Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 1:04 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 8:46 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Bieszczady były przez nas odkładane na kolejne wakacje od… początku. Zawsze chcieliśmy je odwiedzić, a później wychodziło coś innego. Tym razem koronawirus wspomógł nas w wyborze polskiej opcji.

W sobotę obraliśmy kierunek na wschód i dotarliśmy do Mielca… miasto ładne, Norbert zachwycał się samolotami, załapaliśmy się na wycieczkę objazdową z przewodnikiem, a wieczorem czekała nas walka. Poddałem się po północy bo ktoś musiał później prowadzić samochód, ale reprezentacja walczyła o remis.


Niedziela to Tarnobrzeg i okolice. Agroturystyka na maksa – dojenie kóz, pawie, świnie, wieczorem rykowisko i na pamiątkę arbuz i dynia

W poniedziałek w końcu jedziemy zdobywać góry i zakwaterować się, a że doba zaczyna nam się od 16:00 to przejeżdżamy przez Pogórze Przemyskie (nie wiedziałem, że pagórki mogą być takie fajne) i wchodzimy na Trohaniec w paśmie Otrytu. Pogoda dopisuje, zaglądamy do Chaty Socjologa, ale w środku pusto i wszyscy zajęci są pracami w okolicy, więc robimy tylko zdjęcia i jedziemy szukać restauracji. Po drodze w Lutowiskach mijamy punkt widokowy z kapitalną panoramą na Bieszczady, ale nie zatrzymujemy się na zdjęcia bo przecież jeszcze się napatrzymy.

Obrazek
Trochę dziwny klimat

Obrazek
Otrycka Republika Wolnej Myśli i Słowa

Obrazek
Tabliczka nad wejściem do chaty

Obrazek
Trohaniec 938,8 m n.p.m. najwyższa kulminacja pasma Otrytu

Wtorek.

Właściwie to dopiero teraz jesteśmy w Bieszczadach, bo Otryt często zaliczany jest do Gór Sanocko-Turczańskich. Pierwszy dzień właściwej działalności górskiej to musi być długa trasa, pogoda na dzisiaj nie pewna, ale jesteśmy dobrej myśli. Startujemy z przełęczy Wyżniańskiej i idziemy na śniadanie do schroniska Pod Małą Rawką. Po drodze możemy podziwiać jak powoli chmury odsłaniają Tarnicę – najwyższy szczyt Bieszczad w granicach Polski.

Obrazek
Bieszczady buuuudzą się (na melodię miasto budzi się)

Obrazek
Pod Małą Rawką

Obrazek
Imbir – kot schroniskowy. Drugi taki, tylko szary urzęduje w Bieszczadzkiej Legendzie

Schronisko przyjemne, ale nie będziemy tu spędzać reszty dnia.
Utah Raptor nabrał sił i prowadzi nas w stronę Małej Rawki po drodze wyprzedzając kilku turystów… jest na tyle dobrze wychowany, że wyciągnął nawet pomocną dłoń do mamy z tekstem „Pomogę ci żebyś tak nie dyszała”.
Na Małej Rawce jest już pierwszy opad szczeny bo widoki są na prawdę przednie.

Obrazek
Wielka Rawka z Małej Rawki

Niestety zanim doszliśmy na Wielką Rawkę chmury zdążyły nam zamknąć widok na cokolwiek, dosłownie było widać jak szły z prawej i z lewej, a chwilę później byliśmy już w totalnym mleku z widocznością na jakieś 100 metrów.

W drodze na szczyt spotykamy jeszcze zaprawionego turystę z którym chwilę rozmawiamy, Norbert zasuwa na swoich nóżkach, ale jednak dystans i podejście robią swoje, a ambicja nie pozwala odpuścić i zagaduje „Czy możemy razem wejść na szczyt?”. Tak żeby przypadkiem nie chciał być przed Utah Raptorem na szczycie.

Obrazek
Wielka Rawka w chmurze

Na szczycie się nie rozsiadamy bo nie ma to sensu skoro i tak nic nie widać i ruszamy w stronę Krzemieńca na którym znajduje się trójstyk granic.

Na szlaku granicznym wyprzedza nas żołnierz ukraiński z karabinem na plecach. Takich akcji jeszcze nie widziałem, ale w sumie każdy ma prawo czasami wyskoczyć w góry.

