Czy ja śpię? Chyba już nie, bo patrzę i widzę ciemność. Która godzina? Trzeba ruszyć gałką oczną i wyostrzyć na wyświetlacz budzika - 3:42. Słyszę jakiś dźwięk i próbuję go zidentyfikować. To Tobi mlaszcze językiem w przedpokoju. Czemu on nie śpi w środku nocy, nie jest zmęczony po wycieczce? A czemu ja nie śpię? Zastanawiam się nad tym, próbuję uporządkować fakty. W pewnym momencie słyszę stukanie pazurków na panelach. Tobi idzie do sypialni. Niemożliwe, żeby mnie usłyszał, ruszałem tylko gałkami ocznymi. Wszedł i usiadł, pewnie lustruje nas wzrokiem. A może kontroluje go demon i teraz chce przeniknąć w kogoś z nas podczas snu. Ruszyłem ręką, Tobi momentalnie stanął obok łóżka i podstawił głowę do głaskania. Nie, to nie demon, demony się tak nie zachowują. Jest 3:46... do licha, czemu nie śpię? Komórkę mam nastawioną dopiero na 3:50, no nic, wstanę te 4 minuty wcześniej.
Ochodzita - wschód i zachód, 2 w 1.
Nigdy nie byłem na Ochodzitej (894). Dość znana góra, szczególnie na FB, ale zawsze mi było jakoś nie po drodze. Można dojechać autem prawie na sam szczyt.
W tle majaczą Tatry, przewalają się przez nie chmury.
Moment wschodu.
Myślałem, że będą tu tłumy, a oprócz mnie są 4 osoby. Sam wschód nie jest szczególnie piękny. Brak mgiełek, brak chmur. Jest zimno i mocno wieje.
Hmm... chyba jednak demon.
Wschód można uznać za zakończony.
Zamiast czekać na zachód, postanawiam się przejść.
Schodzę niebieskim w stronę Zwardonia.
Jest cieplej, są fajne kolorki.
W lesie przymrozek. Brak widoków. Nieciekawie.
Porzucam szlak i wychodzę na Kikulę (844). Tu mi się podoba. Widok w stronę Zwardonia i Rachowca.
Ale idę w stronę przeciwną. Słowackim grzbietem ciągnącym się nad Skalitem.
Cały grzbiet jest widokowy. Jest tu szlak, jakaś infrastruktura... i żadnego turysty.
Bardzo mi się podoba. Łagodne pagórki, sielanka.
Koniec grzbietu.
Nowa autostrada. Prawie nikt nią nie jeździ. Może z 5 samochodów przez 15 minut.
Schodzę w dolinę i wychodzę na grzbiet graniczny w okolicy Szyrokiego Wierchu.
Tu też mi się podoba, choć takie wykoszone łąki sa tylko od słowackiej strony. Od naszej głównie krzaki.
Bliskie spotkanie ze żmiją. Zauważył ją Tobi. Ale ma groźne oko.
Z Siwoniowskiego schodzę bez szlaku do doliny Krężelki i wychodzę na grzbiet ze szlakiem zielonym. Buduje się tu sporo ładnych domów. Podoba mi się taki drewniany. Przez okna widać, że cały dół jest jednym wielkim salonem.
Rozpoczyna się zachód, a ja rozpoczynam podejście na Ochodzitą.
Przejrzystość siada. Taka wieczorna chmurko-mgiełka.
Ale fajnie popatrzeć na oddalone szczyty - Kľak (1351) w Wielkiej Fatrze.
Fajnie, że dni są już krótkie, bo można zaliczyć wschód, zachód, nie zmęczyć się i do domu wcześnie wrócić
