Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest So kwi 20, 2024 1:31 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N paź 11, 2020 7:34 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1607
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Jechać czy nie jechać, oto jest pytanie. Tym razem o tyle to było ryzykowne, że w nocy i rano miało padać, a w miarę stabilna i ładna pogoda miała być dopiero od godziny 10-tej. Raz kozie śmierć, najwyżej się skończy na grzybobraniu. Ekipa zebrała się szybko i sprawnie, niektórzy po nieprzespanej nocy, ale chęci było spore. Ze względów towarzyskich i pogodowych wyjeżdżam z domu dosyć późno bo o 6:45. Zbieram po drodze komplet i ruszamy w Beskid Żywiecki. Pogoda tak jak miało być – z czapy. Chwilami wycieraczki chodzą na drugim biegu… Czy synoptycy aby na pewno się nie pomylili ? Przed 9-tą jesteśmy w Koszarawie i witamy się z Krysią i Staszkiem. Siedmiu wspaniałych zostało ostatecznie skompletowane. Teraz odrobina logistyki i umiejętne poprzestawianie samochodów tak, aby zrobić jak najciekawszą trasę i niczego nie powielać. Drugi samochód będzie na nas czekał w Przyborowie, a my ze Staszkiem startujemy żwawo żółtym szlakiem z Koszarawy – wiodącym na Lachów Groń (1 045 m n.p.m.). Reszta czeka na nas nieco wyżej i już się raczy. Oj wesoło się to zapowiada. Przed chwilą jeszcze siąpiło, ale chmury szybko się wypiętrzają. Coś chyba jednak z tego będzie.

Obrazek

Wypijam symboliczną banieczkę i ruszamy ostro w górę. Po kilkunastu minutach Staszek znajduje chyba najładniejszego w dniu dzisiejszym borowika. Zdjęcia nie mam, ale przewijał się w relacji Krysi sprzed tygodnia.
To oczywiście wyczuliło naszą czujność. Raz po raz zapuszczamy się w las i znajdujemy to i owo. Jest sporo podgrzybków i całkiem dorodnych ceglaczków. Borowiki też od czasu do czasu się trafiają. Ale prawdziwe eldorado stanowią opieńki. Jest ich chyba tysiące. Rosną jak to opieńki w dużych skupiskach, co prowokuje do ich zbierania. Odłączyłem się od grupy i zboczyłem ze szlaku. A te opieńki normalnie na drodze rosły. Zebrałem tego sporo, a mogłem kilka razy więcej, no ale chwilę później przyszła refleksja… Będę tak dymał prawie 20 km z torbą ważącą jakieś 10 kg ? Czy ja jestem normalny ???

Obrazek

Wspomogłem się nieco aplikacją i szybko wróciłem na szlak. Po drodze inkasując jeszcze dorodnego borowika ceglastoporego. Reszta czekała pod chatką pod Lachowym Groniem. Super budowla i jak się okazało całkiem przytulna wewnątrz.

Obrazek

Obrazek

W środku spotkaliśmy niejakiego Roberta, co miało niebagatelne znaczenie dla dalszej naszej eskapady. Robert dysponował 0,5 l czymś a-la łącka śliwowica. Moi towarzysze też dysponowali, więc w chatce zaczęła się regularna biba. Z punktu widzenia kierowcy wyglądało to trochę niepokojąco, mając w perspektywie dalszy marsz. Ale co tam, dorośli są, niech się ludziska bawią. Myślę, że gdzieś po niespełna godzinie zacząłem nieśmiało sugerować, że może by już ruszać dalej, choć to „już” nie jest tu zbyt odpowiednie. Stał się cud i wyszliśmy z chatki. Co z tymi grzybami powstaje pytanie… A przywiążę je sobie do plecaka i będę je targał jak tybetański jak. Przymocowałem trochę za nisko, narażając się na różne dziwne komentarze ;). Generalnie torba z grzybami co chwilę uderzała mnie gdzieś w okolicę ud, co nie wróżyło dla nich najlepiej (grzybów znaczy). Ale jestem twardy, idę w górę z tym nadbagażem. Szczyt w końcu osiągamy. Jest tu przepięknie. Kapitalne widoki na szczyty Beskidu Żywieckiego, Śląskiego i Małego, a króluje oczywiście Babia Góra. Na szczycie są ławeczki i drewniany stół, na którym wkrótce pojawia się wiśnia. Jestem delikatnie zaniepokojony, ale wierzę w moich znajomych, że wiedzą co czynią. Wiśnia wkrótce pada, a do nas dochodzi Robert i proponuje śliwkę… Hmm. Jest już bardzo wesoło. Widać, że procenty nie były oszukane :). Robimy całą sesję zdjęciową a potem staramy się by wszystko stąd zabrać, bo rozkojarzenie jest znaczne. Do tego strasznie piździ. Okropnie, ale dzięki temu jest świetna przejrzystość.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszamy dalej, pilnując by wszyscy poszli we właściwym kierunku. Grzyby niosę teraz w ręce, klnąc pod nosem po co mi to było potrzebne. Kolejny przystanek w rejonie Czerniawy Suchej (1 052 m n.p.m.), skąd jest idealny widok na Jałowiec…

