Przyjechalem, odespalem, odpoczalem no i moge pisac

Ekipa- ja, moja kobieta oraz dwoch kumpli z czasow jeszcze liceum z ktorymi nieprzerwanie jezdze od lat 4ch w tatry (jeden z nich zarejestrowany niegdys na forum jako maxym).
W pierwszy dzien na kwatere w Novej Lesnej dojechalismy przed 15ta wiec postanowilismy wybrac sie jedynie do Popradu uzupelnic zapasy na najblizsze kilka dni. Odwiedzilismy tez browar Tatran, gdzie mozna w przybrowarniczym pubie wypic swiezutkie piwo. Polecam Lawine, swietne piwko podchodzace pod porter, ktore po nalaniu przemienia sie przez kilka minut z piany w klarowna bardzo ciemna postac. Inne dni ktore wypadly nieco przez sprawy techniczne to dzien poswiecony na przejazd do Polski (mialo byc przejscie przez Rysy jednak plecaki po ostatecznej ocenie- wyprawowe ok. 20kg, okazaly sie zbyt ciezkie aby ryzykowac taka droge). No i dzien odjazdu w ktorym zdarzylismy zrobic jakies tam zakupy i odwiedziec jak zawsze tramwajem gubalowke.
Wizyt w gorach bylo wiec szesc:
Trasa 1: Stary Smokowiec- Schronisko Zamkowskiego - Schronisko Tery'ego- Czerwona Ławka- Zbójnicka Chata- Stary Smokowiec
Miala byc Bystra Lawka na poczatek, trasa stosunkowo krotka i przyjemna. W sam raz na rozgrzewke. Udalismy sie wiec do Smokowca. Okazalo sie jednak, ze w strone szczerbskiego plesa elektriczki nie jezdza. Sa zastepcze autobusy, zanim jednak sie dowiedzielismy to autobus uciekl i kolejny byl za 1.5 godziny. Otwieramy wiec mape i szukamy trasy na poczatek. Nie ma niczego interesujacego w ramach wysokosci 2000 m., postanowilismy wiec sprobowac podejsc do czerwonej lawki. Pogoda byla srednia, smokowiec caly w chmurach, w tatrach ,mozna bylo sie domyslac, ze leje. Podjechalismy kolejka do Hrebienoka (130 SK ! Zdrowa przesada, dwa razy drozej niz nasza gubalowkowa kolej, a jakoscia sie nie umywa). Pozniej dosc szybko do chaty zamkowskiego. Tam sniadanie i niezbyt szybkim ale ciaglym tempem do Chaty Tery'ego. Do tej pory nie padalo, byla jednak straszna mgla i dosc zimno. Wypilismy po swietnej goracej czekoladzie i ruszylismy na Lawke. Zaczelo dosc mocno padac. Trasa jednak byla dosc latwa az do samej koncowki. Czerwona Lawka sama w sobie nie okazala sie wyjatkowo trudna. Tzn nie bylaby trudna gdyby nie mokra skala. Nam troche podokuczala, ale dosc szybko i sprawnie przeszlismy przez przelecz i nuzacym i dlugim zejsciem dotarlismy do zbojnickiej chaty. Tam maly posilek i w obawie przed zmrokiem juz bez deszczu schodzilismy w strone hrebienoka. W koncowych partiach lesnych, a takze asfaltem juz z zalozonymi czolowkami.
Trasa 2: Szczyrbskie Pleso- Wodospad Skok - Capie Pleso- Wodospad Skok - Szczyrbskie Pleso
Miala byc znowu Bystra Lawka. Hubert jednak nierozwaznie zjadl rano chinska zupke. Na poczatku szlo sie dobrze, pozniej coraz gorzej. Przy wodospadzie potrzebowalem jakiejs polgodzinnej przerwy regeneracyjnej. Ruszylem dalej jednak przed koncowym mini trawersem do Capiego Plesa zaczelo mi sie robic slabo i zdecydowalem zawrocic. Towarzyszyla mi moja kobieta, zas reszta ekipy poszla dalej. 15 minut drogi od zawrocenia wydalilem droga niekoniecznie wlasciwa te feralna zupke. w tym miejscu chcialbym polecic tym, ktorzy chca komus dopiec, zupki KIM LAN. Przez te jerdolniętą firme stracilem praktycznie 2 dni z calego wypadu.
Tras(k)a 3 regeneracyjna: Stary Smokowiec- Hrebienok- Wodospady Zimnej Wody- Hrebienok- Stary Smokowiec
Poprzedniego dnia wieczorem dopadla mnie spora goraczka. Rano nie czulem sie jeszcze najlepiej stad taka trasa, w ramach nabrania sil. Trasa zrobiona spacerkiem, w obuwiu miekkim

Wodospady ciekawe, jednak nijak sie maja do naszej Siklawy czy tez widzianego przeze mnie dzien wczesniej Skoku.
Trasa 4: Szczerbskie Pleso- Jamske Pleso- Krywań- Jamske Pleso- Szczerbskie Pleso
Trasa dobrana dosc kiepsko, z racji powrotu ta sama droga. Dosc jednak trudno jest znalezc dogodny transport w Slowacji poza elektriczka a ona akurat dojezdza jedynie do Szczerbskiego Plesa. Tym samym z Trzech Studniczek zrezygnowalismy. Trasa dosc meczaca, aczkolwiek widokowo swietna. Ludzi bardzo duzo, najwiecej chyba z wszystkich tras jakie zrobilismy. Rewia glupoty nieco mniejsza niz na naszym giewoncie aczkolwiek niemala. Dla przykladu mijalismy goscia ktory niosl pod kurtka malego pieska. Albo jeszcze lepszy przyklad glupoty. Gosc w adidaskach bez zadnego plecaka na nieoznakowanej sciezce od zlaczenia szlakow niebieskiego z zielonym do przeleczy niosl na barana male dziecko. Bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Kto szedl ta droga wie jak jest krucha i stroma i ze nietrudno o uslizg. Na szczycie zrobilismy kilka zdjec i spokojnie schodzilismy na dol. Na polankach pod Krywaniem zatrzymalismy sie na godzinny odpoczynek w celu wypatrzenia spotkanych przez
rafaua8 swistakow. W miejscu troche innym coprawda, ale takze bogatym w norki tych zwierzakow. Podzielilismy jednak los
Janka i swistaka nie widzielismy

Kolejny wyjazd bez tego futrzaka
Trasa 5: Palenica- Morskie Oko- Czarny Staw- Mieguszowiecka Przelecz pod Chlopkiem- Czarny Staw- Morskie Oko- Palenica
Trasa ta wisiala nad nami od zeszlego roku. Wtedy nie wyszlo- udalo sie teraz. Wyjscie z Palenicy ok. 8mej rano. Szybkie przejscie do Morskiego Oka, sniadanie w zupelnej ciszy. Kilka osob pod schroniskiem a dookola pusto. Szok! Pozniej podejscie do Czarnego Stawu i wstapienie na szlak zielony. Trasa na MPpCH bardzo przypadla mi do gustu. Ludzi spotykalismy coprawda co jakis czas, ale szlak bardzo fajny. Kilka miejsc w ktorych trzeba sie lekko powspinac. Kilka rowniez takich, ktorych bym nie chcial pokonywac w deszczu. Na samej przeleczy wialo strasznie i bylo zimno. Spogladalismy delikatnie w strone Czarnego Miegusza. Sciezka jednak nie byla nam znana i postanowilismy nie ryzykowac. Najpierw sie doedukujemy i odwiedzimy to miejsce jeszcze raz. Schodzac spotkalismy kobiete, okolo 70-kilku letnia ktora byla na przeleczy przed nami. Chodzi po gorach sama! Postac niesamowita, opowiedziala nam o swojej fascynacji Wysoka oraz o jej podobienstwie do "Młodej damy" z alp. Osoba o niezwykle duzej wiedzy. Zartowala ze chetnie na MPpCH zrobilaby swoje 80te urodziny, ale jej corka nie dalaby rady sie tam wspiac

; Droga powrotna minela dosc szybko. Odwiedzilismy ponownie schronisko przy MOku, gdzie juz bylo troche wiecej ludzi. Posilismy sie troche co by zniesc asfalt do palenicy, no i ... sie udalo
Trasa 6- nadrobienie dzieciństwa: Wierch Poroniec- Rusinowa Polana- Gęsia Szyja- Psia Trawka- Polana Kopieniec- Nosal- Rondo Kuźnickie
Nadrobienie dziecinstwa. Na dzien dzisiejszy do wszystkich przeleczy, gor powyzej 2000 m n.p.m. dostepnych szlakami turystycznymi w Tatrach Polskich brakuje mi jedynie Jarzabczego. Tymczasem nie bylem na takich bestsellerach jak gesia szyja czy nosal. Postanowilem nadrobic. Trasa bardzo przyjemna. Niespodziewanie takze meczaca

Mile zaskoczony bylem Gesia Szyja oraz Nosalem. Ten drugi zawsze sobie wyobrazalem jako cos podobnego do Gubalowki a tutaj u gory skalki

Strasznie spodobala mi sie takze Polana Kopieniec. Miejsce przepiekne, ludzi zadnych, widoki swietne. Na pewno tam wroce. Z racji oczyszczenia organizmu (i zapewne rowniez duszy) przez firme Kim Lan dostapilem zaszczytu wstapienia na
Psią Trawkę. Jak tam jest, ten tylko sie dowie, kto zaszczytu wstapienia tam dostapi!
***
Za pozwoleniem
Pylo zdecydowalem sie kontynuowac nowa forumowa tradycje i wraz z jednym z towarzyszow wyprawy (Maxymem) zloilismy Wlosienice (1310 m. n.p.m.!!!).
Postanowilem ponadto wkleic jeszcze jedno zdjecie. Nie wiem jak je obrac w slowa, wiec pozostawie bez komentarza. Dedykuje je
Lukaszowi i Atamanowi
Podsumowujac- wyjazd zaliczam do bardzo udanych. Pogoda, poza dniem pierwszym, byla naprawde swietna. Wrzesien podoba mi sie w Tatrach o wiele bardziej niz lipiec czy sierpien. Gdyby jeszcze nie te egipskie ciemnosci zapadajace o 19tej... Co do Slowacji- bardzo fajnym pomyslem jest elektriczka. Szkoda tylko ze nie do konca sprawuje sie tak jak powinna. Jest przede wszystkim wolna, 27 km pokonuje w ponad godzine. Dosc czesto sie spoznia, jest przeladowana (ciekawe jak to wyglada w sezonie

). No i kursuje jedynie do Szczerbskiego Plesa. Z planow zrobione praktycznie wszystkie najwazniejsze punkty, poza Rohaczami. Mialy byc zamiast wodospadow, moje zdrowie jednak na to nie pozwolilo. Klopot byl rowniez wlasnie z zaplanowaniem dojazdu. Jezeli sa jakies pytania, badz tez ktos chcialby jakies zdjecia z powyzszych w wyzszej rozdzielczosci to smialo piszcie