Obrazek
Krzemieniec/Kremenaros/Кременець/Kremenec

Krzemieniec jest najwyższym szczytem Gór Bukowskich na Słowacji, wg polskiej regionalizacji Góry Bukowskie zaliczają się do Bieszczadów Zachodnich.
Czas na chwilę przerwy, transformację Utah Raptora w Kecalkoatla i możemy lecieć z powrotem na Wielką Rawkę. Tym razem mamy więcej szczęścia i widać wszystko hen daleko. Tak daleko, że nie wiem na co patrzyłem, ale porównując z opisanymi panoramami z dalekich obserwacji widoczność była na ponad 100 km.

Obrazek
Powrót na Wielką Rawkę, tym razem w przyjemniejszych okolicznościach

Obrazek
Czy tam w oddali może być Kińczyk Bukowski i Pikuj?

Z panoramą muszę jeszcze powalczyć bo zajmuje ponad 100 MB.

Ze szczytu schodzimy niebieskim szlakiemi do schroniska Kremenaros. Strasznie się dłużyło.

Obrazek
Kolejne pokolenie przekracza progi Kremenarosa, dawnego Pulpitu

Schronisko po mojej ostatniej wizycie (przeszło 10 lat temu) mocno się zmieniło i z dawnych czasów została już chyba tylko siatka maskująca na suficie i elewacja. Miejsce gdzie się rozbijaliśmy jest ogrodzone i coś się tam buduje, sanitariaty w miarę czyste, a do jedzenia można zamówić coś innego niż piwo. Przez długi czas Kremenaros mógł się poszczycić miejscem na podium najgorszych schronisk górskich, teraz może nie ma pchełek, ale odrobina cywilizacji na pewno mu nie zaszkodziła.

Norbert już jest trochę zmęczony i zastanawiamy się czy nie wziąć go na barana i nie wracać wzdłuż drogi, albo szlakiem konnym (to by był chyba najgorszy pomysł), ale podejmuje dzielną decyzję, że pójdziemy przez Połoninę Caryńską. Musi tylko ewoluować do Liopleurodona. Jest już po 15, za 3 godziny będzie ciemno i tyle samo zostało mapowo do auta, więc przyspieszamy tempo i trochę idzie trochę niesiemy.

Ewa w końcu doczekała się połonin, niestety pogoda zrobiła nam psikusa i goni nas chmura deszczowa, a widoczność jakby to określić… spadła.

Obrazek
Uciekamy przed deszczem… szkoda, że pod górę

Obrazek
Każdy ma swojego Rzeźnika

Na koniec na szczęście wiatr rozgania chmury i coś możemy jeszcze pooglądać na zejściu. Ładne kółeczko wyszło.

Środa.

Deszcz, deszcz, deszcz. Jedziemy nad Solinę. Tak a propos informacja dla wszystkich jeżdżących w Bieszczady nad Solinę – Solina znajduje się na terenie Gór Sanocko-Turczańskich o których istnieniu pewnie część turystów nie ma pojęcia. Ludzie mówią, że takie tłumy tam łażą, a my spotkaliśmy raptem dwójkę turystów i grupę żołnierzy. Robimy jeszcze kółko Wielką Pętlą Bieszczadzką, czyli drogą 100 zakrętów i 1000 widoków, zahaczając o jakąś gastronomię i regionalny browar Ursa Maior.

Czwartek.

Leje jak z cebra. No to jedziemy na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów, albo Bieszczad. Tarnica jak się okazało przyciąga ludzi nawet w taką pogodę i ciężko było zliczyć ile osób widzieliśmy na szlaku.

Obrazek
W takich warunkach też się da chodzić

Na szlaku wita nas błoto, wyżej stopniami skalnymi płyną strumyki i wodospady, jeszcze wyżej woda stoi i nijak nie ma jak ominąć kałuż, więc z Norbertem na rękach docieramy do przełęczy. Ja już szczyt zaliczyłem lata temu, Norbert chyba nie miał ciśnienia, że akurat dzisiaj musi tam postawić nogę, więc zaczynamy zejście, a Ewa na szybko wbiega i sprawdza, czy krzyż dalej stoi. Bliżej południa miało się rozpogodzić… ale nie wyszło.

Piątek.

Ciągle pada. Prognozy niby dają nadzieję na poprawę pogody, ale na niebie tego nie widać, mimo to wstajemy rano żeby zdążyć na karmienie żubrów w Mucznem, a następnie rozpoczynamy atak na Bukowe Berdo.

Oczywiście o widokach możemy pomarzyć, ale przynajmniej już nie pada tak bardzo, można podziwiać karpacki las (wiedzieliście, że tylko 3% lasu w Bieszczadach to las pierwotny?). Grzbiet zdobywamy we mgle i rozdzielamy się – ja z Norbertem wracamy tą samą drogą i jedziemy do Kremenarosa (to już 3 wizyta podczas tego urlopu), a Ewa ma do nas dobiec przez Szeroki Wierch. Kiedy my czekamy na pierogi, Ewa zalicza glebę przed parkingiem i wyjeżdżamy z misją ratunkową, żeby ostatniego kawałka asfaltem nie musiała już dreptać.

Obrazek
Mmmmm mmmmm mmmmm mmmm m mmm mmm

Obrazek
Radosne miny po wejściu na widokowe Bukowe Berdo

Sobota.

Ewa już pobiegała to teraz moja kolej. Wraz ze wschodem słońca startuję z Cisnej i biegnę na Łopiennik. Było stromo, co chwilę dla bezpieczeństwa stukałem kijkiem o kijek żeby nie zaskoczyć rano niedźwiedzia. Zakładałem, że jeżeli zmieszczę się w godzinę to cisnę dalej do Jabłonki, przez Wołosań i do bacówki Pod Honem. Wyrobiłem się w 55 minut, ale 630 metrów podbiegu trochę zmęczyło i miałem obawy, że na drugi taki podbieg już tempo może spaść, a czas niestety nas gonił. Kończę bieg w Jabłonce skąd zgarnia mnie Ewa z Norbertem i wracamy do domu.

Obrazek
Widoki z polany pod Łopiennikiem.

Obrazek
Szczyt Łopiennika 1069 m n.p.m. Podobno pierwszy zdobyty turystycznie w Bieszczadach

Na koniec jeszcze kilka zdań o urlopie.

Trafiła nam się chyba najgorsza możliwa pogoda, Ewa stwierdziła, że może kandydować do najgorszej pogody całe jesieni.

Bieszczady nie są dzikie, dziki jest Beskid Niski. W Bieszczadach spotkasz ludzi na szlakach nawet jak leje, nawet na zarośniętym, niewidokowym szczycie tuż po wschodzie słońca. Są sklepy, restauracje, praktycznie wszędzie zapłacisz kartą. Szlaki ogrodzone taśmą żeby z nich nie schodzić, mostki i schody żeby się za bardzo nie ubrudzić.

Bazę wypadową mieliśmy w Cisnej (bo przecież z Cisnej możemy iść w każdą stronę, gęsta sieć szlaków, restauracje, itp) efekt był taki, że ciekawe miejsca które chcieliśmy odwiedzić były wysunięte jeszcze dalej na wschód, więc spokojnie mogliśmy polować na Ustrzyki Górne, do tego znaleźliśmy w pierwszy dzień restaurację tak genialną, że później prawie codziennie tam byliśmy. Bieszczadzka Legenda zasługi na kilka zdań więcej. Mieści się w Wetlinie. Pierwsze wrażenie – chyba jednak nie mój klimat. Nie spodziewałem się za dużo po tym miejscu, ale… jedzenie było pyszne (dostępne menu vege), grzańce… zamiatały. Było momentami głośno, ale obsługa mega sympatyczna, do tego tak wyluzowana, że już od pierwszego dnia byliśmy tam na „ty” i nikogo nie dziwiło jak z niczego zaczynała przy jakimś stoliku rozkręcać się impreza z gitarą. Bonus i ciekawostka jeszcze – W tym samym budynku są noclegi „U Druciarza”. Osoby coś działający w Tatrach kojarzą pewnie tą barwną postać, pozostałym nadmienię, że chodzi o śp. Jerzego Rudnickiego, który poza osiągnięciami wspinaczkowymi (w latach 50 i 60 zaliczał się do ścisłej czołówki) zapracował na swoje przezwisko tym, że wszystko naprawiał drutem – motocykl, rower, sztuczną szczękę. Wszystko. Druciarz jest bohaterem wielu anegdot (polecam książkę A. Lwowa „Zwyciężyć znaczy przeżyć”) i próbowałem dopytać obsługę Bieszczadzkiej Legendy i najpierw słyszałem odpowiedzi żeby pytać starszych, dopiero później ktoś się przyznał, że ktoś mu opowiadał, że tak, chodzi o tego Druciarza, ale był tak pijany, że nie wiele z tego pamięta.