Obrazek

I nie tylko

Obrazek

Mariusz w międzyczasie proponuje mi pomoc z grzybami, na co ochoczo przystaję. Teraz on przez jakiś czas będzie się z nimi męczył. Wpadam nawet na pewien pomysł, ale o tym później. Docieramy w rejon Beskidka 1 044 m n.p.m.), skąd ponownie mamy kapitalne widoki. Znowu dłuższa posiadówka. Widać, że niektórzy są już mocno zmęczeni, ale po sesji zdjęciowej nie ma rady i trzeba iść dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szczęście, albo i nie, teraz mamy z górki. Tutaj spotykamy większe grupki ludzi, również grzybiarzy. Docieramy na Przełęcz Klekociny. Niewiarygodne, ale jest tutaj całkiem spory parking. Postanawiam zatem tutaj wcielić w życie swój plan… Schowam tutaj grzyby i przyjadę specjalnie po nie samochodem. Chytrze ;). Wybrałem kryjówkę pod wielkim świerkiem rosnącym nieopodal parkingu. Ruszamy dalej. Tym razem mocne podejście pod nasz główny cel czyli Mędralową. Grupka się mocno pokawałkowała. Przed Halą Kamińskiego (1 100 m n.p.m.) kolejna przerwa, na której balowicze ochoczo zalegają. My z Kryśką i Staszkiem już mamy trochę dość tych przerw i idziemy dalej po krótkim odpoczynku.

Obrazek

I tak dochodzimy na szczyt Modralova (1 150 m n.p.m.) – wersja słowacka.

Obrazek

Tu szybka fotka i chwilę później jesteśmy na tej naszej właściwiej Mędralowej mierzącej (1 169 m n.p.m.). Widoki stąd cudne i bardzo rozległe.

Obrazek

Czekamy tutaj na resztę i robimy ostatni dłuższy odpoczynek. Został nam już tylko jeden szczyt po drodze – Mała Mędralowa (1 049 m. n.p.m.), bo ostatnią Jaworzynę zamierzamy sobie odpuścić.
Aby wejść na Małą Mędralową trzeba nieco zboczyć ze szlaku, ale naprawdę warto, bo widoki stąd kapitalne…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zostało nam już tylko i aż zejście. Prawie 2 godziny walki z błotem, kałużami i stromymi śliskimi odcinkami. Końcówka przed Przyborowem chyba najmniej przyjemna bo z licznymi luźnymi kamieniami na stromych odcinkach szlaku. Po drodze uwieczniam jeszcze Pilsko i ok. 17:30 jesteśmy koło samochodu.

Obrazek

Podrzucam Kisti i Stacha do ich pojazdu a sam udaję się na przełęcz Klekociny po grzyby. Droga niczym OS. Szerokość może ze 2 metry, a kilka razy trzeba było wbić asa aby auto się nie zatrzymało na podjeździe. Zajrzałem do siatki – hmmm, była to taka grzybna galareta ;).
Szanse na obejrzenie meczu MU – Tottenham były już żadne, ale robiłem wszystko aby zdążyć na mecz Liverpoolu. Jednak spóźniłem się jakieś pół godziny i po włączeniu TV słyszę głos Rafała Nahornego – „proszę nie regulować odbiorników, ten wynik to nie pomyłka”. A potem było jeszcze gorzej, ale wycieczka była prima sort ;).

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Ostatnio edytowano Pn paź 12, 2020 8:34 am przez Carcass, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N paź 11, 2020 9:19 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2174
Też niedawno kręciłem się po tych zakątkach B.Żywieckiego. Fajne tereny, dość pustawe i sporo ciekawych chatek.
Niestety ja tylko 1 piwko zrobiłem po drodze :(

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N paź 11, 2020 10:06 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr lis 01, 2017 6:55 pm
Posty: 510
Lokalizacja: Gdynia/ Reda
Widoczność świetna... I ten kolor nieba na 12. zdjęciu... A grzybków pozazdrościć :D U mnie ni ma.

Tak czytając relację, mam wrażenie, że wycieczka składała się głównie... z przerw :D

_________________
Jeśli są zasady, to nie ma kwasów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 12, 2020 8:31 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1607
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
sprocket73 napisał(a):
Niestety ja tylko 1 piwko zrobiłem po drodze


Ja tylko połowę z wiadomych względów :(.

net. napisał(a):
ak czytając relację, mam wrażenie, że wycieczka składała się głównie... z przerw


Coś w tym jest :). Ale jednak to 20 km mimo wszystko zrobiliśmy, więc jak szliśmy to już w miarę żwawo :).

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 12, 2020 4:40 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz paź 22, 2015 5:17 pm
Posty: 2496
Lokalizacja: Poznań
Carcass napisał(a):
...ale przewijał się w relacji Krysi sprzed tygodnia.
A gdzie ta relacja? Widoki niczego sobie, tzn. ładne :)
ps. pozdrawiam Turystkę w ciemnych okularach 8) :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 12, 2020 9:56 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1607
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
e_l napisał(a):
pozdrawiam Turystkę w ciemnych okularach 8) :)


Czyli Elę. Dziękuję w jej imieniu.

e_l napisał(a):
A gdzie ta relacja? W


Niestety tylko na FB.
Czekam na Twoją relacje z Chocza i okolic. Ja też coś będę tworzył.
Pozdrówka...

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL