Byłem na Orlej Perci 22 sierpnia. Przeszedłem całą od przeł. Krzyżne do Kasprowego. Jest to do zrobienia w jeden dzień przy w miarę kondycji.
Opiszę z grubsza jak to wyglądalo u mnie czasowo żeby koś kto się wybiera po raz pierwszy miał jako-taką orientację)
Wyszedłem z parkingu Palenica o godz 6.50 (pierwszy autobus z Zakopanego który jedzie przez Bukowinę Tatrzańską - odjazd z Bukowiny 6.33). Od Wodogrzmotów Mickiewicza poszedłem szlakiem do doliny Pięciu Stawów a stamtąd na przeł. Krzyżne. Na przełęczy byłem ok. 10.20 i tak zacząłem wędrówkę przez Orlą. Co chwila się chmurzyło i widoczność momentami była słaba. Tak ze 2 razy padał z chmury drobniutki grad. To dodatkowo mobilizowało żeby zdążyć przed załamaniem pogody. Jednak na niektórych stromych podejściach musiałem czekać po kilka min. aż Ci którzy idą z przeciwka zwolnią łańcuchy itp. Pomiędzy Kozim Wierchem a Zawratem pokropiło lekko i już wszystko było mokre (drabinki, łańcuchy). Na przełęczy Zawrat byłem koło 15.40 czyli faktycznie da się samą Orlą przejść (jak wyczytałem kiedyś w necie) w ok. 5,5 godz nie (licząc wejścia i zejścia). Tam byłem już trochę zmęczony (tym bardziej że poprzedniego dnia byłem na Rysach) i wpadłem na "genialny" pomysł że zamiast schodzić do Murowańca a potem do Kuźnic (wg mojej mapy w sumie prawie 4 godz.) szybciej dojdę do Kasprowego i zjadę kolejką w dół. I ruszyłem. Obowiązkowo wszedlem na Świnicę (tam znowu musiałem przepuszczać spore grupki ludzi). Potem przez Beskid i Turnię. Zachmurzyło się całkowicie, przestałem widziec Kasprowy który widziałem ostatnio z Beskidu. Nagle zaczęło lać i ostatnie metry do Kasprowego biegłem. W budynku kolejki byłem ok. 17.40. Niestety okazuje się że pierwszeństwo mają Ci którzy kupili bilety powrotne na dole (w Kuźnicach) i przyszło mi stać dobre 2,5 godz w kolejce po bilet. Nóg prawie już nie czułem więc było mi wszystko jedno

. W tym czasie chyba 2 razy bym zdążył zejść z Kasprowego, no ale przynajmniej nie zmokłem. Zjechałem kolejką dopiero po 20.00 (było już ciemno). Stamtąd busem do centrum i tam udało mi się złapać ostatniego busa do Bukowiny gdzie miałem nocleg (odjechał ok. 20.55). To był ostatni dzien mojego pobytu i w Bukowinie natychmiast zwolniłem pokój (oddałem klucze o 21.50) i pojechałem do domu (3 godz jazdy samochodem). To był naprawdę wyczerpujący ale piękny dzień. Dodam tylko że szedłem praktycznie bez odpoczynku (nie licząc krótkich postojów żeby się napić lub coś zjeść oraz przepuszczania wchodzących, schodzących i wlokących się). Właściwie to usiadłem chyba tylko raz jak mi robili zdjęcie. Zrobiłem sobie takie małe odmulanie układu krwionośnego. Dla tych co maja nieco słabszą formę powiem tylko ze spokojnie mogą sobie ten czas wydłużyć nawet o te 2,5 godz (które spędziłem w kolejce) bo po 20.00 kolejka nie wwozi już ludzi w górę i wtedy się zjeżdża bez czekania. Tylko że chyba w tym roku kolejka została już od 1 września zamknięta ??? Ale może kiedyś komus się przyda coś z tego co napisałem. Pozdrawiam wszystkich chodzących wyczynowo a szczególnie Pana spotkanego na szlaku który "wali kondycję" i też chodzi bez odpoczynku

(wątpił że uda mi się dojść do Zawratu w jeden dzień).