Jednakże jeżeli ktoś chce jeszcze poczuć klimat tamtej epoki to musi koniecznie zahaczyć o Bieszczadzką Legendę… najlepiej nie jako kierowca.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 10:42 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Pogoda faktycznie lipa.... Ale niezłe hardkory jesteście, naprawdę

Młody daje radę, ta pętla to była gruba! Gratulacje

Tam widać chyba Pikuj i Połoninę Równą. Pewnie Borżawę nawet widzieliście.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 1:05 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
To macie takie podejście do wakacji w Bieszczadach jak my, tylko wam się udało a my nadal będziemy planować :lol:
Raz byłem w Bieszczadach i miałem bardzo podobną pogodę przez dwa tygodnie, co drugi dzień próbowaliśmy o tym zapomnieć :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 2:34 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
Wetlina jest najlepsza, no może UG, ale nie mają tego klimatu.
Przyznam szczerze, że do Bieszczadzkiej Legendy nie weszłam nigdy. Jakoś nie moje standardy. Ja lubię czysto.
Ale jak tak polecasz, to może się skuszę.

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 3:09 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Cytuj:
co drugi dzień próbowaliśmy o tym zapomnieć

Bieszczady potrafią zmęczyć :lol:

Cytuj:
Przyznam szczerze, że do Bieszczadzkiej Legendy nie weszłam nigdy. Jakoś nie moje standardy. Ja lubię czysto.
Ale jak tak polecasz, to może się skuszę.

Też na to patrzyłem jak na trochę taką melinę z jedzeniem, ale standard, obsługa, czystość, jedzenie - 10/10.
Aha tylko kawę i herbatę robi się samemu przy szwedzkim stole... ale kto by pił takie rzeczy jak jest piwo i grzaniec?

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 7:11 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Pierwsze zdjęcie przerażające. Jakby kadr z drugiej połowy filmu Blair Witch Project ;)
W tym roku taka brzydka pogoda? Kurcze, ale trafiliście pechowo.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 7:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
sprocket73 napisał(a):
Pierwsze zdjęcie przerażające. Jakby kadr z drugiej połowy filmu Blair Witch Project ;)
W tym roku taka brzydka pogoda? Kurcze, ale trafiliście pechowo.

Coś jak?
http://gorskiewyrypy.pl/mauzoleum-w-maciejowej/

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 8:35 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Też miałem od razu skojarzenia z Blaitr Witch Project. W okolicy były jeszcze kręgi w lesie ze świeczkami, i trochę masek tego typu co na drzewie.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 9:39 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr lis 01, 2017 6:55 pm
Posty: 510
Lokalizacja: Gdynia/ Reda
Mina kota mówi "Ale jak to? Ludzie? Na moim terenie?" :D

_________________
Jeśli są zasady, to nie ma kwasów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 08, 2020 10:23 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
Obrazek
Wersja letnia 8)
3 lata temu był jeszcze bengalski, ale w tym roku coś go nie widziałam.
Ja też mam :mrgreen:

Obrazek

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 09, 2020 8:17 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
kefir napisał(a):
przejeżdżamy przez Pogórze Przemyskie (nie wiedziałem, że pagórki mogą być takie fajne)
Potwierdzam powyższe, spędziłam tam kiedyś prawie 3 miesiące ciurkiem (mieszkaliśmy u gospodyni, która gotowała nam obiady i ambitnie zawzięła się, żeby codziennie były inne, zapamiętałam sobie to: wielka brytfanna, w niej wysoki na 5-6 cm ogromny placek ziemniaczany, a w nim to tu to tam wsunięte były a to kawałek boczku, a to grzybek, a to coś jeszcze... wszystko oczywiście z pieca).

A w kwestii parszywej pogody, którą zaliczyłeś, pójdę na całość i napiszę tak: jeśli chodzi o mnie, to w Twoich rodzinnych relacjach zawsze świeci mi słoneczko :bom:

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 09, 2020 9:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Cytuj:
A w kwestii parszywej pogody, którą zaliczyłeś, pójdę na całość i napiszę tak: jeśli chodzi o mnie, to w Twoich rodzinnych relacjach zawsze świeci mi słoneczko :bom:

Hehe, dzięki. To powiem Ci, że w taką pogodę żona się na mnie wkurza jak podczas wycieczki mimo chmur i deszczu powiem, że się przejaśnia, albo "jest pieknie" :eye:

Co do jedzenia to uwielbiam takie klimaty jak ktoś ma chęć i potrafi zaprezentować lokalne dania. Od połowy września ze mną jest trochę większy problem bo przeszedłem na vege w 99%. Szczaw imirabelki :wink:

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 09, 2020 9:56 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
Ja mam tak samo! - zawsze jest pięknie jak mamy wolne i jesteśmy razem :mrgreen:

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL