Przygodę skiturową z Austrią w tym sezonie musieliśmy zakończyć z wiadomych względów. Ale idziemy krok dalej, a więc Szwajcaria. Szwajcarię planowaliśmy już wcześniej na skitury, ale to odległość, to kurs franka powodował, że ustępowała bliżej położonej Austrii. Teraz to jedyny wybór, więc zaczynamy...
Jeśli się trochę poszuka, to można znaleźć również i w Szwajcarii miejsca tanie. W tym czasie trafiliśmy na bardzo fajny pensjonat, gdzie cena jest niewiele wyższa od, powiedzmy średniej EU. Należy jedynie uważać na ceny połączeń roamingowych, Szwajcaria nie jest u UE, w związku z tym cena połączeń i internetu może przyprawić o ból głowy. Jednak większość pensjonatów ma całkiem niezłe wifi, więc kontakt jest zapewniony.
Rozpoczynamy szwajcarską przygodę w piątek 1-01-2021. Całkiem dobra data, przejazd bez korków, europa budzi się do życia po nocy sylwestrowej. Przejazd bez CZ, AT problemów, jedynie na granicy szwajcarskiej mamy weryfikację wwożonych towarów. Misternie zapakowany samochód po sam sufit wzbudził podejrzenie celników i wszystko musiało być sprawdzone. Nawet silnik przeszedł przegląd

Okazało się, że mamy za dużo potraw mięsnych, a wg prawa można wwieźć 1kg mięsa. parówki poszły na wagę, co kosztowało nas 37chf. No, cóż najdroższe parówki są tylko w Davos:)
Potem jeszcze spotkanie z sarenką i o 21 dotarlilśmy do pensjonatu.
2-01-2021 (sobota) Na rozgrzewkę i rozpoznanie wybraliśmy szczyty w bezpośrednim otoczeniu penjsonatu. Tak, że wychodzimy przed budynek i ruszamy pionowo w górę. Niedaleko widać stoki narciarskie i wyciągi na Weissfluhjoch.




Konkretnego szczytu nie mamy, ruszamy tak, aby z góry zobaczyć okolicę i wybrać / zweryfikować trasy na kolejne dni. Docieramy na wysokość 2681m na nienazwany wierzchołek, skąd mamy widok na całą trasę narciarską, Weissfluh, Schiahorn, a także szczyty po drugiej (południowo-wschodniej) stronie Davos w kierunku przełęczy Flüelapass, Pischahorn, czy też łańcuch z Sentisch Hornem.
Zjazd w zmiennym sniegu. Słońce zrobiło robotę i tam gdzie dociera, robi skorupę. W zacienionych partiach piękna jazda w puchu. W drodze powrotnej robimy jeszcze podejście na Schiahorn, by na obiad zjechać wprost pod drzwi pensjonatu.






3-01-2021 (niedziela) Dziś słońce jest jeszcze za chmurami. Wybieramy nietrudny Sentischhorn z wystawami północno-wschodnimi. Jak widać na zdjęciach, śnieg jest wywiany. Lokalni mówią, ze jest go bardzo mało. No tak, poniżej 2000m zjazd jest problematyczny, trzeba szukać wklęsłości w terenie. Wyżej, nie ma problemu. Podkładu i śniegu sporo.





Trasa normalna podejściowa jest tak poprowadzona, że otacza szczyt, a zbocze zjazdowe można oglądać z boku przy podejściu. To daje możliwość przyjrzenia się dokładnie zboczom i wyznaczenia nie jednej, ale kilku wariantów zjazdu. Kto ma siły może zrobić kilkanaście różnych zjazdów

Nam starczyło na 3.


Widok na stok narciarski i podejście poprzedniego dnia:

Zdjęcie szczytowe, jak widać "trochę wieje".

Generalnie jest zimno. Temperatura ok -15, odczuwalna -20-25.
Widok w kierunku Pischahorn:


Kolejne podejścia i kolejne zjazdy. Bardzo dobra górka na zjazdy w ograniczonej widoczności, lub po prostu górka treningowa.



Kończymy zabawę, zjeżdżamy do szosy. Na obiado-kolację wracamy do pensjonatu.
4-01-2021 (poniedziałek) Ruszamy na Pischę. Tym razem korzystamy z komunikacji zbiorowej. Autobus dowozi nas do dolnej stacji kolejki na Pischahorn. Ruszamy pierwszą kolejką o godz. 9.00. Z górnej stacji mamy jeszcze do pokonania ok. 500m wysokości. A ze szczytu otwierają się bezgraniczne możliwości.

Na początek zjeżdżamy jeszcze nie zepsutym śniegiem na południe. Właściwie na południowy-zachód, ale w tej dolinie wybieramy stoki bardziej zachodnie. Lepsze śniegowo, ale także mniej zniszczone przez skiturowców, którzy wybierali głównie środek doliny.







Dolina nazywa się Mattjisch Tälli. Zjeżdżamy do progu gdzieś na wysokość 2300m. Wracamy na Pischę. Wiemy, że interesująco wygląda wschodnia strona.
Piz Linard w oddali. Spotkamy się?


Drugi zjazd robimy w stronę doliny Vereinatal.




Odnoga tej doliny tej Chlein Hafentälli. Kluczymy w tej dolinie ostrożnie, bo można się zdziwić. Szczególnie niebezpiecznie jest na samym dole. Wydaje się, że już jesteśmy w domu, a tu nagle stroma 100m skalna ściana. Fajny zjazd, stromo, ale co jakiś czas pojawiają się progi i można odetchnąć. Docieramy w okolicę Berghaus Vereina.



To co najlepsze mamy już za sobą. Teraz trochę płaskiego, potem zjazd po ścieżce, a następnie wskakujemy na przygotowane trasy biegowe i łyżwą do Montbiel (dzielnicy Klosters) w sumie jakieś 9km. Tutaj wskakujemy najpierw do busa, potem do pociągu, a na koniec spacerek po Davos. O 17 jesteśmy w pokoju

5-01-2021 (wtorek) Pischahorn to szereg możliwości. Kilka wykorzystaliśmy wczoraj. Dziś robimy powtórkę. P w okolicę szczytu.



Tym razem wybieramy Hafentälli, odnogę kierującą bardziej na północ. Tu należy uważać. Nie należy podążać do końca doliną, ale grzecznie przetrawersować do sąsiedniej doliny. Grzbiet Hafenflue należy obejść od północno-zachodniej strony.



Tutaj, doliną Novaier w dół. Kluczymy wzdłuż potoku Novaier, by na koniec dotrzeć do stromego, nieco skalistego, ale zjeżdzalnego ujścia tej odnogi do doliny Vereinatal.






Docieramy do znanej nam już doliny. Wycieczka się nie kończy, mimo, ze siły trochę tak. Ruszamy w górę. Mamy w planie jeszcze podejście na kolejny szczyt Roggenhorn.


Podchodzimy doliną Ochsentälli. Trawersujemy północne zbocza Roggena, by po niecałych 3 godzinach znaleźć się pod szczytem. Niestety, jest późno, słońce się zamgliło. Decydujemy się na zjazd, tym bardziej, że trasa wiedzie nowym terenem. Na szczęście dla nas, gdzieś od czasu do czasu daje się zauważyć stare ślady zjazdowe. Dobrze, bo zjazd tą doliną (Roggentälli) nie jest prosty. Gdzieś na chwilę zahaczamy o cofający się lodowczyk Roggengletscher.



Końcówka, to zsuw wąskim wąwozem do dna doliny Verstancla.


Potem już łyżwą, częściowo znana trasą do Montbiel, autobus, pociąg i pokoik. Znowu późna kolacja.
6-01-2021 (środa) Dla mnie jest to ostatni dzień. Pogoda niestety się zepsuła. Część chłopaków została w pensjonacie (niektórzy zostają na drugi turnus, część dojechało wczoraj) Ja na zakończenie wychodzę wzdłuż trasy narciarskiej na Weissfluhjoch, by potem trasą zjechać do miasta.
Drugi turnus zaczyna się od jutra, dla mnie i części kolegów ten się kończy i wracamy do PL.
Pozdrawiam kolegów i dziękuję za turę.
Tracki na stravie, mogę udostępnić jak ktoś planuje wizytę w tamtym regionie.