Agawa napisał(a):
Lech napisał(a):
To wcale nie jest wcale śmieszne!
Pewnie, że nie jest. Zgadzam się, że w tych przepisach wiele jest absurdów. Przewodnik do kapusty.. Ja nigdy przewodnikiem zawodowym nie będę, więc rąk nie zacieram. Ale na absurd reaguje się tylko śmiechem. Do oprowadzania grup zorganizowanych oczywiście potrzebny jest ktoś, kto będzie odpowiedzialny za taką grupę, ale, faktycznie, przepisy w tej materii są dziś dość absurdalne.
Aczkolwiek przepisy nie są jedyną przyczyną upadku turystyki. To tylko jeden z powodów, bo przecież nie każdy wybiera się w góry w grupie. A raczej mógłby się wybrać, a wybiera co innego... Dlaczego..?
Pytasz dlaczego? To przecież jasne. Zrozum, że kwalifikowaną turystykę górską (plecakową) ktoś musi młodym ludziom wpierw zaszczepić. Inaczej nie będą mieli w ogóle okazji zetknąć się z taką możliwością spędzania wolnego czasu i poznania piękna polskich gór. Potrzebna jest edukacja górska, której turystyka komercyjna nie jest w stanie społeczeństwu, a zwłaszcza młodzieży, zapewnić. Taką edukację górską kiedyś prowadzili za darmo m.in. społeczni opiekunowie SKKT PTTK, przodownicy turystyki kwalifikowanej, instruktorzy harcerscy i inna kadra. I to się doskonale sprawdzało przez całe lata. Komu to przeszkadzało i z czyjej inicjatywy wprowadzono rygorystyczne przepisy, które położyły turystykę kwalifikowaną i edukację górską?
Inicjatorom tego chorego prawa wcale nie chodziło o bezpieczeństwo czy odpowiedzialność. Chodziło najwyraźniej o to, żeby wycisnąć jak najwięcej korzyści dla wzajemnie popierającej się grupy interesu. Chodzi głównie o zastraszenie ludzi lub zwyczajną korupcję i ciągnięcie kasy przez korporacyjną hucpę przewodnicką z tytułu przejmowania co bardziej lukratywnych zleceń na przewodnictwo.
Dla lobby przewodnickiego nie są problemem wypady w góry gromad zupełnie niedoświadczonych i pozbawionych opieki (a często podpitych małolatów, dewastujących wszystko co napotkają na swej drodze) - jak narozrabiają, zdarzy się im w górach tragedia - to nie problem. Dla tegoż lobby podstawowym problemem są wycieczki pod opieką nauczycieli - doświadczonych i zapalonych turystów, jacy sie jeszcze uchowali bez uiszczania haraczu na rzecz tych panów. Stąd kuriozalny zakaz chodzenia latem (!!!) bez przewodnika po takich łatwych turystycznie obszarach Polski, jak Beskidy i Sudety.
Dlatego wysoce podejrzane jest skąd wziął się idiotyczny pomysł obowiązku zapewnienia grupom zorganizowanym zawodowego przewodnika na obszarach uznanych przez niedokształconych urzędasów za górskie w parkach i rezerwatach przyrody, nawet na takim przykładowo Przedgórzu Sudeckim. Przecież z punktu widzenia Parku Narodowego ważne jest to, by grupy nie chodziły bez opieki, a nie to jaką "blachę" nosi prowadząca je osoba.