduje się ciut poniżej przełęczy, nie ma nic z przeciętności. Z lasu wychodzimy na rozległą polanę, z której rozpościera się widok na słowacką wieś o tej samej nazwie – Cigel’ka, i okoliczne wzniesienia.

Uwagę od razu zwraca Busov 1002 m npm, czyli najwyższy szczyt całego Beskidu Niskiego.

Za plecami z kolei widać Lackową 997 m npm.

Idziemy łąkami poniżej szlaku granicznego w poszukiwaniu odludnego miejsca. Turyści i miejscowi zmierzają na górę Jawor z powodu dzisiejszego święta, o czym za chwilę. My tymczasem cieszymy się spokojem i piękną, październikową pogodą. Uwielbiam odkrywać w Beskidzie nowe miejsca, pieszo, na rowerze czy nawet błądząc gdzieś samochodem. Brak pośpiechu i senny, łagodny klimat tych gór daje spokój ducha. Dawniej nie pomyślałabym, że eksplorowanie Beskidu Niskiego da mi tyle frajdy i będę wracać tu co najmniej raz w roku.






Spory ten trawnik!








Zupełnie przypadkowo dowiadujemy się, że dziś obchodzone jest święto Opieki Matki Bożej w cerkwi na pobliskiej górze Jawor. Tłumaczy to wzmożony ruch i ludzi w eleganckich ubraniach wyłaniających się z lasu

Jest to jeden z trzech dni w roku, w którym cerkiew jest otwarta. Skąd pomysł, aby cerkiew wybudować na szczycie góry? Według wierzeń, 21 września 1925 r jednej z mieszkanek Wysowej Zdrój objawiła się w tym miejscu matka boska i poleciła, by zbudować na górze kaplicę. Wieści szybko dotarły do mieszkańców Wysowej i pobliskich wsi, i górę zaczęły odwiedzać pielgrzymki wiernych. Decyzją biskupa greckokatolickiego z Przemyśla, w 1929 roku wzniesiono tu cerkiew. Krótko po poświęceniu cerkwi, w pobliżu wytrysnęło źródełko, którego woda miała mieć lecznicze właściwości. W czasie II wojny światowej niewielu wiernych docierało do cerkwi ze względu na jej przygraniczne położenie. W 1947 roku, po Akcji Wisła i wysiedleniach ludności, świątynię przejęło Wojsko Ochrony Pogranicza i urządziło w niej strażnicę, przy okazji niszcząc wnętrza i ikony. Ze zgliszczy udało uratować się jedynie jeden obraz matki boskiej. W latach 60-tych, dzięki staraniom powracających w rodzinne strony Łemków, cerkiew przywrócono do życia. W obecnym kształcie stanowi sanktuarium, w którym kilka razy do roku odbywają się uroczystości gromadzące tłumy wiernych.
Oceniając cerkiew pod względem architektury – z pewnością w Beskidzie Niskim możemy znaleźć bardziej interesujące obiekty, jak choćby wspominana wcześniej cerkiew w Hańczowej. Cerkiew na górze Jawor ma za to oryginalne położenie no i jest rzut beretem od Przełęczy Cigelka. I choćby z tego względu warto odwiedzić to miejsce.

Krzyże przynoszone przez wiernych co rok, 12 lipca, w dniu św. Piotra i Pawła.

Do domu mamy kilka godzin jazdy samochodem, ale zbliża się zachód słońca i żal mi odjeżdżać ze względu na ładne światło i widoki. Wracamy na przełęcz tak jak przyszłyśmy i idziemy jeszcze kawałek w kierunku Lackowej, na mniejszą polanę ukrytą w lesie.
Cienie stają się coraz dłuższe.



Wieś Cigelka już prawie cała w cieniu.


Stamtąd wracamy.


Szłam za światłem, które wyprowadziło mnie na bardzo ładną polankę z jeszcze ładniejszym widokiem na Cigelkę.




Polana po drodze na Lackową.


I tą wycieczką kończymy kolejny jesienny urlop w Beskidzie Niskim. Poznałam nowe, widokowe miejsca, z których żadne mnie nie rozczarowało i do każdego zdążyłam już ułożyć plan wycieczki rowerowej

Wszystkie miejsca wymienione w poprzednich relacjach są warte odwiedzenia, bez dwóch zdań. Jeszcze bardziej cieszy mnie, że dużo większa część Beskidu nadal jest mi nieznana i chyba nieprędko zacznę deptać po własnych śladach.
http://footsteps.cba.pl/beskid-niski-pr ... 723-m-npm/