tomtom napisał(a):
zaden lancuch im nie pomoze...
No jasne. Wykonają np. piękną zapieraczkę w tym kominie co to chodzi ze szlaku z Granatów do żleby Kluczyńskiego. Łańcuch? Po co łańcuch... Klamry?? Przecież każdemu wystarczą 5 cm. stopieńki i chwyty...
tomtom napisał(a):
istnienie zelastwa wabi w pewne miejsca ludzi, ktorzy pojecia o chodzeniu po gorach nie maja
Jakoś tak przyglądam się czasem komunikatom TOPRU, także tym o wypadkach. W tym roku było zdaje się mniej więcej tyle samo wypadków śmiertelnych wśród turystów co taterników, a wśród turystów jak się zdaje większośc to nie byli wcale "niedzielni" turyści. Jestem pewny że w tym samym okresie wakacyjnym OP odwiedziła ogromna rzesza ludzi, którzy znaleźli się tam włąsnie po raz pierwszy, często po raz pierwszy zetknęli się z "czymś takim". Statystyka i twoja logika mówi że na OP powinno być niezwykle dużo wypadków. No, ale jeżeli narazie się to nie sprawdza, to po zdjęciu łańcuchów sprawdzać się zacznie, wtedy rzecz jasna znajdzie się dowód na uzasadnienie, że zdjąc łańcuchy było trzeba, bo tam chodzi za dużo ludzi i jest dużo wypadków!
Nie no tak w ogóle to jakich ty ludzi masz na myśli?
Młodych, sprawnych, żądnych przygody licealistów? Tak takich jak się wydaje trafia na OP najwięcej. I sobie rzecz jasna radzą! Są młodzi, zdrowi i sprawni a trudności z ŁAŃCUCHAMI na OP wystarczają, by sobie w jako takich warunkach pogodowych poradzili.
Tak zwnaych "dojrzałych" turystów preferujących grań Krupówek i barki piwne? Ojców i matki z dziećmi? Jeżeli tacy się z rzadka zdarzają, to należą do zadziwijających wyjątków, którzy jakims cudem NIE WIEDZIELI że na OP są jakieś łańcuchy!
Rozmawiałeś kiedyś z tak zwanym "prawdziwym turystą"? Mam na myśli człowieka który przyjechał do kurortu Zakopane na wczasy i wypoczynek?
Szczytem ambicji takiego człowieka jest:
a) wejść na Nosala
b) dojść (może dojechać?) do Moka
c) wystać bilet i zjeść hamburgera na Kasprowym (bardziej ambitni przekraczają 2000m wchodząc na Beskid)
d) jesli się to uda, to wejść na Giewont, ale najlepiej z przewodnikiem.
Na dźwięk że na Giewoncie jest jakiś łańcuch taki człowiek najczęściej jednak pozostaje na Przełęczy Kondrackiej, bo dalej to pewnie zbyt niebezpieczne, skoro jest tam jakiś łańcuch.
Ta, zaczałem się zastanawiać, że jest całkiem niewykluczone, że zdjęcie łańcuchów ZACHĘCI niektóych do wejścia na OP, skoro zdjęli te straszne łańcuchy, to może nie jest aż tak strasznie?